środa, 28 marca 2012

Rozdział 14.

      Mijały kolejne dni, które Jessica spędzała samotnie, a jej przyjaciele dobrze się bawili. Nie chciała do nich dołączyć, nie odbierała telefonu, nie odpisywała na wiadomości. Jedyną osobą, z którą utrzymywała jakikolwiek kontakt był Liam. Wielogodzinne rozmowy na skype z nim dawały jej dużo radości.
      Wakacje powoli kończyły się, obecna pogoda w niczym nie przypominała tej sprzed dwóch tygodni. Dla Jessicy nie było to zmartwieniem, bo co roku ostatni tydzień wakacji spędzała u swojej siostry ciotecznej na Florydzie. Zawsze były to cudowne siedem dni, spędzone z sympatycznym i nieco zwariowanym towarzystwem. Jednak tym razem pojawił się problem. Osiemnastoletnia Katherine była wielką fanką One Direction i gdy dowiedziała się, że jej siostra cioteczna się z nimi koleguje, od razu zapragnęła ich poznać osobiście. Jessica nie chciała z nimi jechać, ponieważ stosunki pomiędzy nimi ostatnio się pogorszyły. Nie miała zamiaru okłamywać kuzynki, mówiąc, że chłopcy nie mają czasu czy jakoś inaczej. Katherine codziennie dzwoniła i pisała z prośbą, by zabrała ze sobą przyjaciół, więc wreszcie zostało tylko wyrazić zgodę dla świętego spokoju. Jessica uznała, że o wiele lepiej było, gdy wszyscy się przyjaźnili.
        W czwartek wieczorem postanowiła wybrać się do domu One Direction i zaproponować im wyjazd. A co z kłótnią? Chciała o niej po prostu zapomnieć. O 19 wyszła z domu ubrana w czarne rurki, biały top, brzoskwiniową marynarkę i wysokie białe conversy. Włosy związała w luźny kucyk, a na oczy założyła czarne RayBany. Ruszyła szybkim krokiem i po chwili była już na miejscu. Nacisnęła przycisk od bramofonu i nie czekając nawet minuty, ujrzała po drugiej stronie Nialla. Przypomniała sobie to, co wtedy zrobił... Przez niego nie mogła być z Harrym. Ale to już nie było ważne, a przynajmniej nie aż tak ważne. Pogodziła się z tą myślą. Nie wahając się długo, rzuciła się chłopakowi na szyję.
- Udusisz mnie! - zawołał, śmiejąc się.
Jak dobrze było słyszeć jego śmiech. Poszli do salonu, gdzie siedzieli chłopcy oraz dziewczyny. Jessica uściskała każdego po kolei, po czym  usiadła na kanapie obok Loli. Zobaczyć ich znowu - to było cudowne uczucie. Na szczęście nikt nie wspominał o kłótni. Atmosfera była taka, jak kiedyś.
- Pamiętacie wojnę na chrupki? - odezwała się Danielle, a wszyscy wybuchnęli śmiechem, nawet Louis i Eleanor. 
- Dan, może lepiej nie - wykrztusił Liam.
- Ekhem! - Jessica starała się opanować śmiech - Mam dla Was pewną propozycję! 
- Wal stary! - zawołał Zayn, a dziewczyna skarciła go spojrzeniem, chociaż roześmiała się razem z resztą. 
- Moja siostra cioteczna z Florydy, do której jeżdżę co roku na ostatni tydzień wakacji, chciałaby Was poznać. I dlatego pytam, czy chcielibyście polecieć ze mną? 
- Bardzo chętnie! - krzyknęli od razu chłopcy.
- My też? - spytała Eleanor, wskazując na siebie, Danielle i Lolę. 
- Jasne! Bez Was ani rusz - uśmiechnęła się szeroko pomysłodawczyni.
Kolejną godzinę spędzili na omawianiu szczegółów wyjazdu. W pewnym momencie Niall oparł się o ramię Liama i oznajmił:
- Jestem głodny!
- A kiedy Ty nie jesteś głodny? - roześmiała się Eleanor.
- Przed chwilą nie byłem, ale teraz już zgłodniałem. Idzie ktoś ze mną do sklepu? - zapytał blondyn.
Nikt nie wyraził chęci, więc chłopak próbował zmusić najpierw Zayna, a potem Harrego do opuszczenia kanapy. Nie udało mu się to, więc zrezygnowany obrócił się i spytał:
- Jess, a Ty?
- Mogę - odparła dziewczyna, widząc iskierkę nadziei w oczach Nialla.
         Wyszli, kierując się do supermarketu. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, lecz chłopak przerwał ją pytaniem:
- Nadal mnie nienawidzisz?
- Tak naprawdę to nigdy Cię nie nienawidziłam. Powiedziałam to w wyniku wybuchu emocji... Przepraszam - powiedziała cicho Jessica po chwili milczenia.
- Na pewno chcesz, żebym leciał z Wami na Florydę? - zapytał.
- A czemu mam nie chcieć? Jasne, że chcę! - roześmiała się i rozczochrała mu włosy.
Weszli do sklepu i od razu udali się do działu ze słodyczami. Włożyli do koszyka kilka paczek żelków, po czym postanowili iść po ciastka. Przez przypadek jednocześnie sięgnęli po tą samą paczkę czekoladowych herbatników.. i stało się, usłyszeli za sobą dźwięk flesza i zdezorientowani wybiegli z supermarketu, oczywiście najpierw płacąc za zakupy. 
- Niall! Przeze mnie będziesz miał kłopoty! - zawołała ze smutkiem w głosie dziewczyna.
- Co Ty mówisz? To tylko zdjęcie w gazecie - uspokoił ją chłopak.
Mimo to, Jessica założyła okulary przeciwsłoneczne, by pozostać niezauważoną. Na dworze było już niemal całkiem ciemno, a czarne RayBany sprawiały, że prawie nic nie widziała. Trzymała się mocno ręki Nialla, by nie wpaść na jakiegoś przechodnia lub na jedno ze znajdujących się równolegle do ulicy drzew.
            W domu panowała idealna cisza. Słychać było jedynie zegar tykający na ścianie. Na podłodze w salonie spał Louis, Liam i Zayn, Harry jak zwykle zalegał na fotelu, a Danielle i Eleanor zajmowały kanapę. Żeby nie obudzić przyjaciół, Jessica i Niall poszli do pokoju chłopaka.
- Co robimy? - zapytała dziewczyna, siadając na łóżku. 
- Eee, nie wiem - odparł blondyn, który kręcił się wokół własnej osi na krześle obrotowym.
I znowu ta cisza. Jessice to nie przeszkadzało, lubiła czasami trochę pomilczeć. Szczególnie, że tym razem nie była to taka niezręczna cisza. Sama sobie się dziwiła, że czuła jakieś przyjemne uczucie, siedząc tu z Niallem. Po chwili ocknęła się z zamyślenia.
- Chyba muszę już iść - mruknęła.
- Odprowadzić Cię? - zaoferował chłopak.
- Czemu nie, miło z Twojej strony - uśmiechnęła się.
            Wychodząc na zewnątrz od razu poczuli zimny wiatr. Panowała już ciemność, a niebo usiane było gwiazdami. Liście drzew cicho szeleściły na wichrze. Jess podniosła głowę ku górze i zapatrzyła się w migoczące punkciki na ciemnoniebieskim firmamencie*. Bardzo lubiła patrzeć na niebo nocą. Zamyśliła się, wpatrując się w Gwiazdę Polarną. Odpłynęła myślami całkowicie... Nagle poczuła ucisk na nadgarstku, ktoś pociągnął ją do przodu. Dziewczyna pobiegła za chłopakiem w kapturze i okularach przeciwsłonecznych, którym był, jak się domyślała, Niall. Zatrzymali się dopiero za rogiem.
- Kurde! Niall, co Ty robisz?! - wrzasnęła, ledwie łapiąc oddech.
- Ciszej! Nie widzisz, że jakiś paparazzi nas śledził i robił nam zdjęcia?! - krzyknął.
- No to świetnie! - rzuciła sarkastycznie.
- Wracam do domu, cześć - mruknął chłopak i odszedł.
             Jessica weszła do swojego domu i położyła się na kanapie w salonie. Jack nie pozwolił jej długo cieszyć się spokojem. 
- Złaź, siostro - roześmiał się, patrząc na nią z góry.
- Bracie, dlaczego mi to robisz?! - powiedziała z udawanym smutkiem w głosie.
- Bo musisz się spakować. Pojutrze lecimy! 
- A jutro nie mogę? 
Jack wzruszył ramionami i zepchnął siostrę z kanapy. Ostentacyjnie poszła do swojego pokoju i wyciągnęła walizkę z szafy, po czym zaczęła wkładać do niej ubrania. Już nie mogła się doczekać - zapowiadał się wspaniały tydzień na Florydzie!

* * *

Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie mało czasu w tym tygodniu jakoś. 
Co sądzicie? Chcecie, żeby Jessica była z Niallem czy może z kimś innym (kim?) ? ;) 
Postaram się dodać jutro nowy rozdział ;> 

pozdrawiam, Olaa. :D  

niedziela, 25 marca 2012

Rozdział 13.

     Myślami Nialla...

    Wiem, że źle zrobiłem. Nawet nie wiem po co i na jakiej podstawie to powiedziałem, przecież my znamy się niecały miesiąc. Wątpię, że ona coś do mnie czuje. W przeciwieństwie do mnie. Jej oczy, uśmiech... Gdy na nią patrzę mimowolnie się uśmiecham i robi mi się cieplej na sercu... Ale ona woli Harrego, uświadom sobie! Niall, jesteś idiotą! A ja musiałem kłamać, żeby to zniszczyć. Żałuję...


     Im były bliżej domu chłopaków, tym bardziej pod Jessicą uginały się nogi. Chciała tylko kazać Niallowi, by przyznał się wszystkim do kłamstwa. Nic więcej.
     Weszły do ogrodu, gdzie znajdowali się chłopcy oraz Danielle i Lola. Jessica spojrzała smutno na Nialla, po czym usiadła obok niego. Ku jej zdziwieniu, wszyscy jak na komendę opuścili taras, pakując się do kuchni.
- Jess, ja... - zaczął chłopak.
Niestety dziewczynie nie udało się trzymanie swojego planu, czyli krótkiej i przede wszystkim spokojnej rozmowy. Od razu wybuchła:
- Jak mogłeś?! I w ogóle po co?! To nie miało sensu!
- Wiem. Przepraszam.
- Wiesz co teraz Harry sobie o mnie myśli?! Nie wiem, jak Ty, ale ja się domyślam! Musisz teraz wszystkim się przyznać, że kłamałeś i że absolutnie nie jesteśmy parą! - wrzasnęła i dodała nieco ciszej: - Nienawidzę Cię!
       Trzasnęła furtka i już jej nie było. Natomiast chłopak stał nieruchomo i patrzył za nią, po czym wrócił do domu i zaszył się w swoim pokoju.



Myślami Loli...

    Gdy tylko przyszła Jess, wszyscy ulotniliśmy się z ogrodu. Widać było, że ma do pomówienia z Niallem, zresztą Louis nas o tym już wcześniej poinformował. Ja osobiście kompletnie nie miałam pojęcia o co chodzi. Fakt - od pewnego czasu nie rozmawiałam ani nie spotykałam się z Jessicą. Moja wrodzona ciekawość kazała mi usiąść najbliżej drzwi. Natomiast Harry wpatrywał się w okno ze smutną miną, Danielle przygotowywała mrożoną herbatę dla siebie i Liama, Louis siedział na blacie, pożerając marchewki, Eleanor krążyła nerwowo po całym pomieszczeniu, a Zayn gdzieś wyszedł. Nikt się nie odzywał, ale z ogrody dobiegały głośne krzyki. O, przepraszam - krzyk Jess. Nie było słychać tego, co mówił Niall. Na słowa "Nienawidzę Cię!" wszyscy gwałtownie spojrzeli w stronę drzwi z przerażonymi minami. A ja wiedziałam jedno - skoro spokojna, zawsze miła Jessica McCartney tak powiedziała, a raczej wrzasnęła, to naprawdę musiało się coś stać. Na pewno łatwo się nie pogodzą.


* * *
taki trochę beznadziejny, wiem. jutro postaram się dodać coś lepszego ;D
I będę pisać dłuższe rozdziały, bo ten jest wybitnie krótki - przepraszam!
jeśli macie jakieś uwagi to piszcie szczerze. ^^
pozdrawiam, Ola. :D








piątek, 23 marca 2012

Rozdział 12.

      Jessica wróciła do siebie, wolała to niż siedzenie w domu chłopaków. Tym bardziej, że nadal była tam Ellie - dziewczyna Harrego, z którą poznała się, będąc jeszcze u nich. Ellie jest miła, uśmiechnięta, ale trochę sarkastyczna lub przeciwnie - mówiła bardzo wprost.
- Beznadziejny dzień - skomentowała Jessica, rzucając się na łóżko.
Usłyszała dźwięk przychodzącego SMS-a i automatycznie podniosła się, sięgając po iPhona.
"Możemy porozmawiać?| - nieznany numer. Dziewczyna chwilę wahała się, czy odpisać.
"Kim jesteś?" - napisała.
"Eleanor Calder."
"My się znamy?" - było to raczej retoryczne pytanie, ponieważ nawet nie słyszała o takiej osobie. Uznała jednak, że w spotkaniu z nią nie ma nic złego.
"Nie, ale naprawdę chciałabym porozmawiać. Możesz o 18 w parku?"
"Okay." 
       Była dopiero 16, więc udała się do łazienki i wzięła długą kąpiel. Po wyjściu ubrała się w czarne legginsy, luźną białą bluzkę zsuniętą z jednego ramienia oraz czarne conversy. Upięła włosy w kok i zawiązała na głowie czerwoną bandamkę. Pomalowała lekko rzęsy tuszem i musnęła usta owocowym błyszczykiem. Usiadła w salonie i włączyła telewizję. Po przejrzeniu kilku kanałów i nie znalezieniu niczego interesującego, sprawdziła godzinę - była 17.15. Wyszła z domy, kierując się bezpośrednio do parku. Lepiej być wcześniej, niż się spóźnić - pomyślała. Gdy dotarła na miejsce, nie było tam nikogo, więc usiadła na ławce. Czekała. Równo o 18.00 zaczęła się do niej zbliżać dziewczyna ubrana w kremową marynarkę, białą koronkową bluzkę, czarne szorty, a do tego cieliste szpilki. Uśmiechnęła się przyjaźnie i wyciągnęła dłoń.
- Jestem Eleanor Calder - przedstawiła się.
- Jessica McCartney - uścisnęła jej rękę.
- Na pewno mnie nie znasz, zresztą ja Ciebie też.
- Co Ty nie powiesz - mruknęła Jess.
- Jestem dziewczyną Louisa i...
- Jak to?! Louisa Tomlinsona?!
- Raczej na odwrót. No, ale spoko. Więc do rzeczy: co chciałaś mi powiedzieć?
- Wczoraj wieczorem siedziałam z Louisem w jego pokoju. Nagle przyszedł Harry i zaczął coś opowiadać, chyba, że na Jessice (czyli na Tobie) bardzo mu zależało, nawet całowaliście się. I wszystko okay, gdyby nie to, że Niall powiedział mu oraz reszcie, że jesteście parą...
- Słucham?! Czyli, że ja i Niall jesteśmy parą?!
- No...
- Ale to nieprawda!
- Harry w to uwierzył. Louis chyba nie, bo od razu chciał do Ciebie zadzwonić i Ci opowiedzieć, co zrobił Niall. Ja uznałam, że lepiej byłoby, gdybym spotkała się z Tobą i byśmy porozmawiały. Przy okazji się poznałyśmy.
- Ta... - Jessica nie zdołała wykrztusić nic więcej. 
- Harry dzisiaj rano dzwonił do swojej byłej dziewczyny. Chyba postanowili do siebie wrócić.
- Widziałam, jak się przytulali - burknęła dziewczyna, ale zaraz dodała nieco milej: - Eleanor, powiedz mi, co ja mam teraz zrobić?!
- Cóż... Nie mam pojęcia.
- Eh, Niall... nie znoszę go! Jak mógł tak powiedzieć! 
          Jessicę przepełniało dziwne uczucie. Smutek? Nie, nawet nie uroniła ani jednej łzy. Złość? Też nie, przynajmniej na razie nie. Radość? Absolutnie! Chyba najodpowiedniejszym określeniem tego stanu byłaby bezradność. Jeśli zacznie mu się tłumaczyć to sytuacja stanie się jeszcze gorsza, bo po pierwsze: tylko winni się tłumaczą, więc może Harry uzna, że całowała się z nim, będąc z Niallem?! A po drugie: to już nic nie da, bo on jest z Ellie. Ale Niall kłamał. Trzeba to udowodnić. Eleanor przysunęła się do Jess i przytuliła ją do siebie.
- Nie martw się - próbowała ją pocieszyć.
- To się tak nie da.
- Da się! Niezależnie ile bym tłumaczyła Harremu, że nie jestem i nigdy nie byłam z Niallem to i tak nic nie pomoże, przecież on ma Ellie!
- Ta, zobaczymy, ile oni ze sobą wytrzymają. A Ty i Niall?
- Mówiłam, że absolutnie nie jesteśmy parą! 
- Wiem, ale ponoć między Wami też coś było, no nie?
- Nie! Kolegowaliśmy się i bardzo go lubiłam... Może za bardzo?
          Eleanor tylko wzruszyła ramionami i wstała z ławki. No tak, ona miała Louisa i była szczęśliwa. Mimo wszystko, dziewczyny polubiły się. Jessica była bardzo zdziwiona, bo przecież zupełnie się nie znały, a jednak mogla się jej zwierzyć, porozmawiać z nią. Obie ruszyły w kierunku wyjścia z parku.
- Wiesz co, Eleanor? Chyba pójdę z Tobą do domu chłopaków. Muszę poważnie porozmawiać z Niallem - oznajmiła stanowczo Jess.
- Właśnie na takie słowa czekałam! - zawołała dziewczyna i szeroko się uśmiechnęła.


* * *
noo to akcja idzie trochę w drugą stronę, ale jak ? podoba Wam się ? 
w następnym rozdziale : rozmowa Jess z Niallem ! 
no zobaczymy jak wyjdzie ;D 
jutro dodam next ;D 
miłego czytania ;* 
pozdrawiam - Olaa. x





 

środa, 21 marca 2012

Rozdział 11.

      Był bardzo słoneczny dzień. Mama Jessicy, widząc szczególny smutek malujący się na twarzy córki, powiedziała:
- No dobrze, możesz wyjść!
- Dzięki mamo! - zawołała dziewczyna, jakby tylko czekała na takie słowa.
Wybiegła z domu ubrana w kremowe baletki, krótką turkusową sukienkę i słomkowy kapelusz. Słońce od razu dało się we znak, więc włożyła swoje ulubione, czarne okulary RayBan. Pokierowała się do domu chłopaków. Zastała wszystkich siedzących na tarasie.
- Jess! - zawołała jako pierwsza Danielle i przytuliła ją do siebie.
Reszta również się z nią przywitała. Jessica usiadła obok Nialla.
- Harrego nie ma? - zapytała, rozglądając się.
- Wyszedł gdzieś ze swoją nową dziewczyną - oznajmił Zayn.
        Ze swoją nową dziewczyną?! Nie, nie przesłyszała się... A wczoraj? Było jeszcze całkiem inaczej. W oczach pojawiły się jej łzy. Poczuła się bardzo nieważna, traktowana jak powietrze. Założyła z powrotem okulary zdjęte na początku rozmowy. Jej głowa była niemal rozrywana przez tysiące myśli. Więc po co mnie wczoraj pocałował?! No po co?! Byłam dla niego zabawką czy co?... - pomyślała i wybiegła. Nie mogła wrócić do domu - mama od razu zobaczyłaby, że coś się stało, a poza tym uwolnienie się od szlabanu kosztowało ją sporo gry aktorskiej. Nie wiedząc, co ma robić, usiadła na krawężniku. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, ale z każdą minutą było ich coraz więcej. Poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Obok niej usiadła Danielle. Nie pytając o nic mocno ją przytuliła i powiedziała, że lepiej stąd odejść, bo mimo, że nieruchliwa to jednak mimo wszystko ulica. Jessica wbiegła do domu chłopaków i usiadła na podłodze w łazience. Danielle weszła tam za nią, zamknęła zamek i usiadła obok zapłakanej koleżanki.
- Spokojnie - powiedziała cicho, przytulając Jess. 
- Wiesz o co chodzi? - dziewczyna tak się zdziwiła, że aż przestała płakać. 
- Domyślam się. Może mi opowiesz, co się stało? Ale najpierw poczekaj chwilę - odezwała się i wyszła.
Wróciła z paczką chusteczek i szklanką wody. Jessica umyła zapłakaną twarz, wydmuchała nos i napiła się wody. 
- Lepiej? 
- Tak.
- Opowiedz mi wszystko od początku.
Dziewczyna ze szczegółami przedstawiła, co działo się poprzedniego dnia. Koleżanka pokiwała tylko głową i powiedziała:
- Harry już taki jest... Niestety. Nie przejmuj się nim, bo dla niego to prawdopodobnie nic nie znaczyło. Pokaż, że dla Ciebie też nie!
- Tak właśnie mam zrobić.. Aha, i jeszcze coś...
- Hm? 
- Danielle, dziękuję Ci, że przy mnie jesteś! Nikt inny za mną nie pobiegł. Pocieszyłaś mnie i wytłumaczyłaś mi to... Bardzo Ci dziękuję!
- Nie ma za co - uśmiechnęła się. 
- Jest! A poza tym, Lolę, podobno moją najlepszą przyjaciółkę, nawet to nie obchodziło...
- Wydaje mi się, że ona coraz bardziej zatraca się w Zaynie.
- Mi też - przyznała Jess i postanowiła wyjść z łazienki. Jednak już na korytarzu zobaczyła Harrego, przytulającego swoją nową dziewczynę. Gwałtownie zawróciła się i wpadła prosto w ramiona Danielle. 

* * *
jest tak jak obiecałam. ;D 
może jutro wieczorem nowy albo w piątek.. 
napiszcie co sądzicie ;p 
pozdrawiam, Olaa. :*  









 

Rozdział 10.

        Myślami Jessicy... 
      
      Że co? Nie będzie mógł beze mnie wytrzymać? Pff, dobre sobie! Minął już prawie tydzień... i co? Siedzę tu sama... Nie wolno mi nawet wyjść na deskorolkę. I nikt mnie nie odwiedza. O, przepraszam, raz przyszła Danielle. Pogadałyśmy, pośmiałyśmy się i upiekłyśmy ciasteczka. Ale teraz nie ma jej w Londynie i wróci dopiero pojutrze. Więc zalegam przed telewizorem lub gram na gitarze elektrycznej. Robiąc identycznie to samo piąty dzień z rzędu można dostać nerwicy albo zwyczajnie zwariować. Przedostatniego dnia szlabanu, słysząc dzwonek do drzwi omal nie umarłam ze szczęścia. Szybko pobiegłam do szafy i wyciągnęłam z niej różowe rurki, biały t-shirt i jeansową kamizelkę. Rozpuściłam włosy i usiadłam na fotelu w moim pokoju, czekając aż ktoś przyjdzie. Po kilku lub kilkunastu minutach zaczęłam się potwornie nudzić. Zwątpiłam, że to ktoś do mnie. Położyłam się na łóżku i już miałam otwierać laptopa, gdy usłyszałam donośne wołanie mojej mamy:
- Jessica! Chodź!
Zwaliłam się z łóżka, przeklinając cicho, bo uderzyłam się dosyć mocno w łokieć. Włócząc nogami zeszłam w końcu na dół. W salonie siedziała moja mama z... Harrym! Chłopak na mój widok wstał i uściskał mnie.
- Cześć Jess!
- No hej - odpowiedziałam.
- Bawcie się dobrze - mama uśmiechnęła się i ulotniła się do kuchni.
Stałam zdziwiona na środku pokoju. Chyba zapomniałam, jak się posługuje nogami, bo dopiero gdy Harry pociągnął mnie za rękę poszłam za nim. Wyszliśmy na ulicę, ruszając w pierwszy lepszy kierunek.
- Wybawicielu! Gdzie idziemy i jakim cudem moja mama pozwoliła mi wyjść z domu?! - wypaliłam.
- Idziemy na spacer - odparł chłopak.
- Ekhem. Nie odpowiedziałeś mi na moje drugie pytanie - upomniałam go.
- Przekonałem ją.
- Niby jak?!
- Mój wrodzony urok - uśmiechnął się cwanie.
Szturchnęłam go w ramię. Odpowiedział mi tym samym. Śmiejąc się weszliśmy do parku. Na jednej z ławek siedział samotnie Louis, od razu go zobaczyłam i usiadłam koło niego.
- Cześć Lou! - zawołałam. 
- Odejdź... - warknął cicho chłopak, spoglądając na mnie wrogo. 
Podeszłam do Hazzy i spacerowaliśmy dalej. Będąc daleko od Louisa, usiedliśmy na ławce, oparłam głowę o ramię zielonookiego i zamyśliłam się.
- Co mu się stało? - zapytałam.
- Louisowi?
- Tak.
- Chyba nie wywarł dobrego wrażenia na dziewczynie, która mu się podobała i obwinia za to nas wszystkich - wyjaśnił.
- Przejdzie mu?
- Raczej tak - uśmiechnął się.
        Milczeliśmy dobre kilka minut. W sumie temat Louisa nie za bardzo mnie ciekawił, chciałam tylko się dowiedzieć, czemu nagle zrobił się taki niemiły. 
- Jutro już możesz wychodzić? - odezwał się Harry.
- Jeszcze nie - posmutniałam.
- A w sobotę?
- Pewnie, a co? - uśmiechnęłam się.
- Co powiesz na wyjście do kina? - zaproponował.
- Jeśli nie będziemy oglądać horroru to chętnie! - roześmialiśmy się.
        Chłopak spojrzał mi głęboko w oczy i zbliżył twarz do mojej. Nagle poczułam jego usta na moich. Trochę zmieszana wstałam i oznajmiłam, że muszę już wracać do domu. Harry chwycił mnie za rękę i odprowadził mnie pod same drzwi. Na pożegnanie znowu mnie pocałował. Bardzo lubiłam to uczucie..

* * *
 trochę krótki, ale co nie co się wydarzyło a poza tym wieczorem dodam jeszcze jeden ;p 
I jak Wam się podoba?
proszę o jakieś komentarze!

 

wtorek, 20 marca 2012

Rozdział 9.

       Lola obudziła się w domu chłopaków, ale salon był pusty. Odruchowo spojrzała na godzinę w telefonie. Była 9.15. Pomyślała więc, że może reszta jest w kuchni. Tam też ich znalazła. Wszyscy siedzieli przy stole, oprócz Harrego, który smażył naleśniki.
- Załapię się na śniadanie? - zapytała wesoło Lola i usiadła obok Zayna i Danielle.
- Jasne - odpowiedział zielonooki i postawił na stole talerz z górą pysznych naleśników.
- Gdzie jest Louis? - zaciekawiła się Danielle, gdy skończyli jeść.
- Wyszedł gdzieś rano - rzucił Zayn.
- Chyba jest wkurzony - dodał Harry.
- Dlaczego? - spytali jednocześnie Liam, Niall, Danielle i Lola.
- Obudziłem się w nocy tuż po wyjściu Eleanor. Próbowałem z nim rozmawiać, ale tylko przeklinał i miał do mnie pretensje. I nie tylko do mnie. Nie zrobił dobrego wrażenia na Eleanor, co jest ponoć winą nas wszystkich - wyjaśnił.
- Nie nadążam. Kto to jest Eleanor? - zapytała Lola.
- Dziewczyna, z którą wczoraj przyszedł - odparł Harry.
- Aa, rozumiem. Ale to chyba nie nasza wina, prawda? - zastanawiała się dalej dziewczyna.
- Louis słyszał, jak Eleanor rozmawiała przez telefon z koleżanką. Mówiła, że on jest nieodpowiedzialny czy coś tam... Przez to, że doprowadziliśmy dom do takiego stanu.
- Bajzel był niezły - stwierdził Zayn.
        Nagle zadzwonił telefon Loli. Wyszła z kuchni, ale reszta i tak usłyszała jej rozmowę.
- Halo... Od kiedy?!... Przecież nic się nie stało!... Jess, ja Cię kurde proszę! No, może.. Nie wiem... A jak myślisz?!... Okej... Cześć!
Dziewczyna wróciła do kuchni, usiadła na krześle i westchnęła. 
- Co się stało Jessice?! - zapytał od razu Niall.
- Nic. Ma szlaban na wychodzenie z domu - mruknęła Lola.
- Za co? - dopytywał się.
- Nie wróciła na noc do domu.
- Wróciła! 
- Ta, o 2 w nocy. Teraz ma szlaban na równy tydzień.
- To nie za dobrze - powiedziała Danielle.
- Beznadziejnie - przyznał Harry.
Wszyscy mieli smętne miny, więc Lola postanowiła ich rozweselić dobrą wiadomością.
- Obiecałam Jess, że zrobimy jej "wjazd na chatę"! Co Wy na to?! - zawołała. 
- Chętnie, ale muszę wracać do domu... - oznajmiła Danielle.
- Odwiozę Cię - zaoferował od razu Liam i wziął dziewczynę za rękę.
- A Wy? - spytała Lola.
- Ja owszem - oznajmił uśmiechnięty Niall.
- I ja - rzucił Harry.
Zayn również się zgodził, więc wyszli. Lola wysłała przyjaciółce wiadomość, że już do niej idą. 
            Jessica po przeczytaniu wiadomości szybko włożyła jeansowe szorty, biały top oraz turkusowy sweterek. Związała włosy w kok. Ledwie "odgruzowała" pokój, a już usłyszała dzwonek do drzwi. Ujrzawszy przyjaciół rzuciła się na szyję każdemu po kolei.
- Tęskniłaś za nami?! - uśmiechnął się Harry.
- Można tak powiedzieć - odparła Jessica i zaprowadziła gości do swojego pokoju. 
- Ale tu różowo - powiedział Zayn, rozglądając się po wnętrzu. 
- Bo lubię różowy - ucięła Jessica.
Niall wyszedł na mały balkon. 
- Masz stąd widok na pokój Harrego! - oznajmił. 
- Naprawdę? Nie wiedziałam!
Usiedli na łóżku oraz na fotelach. Jak zwykle nie brakowało śmiechów i wygłupów. W pewnej chwili Niall stwierdził:
- Jestem głodny.
- Żadna nowość - mruknął Zayn.
Wszyscy roześmiali się, a Jessica wyszła z pokoju. Udała się do kuchni po coś do jedzenia. Po chwili wróciła z dużym pudełkiem czekoladowych ciastek oraz paczką żelków, kartonem soku pomarańczowego i pięcioma szklankami. 
- Żelki! - krzyknął blondyn na widok słodko - kwaśnego przysmaku.
- On tak zawsze ? - spytała Lola.
- Nie inaczej - uśmiechnął się Zayn, a wszyscy się wybuchnęli śmiechem.
Po godzinie zadzwonił telefon Loli. Musiała wracać do domu. Harry i Zayn również pożegnali się z domowniczką.
- Jess, ja nie wytrzymam tygodnia bez Ciebie... - powiedział cicho Niall, gdy wyszli.
- Mi też będzie ciężko bez Ciebie.. to znaczy bez Was... Ale mam nadzieję, że chociaż czasami mnie odwiedzicie - odparła wesoło Jessica.
- No jasne! - chłopak przytulił ją.
          Rozmawiali jeszcze długo. Nawet nie zorientowali się, gdy słońce przestało świecić, a niebo zrobiło się całkiem ciemne. Chłopak musiał już iść, wiec pożegnał się z Jessicą, znowu całując ją w policzek.

* * *
  no to jest kolejny. I pytanie: CO SĄDZICIE? 
dzisiaj na matmie napisałam 10 rozdział. xd ale muszę go trochę ulepszyć, więc pewnie będzie jutro! 
jeżeli chcecie żebym Was informowała o nowych rozdziałach to napiszcie w komentarzach lub moje
  GG: 39164035 :)

pozdrawiam, Ola. :D

 

poniedziałek, 19 marca 2012

Rozdział 8.

       Niall zjawił się szybko. Przez chwilę milczeli, aż chłopak objął ramieniem Jess i zapytał:
- To gdzie idziemy? 
- Może na rampę?
- Gdzie to jest?
- Za parkiem. Dobrze znam drogę. 
Szli nie odzywając się do siebie. Dziewczyna co chwilę spoglądała w niebieskie oczy chłopaka. Tak bardzo chciała coś powiedzieć, zgadać na jakikolwiek temat, ale jej nieśmiałość sprawiała, że ilekroć otwierała usta musiała je zamknąć. Wolałaby, żeby była z nimi Lola. Odważna Lola, która od razu zaczęłaby gadać, gadać i gadać.
- Jess, gniewasz się? - spytał cicho Niall.
- Oczywiście, że... - specjalnie nie dokończyła.
Nialler popatrzył na nią pytająco. W jego spojrzeniu można było dostrzec trochę nadziei. 
- No coś Ty! Nie gniewam się! - zawołała i zaatakowała go łaskotkami. 
Usiedli na rampie i zaraz rozpętała się wojna na łaskotanie. Słychać było głośną falę śmiechu. Nagle nad sobą zobaczyli Harrego. Uśmiechnął się i oznajmił:
- Wreszcie Was znalazłem!
- Harry! Co chcesz? - zapytał niezbyt zadowolony Niall.
- Lola i Zayn oglądają film i zapytali, gdzie jesteście i czy do nich dołączycie. Więc przyszedłem Was poszukać.
- Harry, nie musiałeś - uśmiechnęła się Jess.
- Ale oni bardzo chciał - zapewnił loczek.
- Czyżby? - mruknął Niall, ale poszedł razem z nimi.
Wracali drogą na skróty. Na początku Niall nie był wesoły z powodu, że przyszedł Harry, ale wspólne wygłupy sprawiły, że trochę się rozchmurzył. Gdy weszli do domu One Direction był tam Zayn, Liam, Lola i poznana rano Danielle, która, jak sama mówiła, przyjechała odwiedzić kolegę. Zdjęli buty i weszli do salonu. Panował tam duży bałagan, wszędzie leżały paczki po chrupkach, chrupki, mnóstwo okruchów, a co chwilę ktoś wyskakiwał z jakiegoś kąta i rzucał całą garścią chrupek.
- Co wy robicie?! - krzyknął Harry, rozglądając się po pomieszczeniu.
Zza kanapy wychylił się Zayn i wyjaśnił:
- Robimy wojnę na chrupki!
- Oo, ale super! Mogę dołączyć?! - zawołała podekscytowana Jessica.
- Jasne! To może zagramy wszyscy? - zaproponował Zayn.
- Trzeba podzielić się na drużyny - stwierdził Harry.
- Chłopaki na dziewczyny? - spytała Danielle.
- Mi to pasuje - powiedział Niall.
- Ale nas jest trzy, a Was czworo - zauważyła Lola.
- Ja będę w Waszej drużynie - oznajmił Harry i stanął obok Jessicy.
- Niall, tylko nie zjedz wszystkich chrupek! - zawołał Zayn, a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Nialler chwycił garść chrupek i rzucił nią w Zayna. Chłopak zrobił unik i chrupki trafiły w Jessicę. Dziewczyna odpowiedziała tym samym i już po chwili rozpętała się wojna na całego. Drużyna Liama, Nialla i Zayna bezkonkurencyjnie wygrywała, więc przeciwnicy postanowili schować się za brązową kanapę na tarasie i ustalić jakiś plan, by pokonać przeciwną drużynę.
- Danielle, Lola - wy idźcie do salonu, schowajcie się gdzieś i czekajcie, aż przyjdą. Ja i Jessica zostaniemy tutaj - oznajmił Harry i dodał: - Bierzcie chrupki!
Dziewczyny wzięły kilka paczek i przemknęły do salonu. Chłopaki nie zbliżali się, więc Harry odezwał się do Jessicy:
- Jess, Ty i Niall jesteście... no, wiesz?
- Parą?
- Tak...? 
- Nie, nie jesteśmy! Ja i Niall tylko się kolegujemy.
- Naprawdę?
- Oczywiście.
Nie mogli dalej ciągnąć tej rozmowy, bo z salonu słychać było głośne krzyki. Chłopak i dziewczyna wzięli chrupki i ruszyli do domu. Tam Zayn leżał na podłodze atakowany przez Lolę, Liam próbował zmierzyć się z Danielle (co zakończyło się porażką z jego strony), a Niall rzucał we wszystkich chrupkami.
- Wygraliśmy! - zawołała Jessica i rzuciła się Harremu na szyję.
         Nagle do domu wszedł Louis i śliczna, brązowowłosa dziewczyna. Pozostali jednak niezauważeni, więc Louis wrzasnął:
- Co tu się do licha dzieje?! 
Gwar ucichł, wszyscy rozejrzeli się po wnętrzu. Wyglądało koszmarnie. Wszędzie chrupki, puste paczki i mnóstwo okruchów. Lou popatrzył wrogo, wziął dziewczynę za rękę i zaprowadził do swojego pokoju. Reszta stała w ciszy.
- Eee, to może pomożemy Wam sprzątać? - zaproponowała Lola.
Chłopcy zgodzili się, więc zaczęło się wielkie odkurzanie i zamiatanie. Po dwóch godzinach  dom wyglądał jako - tako. Usiedli na kanapach w salonie, a Liam zaproponował obejrzenie jakiegoś filmu.
- Tylko nie horror - oznajmił Niall, a Jessica uśmiechnęła się do niego.
Wybrali Disney'owską komedię. Robiło się coraz ciemniej. Danielle i Liam spali wtuleni w siebie na kanapie przy ścianie, obok nich równie słodko zasnęli Zayn i Lola, natomiast Harry zajmował fotel. Jessica zamknęła oczy i po chwili również zasnęła. 
          Gdy się obudziła od razu spojrzała na telefon. Była 3 w nocy. Rozejrzała się po wnętrzu oświetlanym jedynie przez małą lampkę. Harry spadł z fotela i teraz spał na podłodze. Uśmiechnęła się na jego widok. Postanowiła wrócić do domu, bo rodzice na pewno się o nią martwili. Próbowała wstać, ale wtulony w nią Niall uniemożliwił jej to. Nie wiedząc co zrobić, popchnęła go lekko, a on spadł z kanapy i się obudził. Dziewczyna wstała i poszła do holu, założyła buty i pociągnęła za klamkę. Poczuła czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciła się i zobaczyła Nialla. 
- Idziesz już? - zapytał, trochę smutny.
- Muszę. Rodzice na pewno się o mnie martwią.
- Będziesz przechodzić przez ogrodzenie? 
- Nie! - odpowiedziała stanowczo, ale się uśmiechnęła.
- Więc może Cię odprowadzę? - zaproponował.
- Chętnie. Nie lubię chodzić sama o 3 w nocy. 
Szli powoli, patrząc w niebo pełne błyszczących gwiazd. Przez całą drogę wygłupiali się i śmiali. Gdy doszli do domu Jess, żałowała, że to już koniec ich spotkania. Spojrzała w piękne oczy chłopaka. Przytulił ją i pocałował w policzek. 
- Do zobaczenia - powiedziała. 
- Cześć! - odpowiedział, po czym odwrócił się i odszedł. 
Przecież to tylko kolega. To tylko kolega! - myślała Jessica, wchodząc do domu. Panowała tam cisza, widocznie rodzice spali. Poszła szybko do swojego pokoju, przebrała się i zasnęła..

* * *
przepraszam, że ten rozdział dopiero teraz ! :(
obiecuję, że będę częściej dodawać. ;) 
kolejny JUTRO.
zachęcam do komentowania, to tylko chwila, a dla mnie to ważne. :) 
 

czwartek, 15 marca 2012

Rozdział 7.

     Jessica obudziła się o 10, założyła kapcie i zeszła do kuchni. Poczuła delikatny zapach smażonej jajecznicy. Mama krzątała się w kuchni i przyrządzała śniadanie.
- Jess, dobrze, że jesteś. Potrzebuję kilka rzeczy, więc chciałabym, żebyś poszła do sklepu - oznajmiła mama na widok córki.
- Okay.
- Napiszę Ci listę zakupów, a Ty w tym czasie zjedz śniadanie.
Dziewczyna zabrała się za pałaszowanie pysznej jajecznicy. Po chwili mama podała jej listę. Kiełbaski, skrzydełka, sałata...? Czyżby szykował się grill?
- Mamo, robicie dzisiaj grilla?
- Tak. Przychodzą państwo Leaners i...
- Państwo Leaners?! Nie mów chociaż, że z córką!
- Jessica, masz być dla niej miła.
- Jasne.
Rany... Ta mała Katie Leaners znowu zacznie działać mi na nerwy. Zarozumiała małolata! - pomyślała Jessica i poszła do swojego pokoju, żeby się przebrać. Włożyła czarne szorty i luźną kremową bluzkę. Po dziesięciu minutach spędzonych w łazience była gotowa. Wzięła listę zakupów, wciągnęła czarne conversy i wyszła. Szła powoli, pogoda była piękna, słońce mocno świeciło. Jak zwykle udała się do najbliższego supermarketu. Na słupie ogłoszeniowym nadal wisiał plakat One Direction. Jessica uśmiechnęła się, przypominając sobie dzień, gdy razem z Lolą próbowały znaleźć chłopaków. Z transu wyrwał ją krzyk dziewczyny z burzą loków.
- Ojej, przepraszam! Nic Ci się nie stało? Jeszcze raz przepraszam! - zawołała nieznajoma.
- Spokojnie, wszystko w porządku - uśmiechnęła się i pomogła dziewczynie zebrać rozsypane zakupy.
Rzeczy było dużo, ledwo mieściły się w czterech reklamówkach. Szybko uporały się ze zbieraniem, ale Jessica uznała, że nieznajomej będzie ciężko zanieść gdziekolwiek takie duże zakupy. 
- Pomóc Ci? - zaproponowała.
- Nie trzeba.
- Oj tam, oj tam! Będzie Ci lżej.
- Dziękuję!
Ku zdziwieniu Jessicy zaczęły się zbliżać do jej okolicy. Siatki z zakupami były ciężkie, ale przyjemnie rozmawiało się z dziewczyną. Była bardzo sympatyczna i interesująco opowiadała o różnych rzeczach. Gdy dotarły na miejsce, Jessica zdziwiła się jeszcze bardziej. Przecież stały pod domem chłopaków! 
- Mieszkasz tutaj?
- Nie, przyjechałam odwiedzić yy... kolegę - odpowiedziała nieznajoma, po czym dodała: - Bardzo dziękuję Ci za pomoc! I miło mi się z tobą rozmawiało.
- Mi również.
- Tyle czasu rozmawiałyśmy, a nawet nie wiem, jak się nazywasz!
- Jestem Jess, a Ty?
- Danielle.
Dziewczyny uścisnęły sobie dłonie i roześmiały się. W pewnej chwili Jessica przypomniała sobie, że nie zrobiła zakupów dla mamy. Pożegnała się z Danielle i pobiegła do sklepu.




         O 16 zabrzmiał dzwonek do drzwi. Taty jeszcze nie było w domu, Jack nawet nie wyszedł ze swojego pokoju, a mama jeszcze przygotowywała w kuchni potrawy, więc oczywiście Jessica poszła otworzyć. Ujrzała przed sobą ośmiolatkę o jasnobrązowych włosach, zielonych oczach ubraną w całości na różowo oraz fioletowo. Za dziewczynką stali jej rodzice - państwo Leaners. 
- Dzień dobry. Cześć, Katie! - przywitała się. 
Piętnastolatka skorzystała z okazji, że goście usiedli na tarasie i przemknęła szybko do swojego pokoju. Tam była "bezpieczna". Uff, udało mi się. Inaczej pewnie zaraz by się zaczęło. Pytanie mnie o poglądy, a potem ich krytykowanie - po co oni to robią? A jak znowu zaczęliby narzekać, że jeżdżę na deskorolce... Dobrze, że uciekłam! - pomyślała i położyła się na łóżku. Nagle do pokoju wkroczyła mama.
- Jessico, może byś przyszła i chociaż przez chwilę porozmawiała z gośćmi?
- Nie mogę, bo.. ee, jestem umówiona i zaraz wychodzę - skłamała nastolatka.
- Z kim? - dopytywała się mama.
- Z Lolą i chłopakami - ponownie skłamała.
- Eh.. No dobrze - westchnęła i wyszła.
           Jessica trochę żałowała, że powiedziała nieprawdę, ale uświadomiła sobie, że teraz naprawdę musi wyjść. Nie tylko dlatego, że powiedziała tak mamie, ale musiała się wyrwać z domu, żeby nie musieć znosić obecności państwa Leaners, a co gorsze - małej Katie. Wstała z łóżka, podeszła do biurka i wzięła do ręki telefon. Napisała do Lily:
"Hej, przyszli państwo L.!!!  Lola, pomóż!!! Muszę się wyrwać z domu, wyjdziesz na deskę?"
Po chwili nadeszła odpowiedź:
"Nie, sorry. Umówiłam się z Zaynem :D"
"Powodzenia :)" 
Odłożyła telefon, zastanawiając się do kogo mogłaby napisać. W końcu wybrała numer Liama.
"Cześć, może Ty i chłopaki moglibyście dziś gdzieś wyjść?" - napisała.
"Ja nie, ale chłopaki pewnie tak. A co? :)"
"Przyszli do mnie wredni goście i nie wiem, co mam zrobić :("
"Postrasz ich łyżeczkami!"
Pomysł Liama był bardzo dobry, Jessica roześmiała się, wyobrażając sobie tę scenę. Jednak i on miał już plany na dzisiejszy wieczór. Dziewczyna postanowiła napisać wiadomość do Harrego.
"Hej! Masz jakieś plany na wieczór?"
Harry ujrzawszy SMS-a od Jessicy szeroko się uśmiechnął. A może jednak coś dla niej znaczę? W końcu pyta mnie o plany na wieczór. Już chciał odpisać, że nie i chętnie gdzieś z nią wyjdzie, ale przypomniał sobie to, co wczoraj mówił mu Niall. Przytuliła się do niego. A on do niej...
"Niestety nie, sorry Jess."
- Ugh! Czy naprawdę nikt nie ma dla mnie czasu?! - zawołała sama do siebie. 
A może Niall?... Nie, pewnie też ma jakiś powód albo mu się nie chce. Chociaż nie zaszkodzi spróbować - pomyślała dziewczyna i wybrała numer chłopaka.
- Cześć Jess, co tam? - spytał.
- Hej, Niall, proszę, może Ty pomógłbyś mi wyrwać się z domu!
- Jasne. Co się stało?
- Przyszli tacy goście, bardzo wredni. Zawsze za wszystko mnie krytykują. Powiedziałam mamie, że nie mogę z nimi rozmawiać, bo zaraz wychodzę. Ale to nie była prawda. Więc napisałam do Loli, Liama i Harrego czy pójdą gdzieś ze mną, ale oni wszyscy mają już jakieś plany na wieczór.
- Ja chętnie mogę gdzieś wyjść z Tobą.
- Naprawdę? Niall, dziękuję!
- Przyjdę po Ciebie za chwilę, dobrze?
- Okay - odpowiedziała Jessica i szybko wybiegła z pokoju.

* * *
więc jest już rozdział 7 <3 I jak, podoba się ? 
może jutro kolejny! 
mam pytanie : chcecie, żeby Jessica była z Niallem ?


środa, 14 marca 2012

Rozdział 6.

     Myślami Nialla...
     
     Myślę o Niej ciągle... A teraz już nawet nie wiem, czy choć trochę mnie lubi. Powinienem wybrać jakąś komedię romantyczną! Co mi strzeliło do głowy z tym horrorem?! Żałuję, że od razu za nią nie pobiegłem. Nie zdziwiłbym się, gdyby była na mnie obrażona. Taki już jestem... Chociaż... Może skoro się do mnie przytuliła to nie uważa mnie za takiego idiotę? Sam już nie wiem. A może woli kogoś innego? Liam, Harry, Louis, Zayn... Nie! Na pewno nie Liam i Louis, przecież oni mają dziewczyny. A Zayn? Niby on bardziej lubi Lolę, sam tak mówił, ale widzę, jak się uśmiecha do Jess. Warto mieć go na oku. No i Harry. Ona mu się podoba. Dał jej swoją bluzę, pomógł jej wyjść z zamrażalnika... Ostatnio trochę czasu się nie widzieli, a to jest szansa dla mnie! W sumie to nie ma po co się zastanawiać i martwić. Jeżeli będzie chciała się ze mną spotkać to zapytam ją wprost... 

        Niall sięgnął po puszkę coca - coli, otworzył ją i wypił dużego łyka. Kątem oka zobaczył Harrego wkładającego buty. 
- Wychodzisz gdzieś?
- Tak. 
- Co wcześniej robiłeś? 
- Nic. 
Czyli wolał leżeć na kanapie, oglądając telewizję niż spędzać czas z nami.. Z Jess.. Blondyn wyszedł na taras, oparł się o balustradę i spojrzał przed siebie. Było stąd widać dom Jessicy. Nagle usłyszał dźwięk... Bez wątpienia dochodził z jej domu. Nie wspominała, że gra na gitarze. I to elektrycznej! Nialler po chwili uświadomił sobie, że tak naprawdę to prawie nic o niej nie wie. O tej pięknej, ciemnowłosej dziewczynie z dużymi oczami i wspaniałym uśmiechem....

* * *
wiem, że krótki i jakiś taki beznadziejny, ale na ten akurat rozdział - brak weny.
kolejny mam już napisany, dodam go jutro :) 
+ PROSZĘ O KOMENTARZE, TO DLA MNIE NAPRAWDĘ WAŻNE <3   



 

niedziela, 11 marca 2012

Rozdział 5.

Tydzień później...
     
      Jessica przez cały tydzień nie widziała ani chłopaków, ani Loli. Były to bardzo nudne siedem dni. Zrobiło się zimno, a czasami nawet padał deszcz. Babcia Rita nadal była u Greysów, przez co Lola w ogóle nie mogła wyjść z domu. Kilka razy Harry pisał do Jessicy, proponując spotkanie. Ale bez przyjaciółki? Dziewczyna za każdym razem odmawiała. Nawet Louis i Niall próbowali wyciągnąć Jessicę z domu, ale nie udało im się to. Jednak w czwartek dziewczynie poprawił się humor. Wreszcie zadzwoniła do niej Lola.
- Cześć Jess! Przepraszam, że nie dzwoniłam ani nie pisałam, ale babcia Rita jest nieobliczalna! Zabrała mi telefon, mówiąc, że jestem za mała na posiadanie go! Ogarniasz? - bulwersowała się Lola.
- Jak to?! Za mała? Hahaha! - Jessicę, w przeciwieństwie do przyjaciółki to rozśmieszyło.
- Bardzo śmieszne. No, ale zmieniamy temat. Widziałaś się ostatnio z chłopakami? - zapytała Lola.
- Nie. Harry kilka razy do mnie pisał, bo chciał się spotkać, ale ja odmawiałam, bo bez Ciebie nie byłoby tak fajnie.
- Było iść, głupku! 
- Dzisiaj rano Harry zadzwonił i zapytał, czy Twoja babcia nadal jest i czy moglibyśmy pójść wieczorem do kina.
- Świetnie! I co mu powiedziałaś?
- Powiedziałam, że nie wiem i potem do niego oddzwonię.
- Ale idziemy, no nie?
- Możesz? Babcia Rita wyjechała?
- Na szczęście tak! Wreszcie mogę wyjść z domu!
- Okay. Zadzwonię do Harrego, a potem dam Ci znać, co i jak.
         Jessica rozłączyła się i usiadła na krześle w kuchni. Już miała dzwonić do Harrego, ale usłyszała, że drzwi do domu otwierają się, Po chwili do kuchni wszedł Jack. Dziewczyna nie chciała, żeby jej starszy brat przysłuchiwał się rozmowie, więc szybko wyszła. Będąc już w swoim pokoju, wybrała numer chłopaka i zadzwoniła. Odebrał dopiero po trzecim sygnale.
- Cześć Jess - powiedział.
- Hej! Niedawno dzwoniła do mnie Lola i mówiła, że może już wychodzić, bo jej babcia wyjechała. Więc jak, idziemy dzisiaj do kina?
- Przepraszam Cię, Jess, ale nie mogę.  
- Aha... No dobrze, cześć.
          Rozłączyła się i pomyślała: Kiedy Harry chce, to ja nie, a kiedy ja chcę, to on nagle nie może! Ugh! Zadzwonię do chłopaków! Wybrała numer Nialla i nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Cześć Jess. Co tam? - spytał chłopak. 
- Hej. Harry dziś do mnie dzwoni. Chciał, żebyśmy poszli do kina. Więc gdy Lola zadzwoniła do mnie, zapytałam ją, czy może iść. Zgodziła się, więc dałam o tym znać Harremu. Ale on nie może. Pomyślałam, że może Ty i reszta chłopaków pójdziecie z nami... - wyjaśniła Jessica.
- Bardzo chętnie! - ucieszył się Nialler.
- Oo, to dobrze! 
- Przyjdziemy po Was o 18, okay? 
- Dobra. Napiszę do Loli, żeby wcześniej do mnie wpadła.
- To do zobaczenia!
- Cześć!

            O 17.30 zadźwięczał dzwonek do drzwi. Jessica, ubrana w czarne rurki i luźny, biały sweter z wyszytym krzyżem, pobiegła otworzyć. Lola miała na sobie czerwone rurki i baseballówkę. Dziewczyny poszły na górę do pokoju Jessicy.
- Ciekawe dlaczego Harry nie mógł z nami iść - zastanawiała się Lola.
- Może mu coś wypadło - rzuciła przyjaciółka.
- Taa.
Jednak nie miały więcej czasu na zastanawianie się, bo znowu zabrzmiał dzwonek do drzwi. Mimo, że nie było jeszcze 18, chłopaki już przyszli. Jessica otworzyła drzwi. 
- Cześć - przywitali się.
- Hej! - zawołały dziewczyny.
- Pomyśleliśmy, że wyjdziemy wcześniej, żeby kupić popcorn - oznajmił Niall. 
- Spoko. A co z Louisem? - spytała Lola.
- W sumie, to nawet nie wiem - odparł Zayn.  
Przez całą drogę do kina śmiali się i wygłupiali. Jessica uznała, że bez Harrego też może być ciekawie. Niall również był bardzo zabawny i sympatyczny. A gdy weszli do kina, od razu zawołał:
- Ja wybieram film!
Wszyscy zgodzili się, więc Nialler udał się po bilety, a reszta poszła kupić popcorn i coca - colę. Wreszcie byli w sali kinowej. Jessica usiadła pomiędzy Liamem a Niallem. Lola rozbawiała się wzajemnie z Zaynem i co chwilę wybuchali śmiechem. Natomiast Jessica już w pierwszym kwadransie horroru zasłaniała oczy, przestraszona akcją filmu. Horror był coraz gorszy... W pewnej chwili scena była tak obrzydliwa i przerażająca, że dziewczyna nie mogła już patrzeć. Nic nawet nie dało zasłanianie oczy. Obróciła się i wtuliła twarz w Nialla. 
- Boję się... - wyszeptała.
- Jess, to tylko horror - "uspokoił" ją chłopak.
              Ale nie. Może dla Nialla, Liama, Loli, Zayna to był tylko horror, ale nie dla Jessicy. Nigdy nie oglądała horrorów, bo za bardzo się ich bała. Akcja z minuty na minutę stawała się coraz bardziej przerażająca. Nie wytrzymam do końca - pomyślała Jessica. Nie namyślała się długo, chwyciła torbę i wybiegła. Oparła się o ścianę budynku. Na dworze było już ciemno, a do domu miała kilometr drogi. To chyba nie był najlepszy pomysł, ale to i tak lepsze od tego horroru. Powrót do domu trwał około pół godziny. Dziewczyna ci chwilę rozglądała się, czy ktoś za nią nie idzie. Jej wyobraźnia po obejrzeniu horroru była nieobliczalna. Wydawało się jej, że słyszy kroki... Nagle ktoś złapał ją za rękę!
- Aaaaa!!!! - krzyknęła i próbowała wyrwać dłoń z uścisku.
- Jessica... Jessica, to ja. 
Przed dziewczyną stał Niall. Nic więcej nie mówiąc mocno ją przytulił. Szli w milczeniu. Chłopak odprowadził Jessicę pod same drzwi. 
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś... Myślałam, że umrę ze strachu!
- Nie ma za co - uśmiechnął się. 
- To ja już pójdę. 

* * *
następnym razem napiszę coś takiego że jakby 'myśli Nialla' ;D 
Co sądzicie o tym rozdziale?
oglądalność rośnie, ale prooooszę o komentarze :c 
a kolejny rozdział jutro ewentualnie we wtorek ;) 
pozdrawiam ! :D


 

sobota, 10 marca 2012

Rozdział 4.

   Następnego dnia pogoda jeszcze bardziej się poprawiła. Słońce mocno świeciło i w ogólnie nie było czuć wiatru. Jessicę bardzo to ucieszyło, więc po południu postanowiła skorzystać ze słońca i trochę się poopalać. Wzięła ze sobą czasopisma i duży kubek mrożonej herbaty. Rozłożyła leżak blisko schodów prowadzących na taras, żeby mieć gdzie poustawiać zabrane rzeczy. Dziewczyna położyła się na leżaku i zaczęła przeglądać czasopisma. Dziwne. Ciągle piszą o One Direction. Harry jest miły, ale reszta? Wyglądają na zapatrzonych w siebie lalusiów! - Jessicę z myślenia wyrwał dźwięk przychodzącego SMS-a. 
Hej! Wpadnij do mnie, ok? - Lola. 
Jessica szybko odpowiedziała:
Babcia Rita wyjechała?
Nie, ale nie ma jej teraz w domu :) Czekam na Ciebie, bądź za 15 minut! 
Dziewczyna wzięła duży łyk mrożonej herbaty i pomyślała: Iść do Loli czy nie? Hmm... Niech będzie, pójdę! Opowiem jej o wczorajszym wpadnięciu do zamrażalnika. Jessica mimowolnie uśmiechnęła się. Spojrzała na zegarek. O rany, już 16.20. Za pięć minut mam być u Loli!. Chwyciła kubek, czasopisma i telefon, po czym pobiegła do swojego pokoju. Przebrała się w czerwone szorty i biały top z flagą Ameryki. Zbiegła na dół i raz - dwa wciągnęła czerwone Vansy. Gdy weszła do domu Loli, była już 16.30.
- Hej Ash! - zawołała, przytulając siostrę przyjaciółki.
- Cześć!
- O, Jess! Wreszcie jesteś! - do salonu weszła Lola.
- Spóźniłam się o równo pięć minut. Dużo?
- Dobra, nieważne. Chodź - powiedziała dziewczyna, pociągając przyjaciółkę za sobą.
       Były już w pokoju Loli. Jessica bardzo chciała opowiedzieć przyjaciółce, co się wczoraj wydarzyło, ale bała się, że zareaguje mówiąc: "To ja powinnam spotkać Harrego, a nie Ty! Przecież to JA jestem ich wielką fanką, a TY wiesz o ich istnieniu od kilku dni!". Jednak po upływie kilku minut nie mogła wytrzymać i zawołała:
- Zgadnij, kogo wczoraj spotkałam! 
- Kogo?! - zaciekawiła się przyjaciółka. 
- No zgaduj!
- Hmm... No nie wiem!
- Zgaduj, proszę!
- Nie mam pojęcia! - oznajmiła Lola, po czym rzuciła w przyjaciółkę poduszką i zaczęła ją łaskotać.
- Hahaha, przestań! - wykrztusiła Jessica, która nie mogła opanować śmiechu, ponieważ łaskotki były jej słabym punktem.
- Nie! Najpierw musisz mi powiedzieć - odparła, również umierająca ze śmiechu, Lola.
- Ha... Har... Harr... - Jess próbowała powiedzieć, lecz nie dała rady.
- Okay, przestanę Cię łaskotać, jeżeli od razu mi powiesz! - zaproponowała przyjaciółka.
- Uff. No dobrze, powiem Ci. Wczoraj spotkałam Harrego Stylesa! 
- Co Ty! Gdzie?!
Jessica opowiedziała Loli całą historię ze szczegółami. Obie pękały ze śmiechu, gdy Jessica wyznała, że wpadła do zamrażalnika z lodami. Kiedy już trochę się uspokoiły, Lola zapytała:
- Oddałaś Harremu bluzę?
- O, rzesz! Zapomniałam o niej! Rany... Co ja mam teraz zrobić?! Jak mam mu ją oddać?! Pomóż mi!
- Spokojnie. Coś wymyślimy.
- Niby co?! Mam go śledzić czy jak?! Kurczę, czemu ja zawsze mam takiego pecha?!
- Pecha? Ja bym to raczej nazwała szczęściem!
- A ja nie, bo kompletnie nie mam pojęcia, jak oddać Harremu jego bluzę!
- A może po prostu do niego pójdziesz>
- Wiesz... to też jest jakieś wyjście.
- Pewnie, że jest. To jak, idziemy?!
- Teraz?!
- Tak - odpowiedziała krótko, ale stanowczo Lola (ubrana w różowe szorty oraz zielony top) i chwyciła swoją czarną bluzę z białymi napisami. Włożyła ją i były gotowe.


        Jessica nie wiedziała, skąd Lola zna adres chłopaków z One Direction. To się teraz nie liczyło. Muszę oddać Harremu bluzę i odzywać się tak, żeby nie wyjść na idiotkę - pomyślała. Jednak najpierw dziewczyny udały się do domu McCartneyów, żeby zabrać "pożyczoną" bluzę. Gdy znowu znalazły się na chodniku, ku zdziwieniu Jessicy, skręciły w ulicę po lewej stronie, następnie poszły prosto i znowu w ulicę po lewej. 
- Lola, czy Ty w ogóle wiesz, gdzie oni mieszkają?
- Tak. 
- Czyżby?
- Tutaj.
Dziewczyny stały obok dosyć dużego domu. Jessica jednak nie patrzyła na sam dom, ale na jego położenie. Nie mogła uwierzyć. Była to ulica, na której często jeździły na deskorolce. Nie mogła również dać wiary w to, że przecież podwórka posiadłości po lewej stronie stykały się z podwórkami z jej ulicy.
- Lola, ich dom stoi kilkanaście, no może kilkadziesiąt metrów na ukos od mojego! Czemu ja o tym nie wiedziałam?!
- Oj Jess, Jess.
- Trochę się boję...
- Ja też, i co z tego?
          Jak zwykle odważna Lola nacisnęła przycisk od bramofonu. Po upływie kilkunastu sekund po drugiej stronie furtki pojawili się Zayn i Niall. Widać było, że robili wyścig, kto pierwszy dobiegnie. 
 - Wejdźcie - powiedział Zayn i się uśmiechnął.
Jessica nawet nie zauważyła, że Niall ciągle się na nią patrzy. Spokojnie, spokojnie - powtarzała sobie w duchu, denerwując się tym, że palnie jakąś głupotę. 
- Jest Harry? - odezwała się Lola, która nie mogła już znieść tego milczenia. Szturchnęła przyjaciółkę wpatrzoną nieruchomo w ziemię.
- Jest. Chodźcie - Zayn wskazał drogę do ogrodu.
Dziewczyny poszły za chłopakami i znalazły się na dużym tarasie. Na jednej z kanap leżał Harry. Spał z głową wtuloną w poduszki i mamrotał coś przez sen. Jessica na ten widok zaczęła się śmiać, Lola i chłopaki również do niej dołączyli. Głośny śmiech czwórki osób obudził Harrego.
- Co się stało?... O, cześć - chłopak wyraźnie ucieszył się na widok poznanej wczoraj dziewczyny. 
- Harry! Przepraszam! - zawołała Jessica.
- Za co? - spytał on.
- No... bo wczoraj.. nie oddałam Ci Twojej bluzy - odparła dziewczyna, nie spodziewając się takiego pytania.
- Nie przyjmuję zwrotu! - oznajmił Harry.
- Może z nami usiądziecie? Właśnie mieliśmy zamawiać pizzę - zmienił temat Niall.
Lola popatrzyła na Zayna, a potem błagalnym wzrokiem na przyjaciółkę.
- Okay - zgodziła się Jessica.
       Usiedli na kanapach, a zaraz dołączyli do nich Louis i Liam. Gdy wszyscy się ze sobą zapoznali, atmosfera jeszcze bardziej się rozluźniła. Jessica na początku uważała, że tylko Harry jest sympatyczny i normalny, ale teraz zupełnie zmieniła zdanie. Z chłopakami można było pogadać o wszystkim i o niczym. Byli tacy zabawni i weseli. Co chwila cała gromada wybuchała śmiechem. W pewnej chwili Niall zapytał:
- Ej, to może wreszcie zamówimy pizzę?! Mieliśmy to zrobić już prawie dwie godziny temu! 
- Cały Niall. tylko jedzenie mu w głowie - westchnął Liam, a wszyscy się roześmiali.
- Nie tylko - zaprzeczył Nialler i się sięgnął po telefon.
Po około 45 minutach pojawił się pracownik pizzerii z czterema ogromnymi pudełkami. Niall poszedł, żeby odebrać pizzę, a Jessica zaproponowała, że mu pomoże. Po chwili oboje wrócili na taras. Wszyscy jedli, śmiali się i wygłupiali. W pewnym momencie zadzwonił telefon Loli. 
- O nie, babcia Rita atakuje! - rzuciła Jessica, a chłopaki wybuchnęli śmiechem.
Okazało się, że miała rację. Babcia Rita miała pretensje, że już 22, a Loli nadal nie ma w domu.
- Nie wyglądasz na osobę, której wolno przebywać poza domem do 22 - zdziwił się Zayn.
- No coś Ty! Nie mam takich ograniczeń, a już na pewno nie w wakacje! Ale wczoraj przyjechała babcia Rita i... ona już po prostu taka jest - wyjaśniła Lola.
- Ja też już będę wracać - oznajmiła przyjaciółka.
- Może Cię odprowadzić, Jess? - spytał Harry.
- Nie, dzięki. Mieszkam w tamtym domu na ukos - wskazała Jessica, po czym zapytała: Więc mam takie  trochę dziwne pytanie... Czy mogłabym przejść przez Wasze ogrodzenie? Skróciłabym sobie drogę o jakieś dziesięć minut.
- Jasne - odparł Louis, starając się mówić poważnie, ale i tak zaczął się śmiać ze wszystkimi.
- "Czy mogłabym przejść przez Wasze ogrodzenia?"! Hahaha, ale powiedziane! - wykrztusił Harry.
          Jessica, lekko się czerwieniąc zagryzła wargę i pomyślała: Wiedziałam, że palnę jakąś głupotę! Po prostu wiedziałam i tak jest!, po czym razem z Lolą pożegnały się ze wszystkimi. Zrobiła tak, jak mówiła - przeskoczyła przez ogrodzenie. Gdy znajdowała się już we własnym ogrodzie, zdjęła buty i pobiegła po zimnej trawie do domu. A przed oczami cały czas miała ten jego piękny uśmiech...


* * *
proszę o komentarze, jestem ciekawa co sądzicie ;) 
kolejny rozdział pewnie jutro! :)