sobota, 28 kwietnia 2012

Rozdział 21.

          Zegar wybił osiemnastą, a w pokoju nadal panowała cisza. Niezręczne milczenie przerywały co chwilę głośne krzyki dobiegające z parteru. Krzyczała głównie Lola, jak zwykle donośnie, ale czasami było słychać spokojny głos Zayna.
- To się źle skończy - oceniła Katherine, wiercąc się na krześle. 
- Chyba nie myślisz, że będą dalej razem - odezwał się Carlos.
Jessica spojrzała na rozmawiającą dwójkę. Byli parą od ponad dwóch lat, a przyjaźnili się od dziecięciu. Każdą chwilę spędzali razem, zawsze szczęśliwi, uśmiechnięci. Może mieli jakieś tajemnice? Złe strony? Kłócili się? Na pewno, ale to nie było dla nich ważne. Ona i On. On i Ona. Kochali się, byli dla siebie wszystkim. Dla wpatrującej się w tą dwójkę nastolatki byli ideałem związku. Takim, jaki sama chciałaby z kimś tworzyć. Takim, jaki życzyła Loli...
             Wtem do pokoju Nialla, Harrego i Zayna wbiegła energiczna blondynka z zapuchniętymi od płaczu oczami. Wyciągnęła z torby chusteczki i wytarła oczy. Nastała dziwna atmosfera.
- Eee... to może ja wyjdę - powiedział Harry, ciągnąc za rękę Louisa, który nie zrozumiał o co chodzi.
- Ja też - oznajmił Niall, chwytając za rękę Jess, która spojrzała na niego pytającym spojrzeniem, zauważył to i dodał: - Lola i El powinny sobie wyjaśnić...
Zaraz z pomieszczenia ulotnili się Danielle oraz Liam. Razem z Louisem i Harrym udali się do pokoju Liama i Louisa, natomiast Jessica i Niall poszli do pokoju dziewczyny.
- Jess, mogę Cię o coś zapytać?
- Taa - rzuciła dziewczyna, malując w międzyczasie paznokcie na czerwony na czerwony kolor.
- Ale ja nie wiem jak to powiedzieć, bo... yyy... - Niall bił się z myślami, nie mogąc nic powiedzieć.
- To nie mów - uśmiechnęła się wymuszenie Jess.
               Do pokoju wdarł się Harry, wołając:
- KOLACJA!
Niall westchnął ciężko, lecz myśl o kolejnej pizzy sprawiła, że uśmiech nasunął mu się na usta. Jessica pomachała rękami, by lakier szybciej wyschnął i ruszyła za zielonookim.




- Dziękuję, więcej nie mogę - oznajmiła Jess, trzymając się za brzuch.
Wyszła z kuchni, mijając rozwścieczonego Louisa, za którym szła Eleanor, cała we łzach.
- Co się... - zaczęła Jess i natychmiast tego pożałowała.


*Myślami Louisa*          
             
                  Nie wiedziałem co się dzieje. Najpierw ta kłótnia Loli z Zaynem, jak to określił Harry - "wyjaśnienia". Potem Lola chciała rozmawiać w cztery oczy z moją dziewczyną. Widziałem, że wszyscy coś wiedzą. Tylko czemu przede mną to ukrywali? Postanowiłem razem z Danielle, Liamem i Harrym iść do pokoju mojego oraz Liama.
- Zagramy w coś? - zaproponował Harry, po czym wyciągnął sięgnął do mojej walizki i wyciągnął z niej karty.
W pewnym momencie usłyszałem ciche pukanie i automatycznie spojrzałem w kierunku drzwi, zza których wyglądała Eleanor.
- Louis... - powiedziała dziewczyna, pokazując, żebym poszedł za nią.
                   Usiedliśmy na pustym tarasie. Nie miałem pojęcia o co chodzi i co moja dziewczyna chce mi obwieścić, lecz byłem prawie pewny, że nic dobrego, bo zachowywała się nieswojo i miała jakby trochę zaczerwienione oczy. W milczeniu patrzyłem na nią, ale nic nie mówiła.
- No? - okazałem moje zniecierpliwienie. 
- Louis... ja... ja... zdradziłam Cię! - krzyknęła, po czym schowała twarz w dłoniach.
Myślałem, że płacze, jednak myliłem się. Czekałem na dalsze wyjaśnienia, chociaż nie wiedziałem, czy chcę jeszcze cokolwiek usłyszeć z ust tej dziewczyny. Czułem, że moje serce rozpada się na miliony szklanych kawałeczków, które tak mocno wbijają się w moje wnętrze.
- To było na imprezie w klubie. Byłam z Zaynem i... - urwała, zakładając kosmyk ciemnych włosów za ucho.
                  Nie, nie, nie! Tego już było za wiele. Z Zaynem?! Z moim kumplem?! Wydawało mi się, że gniew zaraz mnie rozsadzi. Nie ruszyłem się z miejsca, bo inaczej wybiegłbym stamtąd i wolę nawet nie myśleć, co zrobiłbym Zaynowi. Spojrzałem na Eleanor. W jej oczach panowała kompletna pustka. Jakby w ogóle nie przejmowała się tym, do czego się przyczyniła. Zniszczyła NASZ związek, jak również związek Loli i Zayna, A teraz, oparta o ogromne przeszklone drzwi tarasowe, czekała, aż ja coś powiem. Emocje zaczęły wydobywać się ze mnie i choć próbowałem przybrać spokojny ton, nie udawało mi się to.
- Zniszczyłaś dwa związki! Zdradziłaś mnie z MOIM KUMPLEM! - ryknąłem - I myślisz, że ja Ci teraz tak po prostu wybaczę i wszystko będzie jak dawniej?! Nawet nie chcę Cię słuchać! Ani widzieć!
- To... to... to koniec? - spytała cicho, opuszczając głowę w dół.
- Tak. Eleanor, znaczyłaś dla mnie wszystko, kochałem Cię najmocniej na świecie. Byłaś dla mnie najważniejsza i myślałem, że ja dla Ciebie też. Byłem głupi. Teraz wiem, że na pewno NIE byłaś miłością mojego życia - powiedziałem nieco spokojniej i szybko wyszedłem.
Czułem, jakby moja cała miłość do Eleanor wyparowała. A może tylko mi się wydawało?

 * * *

                       Pobyt w Miami nieubłaganie się kończył, jednak świadomość, że spędzą tu jeszcze dwa dni sprawiła, że Jessica obudziła się w dobrym humorze. Usiadła na łóżku i odgarniając włosy z oczu, spojrzała na Lolę. Spała na brzuchu z głową schowaną pod poduszką. Nie chciała jej budzić. Ma za sobą ciężki dzień, niech jeszcze śpi - pomyślała i uśmiechnęła się troskliwie, po czym podeszła po cichu do szafy i wyciągnęła z niej ubrania. Weszła do łazienki, gdzie panował przyjemny chłód. Ta pogoda powoli mnie wykończy. Jessica wzięła krótką, lecz orzeźwiającą kąpiel i włożyła jeansowe szorty, luźną kremową bluzkę oraz jeansową kamizelkę. Związała włosy w kucyk i pociągnęła oczy tuszem, a następnie usta błyszczykiem. Ruszyła w kierunku swojego pokoju, żeby pościelić łóżko, ale na korytarzu wpadła na Nialla.
- Jess! Przygotowałem śniadanie, specjalnie dla Ciebie - wyszczerzył się niebieskooki.
- Zaraz przyjdę, muszę tylko na chwilę iść do pokoju - Jessica była równie zadowolona, jak Niall. 



- Ooo, ŚNIADANIE! - zawołał uradowany Harry, widząc na stole coś innego niż pizza lub tapas. 
I korzystając z okazji, że nikogo więcej w kuchni nie ma, zabrał się za pałaszowanie naleśników z dżemem oraz cukrem pudrem.


*Myślami Nialla*

 
                  Zrobienie naleśników w kształcie serduszek było dla mnie niełatwe, bo kucharz raczej ze mnie kiepski. Byłem bardzo zadowolony, gdy skończyłem moje dzieło i stawiając talerz z naleśnikowymi sercami, wymknąłem się z kuchni. Kiedy szedłem do pokoju Jess, żeby poinformować ją, co dla niej przygotowałem, akurat natknąłem się na nią w korytarzu. Powiedziała, że zaraz przyjdzie. Póki co wszystko się udaje! - pomyślałem i uśmiechnąłem się sam do siebie. Postanowiłem zejść do kuchni i tam poczekać na dziewczynę. Już na schodach poczułem smakowity zapach śniadania. Chętnie sam bym wszystko zjadł - pomyślałem, wchodząc do kuchni. Stanąłem jak wryty, widocznie ktoś pomyślał podobnie jak ja. Ujrzałem Harrego, który z uśmiechem na ustach, zjadał wszystkie naleśniki. Już chciałem coś powiedzieć, a raczej krzyknąć czy nawet wrzasnąć, ale obok mnie pojawiła się Jessica.
- Harry! - zawołała i wybuchnęła głośnym śmiechem. 
Odetchnąłem z ulgą, choć w środku nadal byłem wściekły. Dobrze, że Jessica zrozumiała całą sytuację, ale i tak czułem się jak kompletny idiota. Uśmiechnąłem się z zakłopotaniem i otworzyłem usta, by coś powiedzieć, ale dziewczyna przerwała mi:
- Nic nie szkodzi, Niall - uśmiechnęła się - Może Harry był bardziej głodny! 
Pokiwałem głową, chociaż wiedziałem, że Harry na pewno zrobił to specjalnie. Widzę, co on planuje. Ale mu się to nie uda! 
 
 
* * *
 
- To jak chcecie spędzić ostatnie dni w Miami? - zapytała Katherine, odrywając się na chwilę od czytania hiszpańskiego Vogue'a.
Danielle, Eleanor, Lola i Jessica zamyśliły się na chwilę. Wszystkie chciały jak najfajniej spędzić czas. Więc co zrobić?
- Może impreza? - zaproponowała Danielle.
- Tylko nie... - przeraziła się Jess, lecz przyjaciółka uspokoiła ją.
- Nie, nie w klubie! Tu! - zawołała Dan.
- Świetny pomysł! - ucieszyła się Katherine.
- Zabieramy się za przygotowanie? - spytała Lola, podnosząc się ochoczo z kanapy.
- Jasne! Pójdę zawiadomić chłopaków - oznajmiła Jess i wybiegła z salonu.
 
 
*Myślami Louisa*
 
                 Impreza? Uznałem, że to fajny pomysł. Może wreszcie przestanę myśleć o Eleanor i... poznam kogoś nowego? Ponoć Katherine zaprasza swoje przyjaciółki... Usiadłem na balkonie i zapatrzyłem się w ocean. Po dłuższym zastanowieniu pomyślałem, że jednak zapychanie ogromnej pustki po Eleanor kimś nowym nie jest dobrym pomysłem. Wręcz przeciwnie, to zupełnie bezmyślne...


* * *

dopiero teraz - przepraszam!:( mam mało czasu na pisanie, ale teraz jest długi weekend więc może więcej napiszę i jutro dodam kolejny rozdział?:) 
Dziękuję za 2628 wyświetleń oraz 69 komentarzy!
 
+ przepraszam też, że nie zawsze komentuję rozdziały, ale mam niewiele czasu. oczywiście czytam wszystkie rozdziały z blogów, które obserwuję. :D
 
 
pozdrawiam, Ola. :* 
                        


 













środa, 18 kwietnia 2012

Rozdział 20.

           Słońce świeciło bez opamiętania. Nogi dziewczyny bezwiednie zwisały nad basenem, co chwilę zatapiając się w tafli wody. W domu nie było prawie nikogo, co oznaczało ciszę i spokój. Jessica ubrana w jeansowe szorty i jasny top, odłożyła na chwilę książkę i położyła się na trawie. Ulubione RayBany, tym razem w białym kolorze, okazały się niezbędne, więc natychmiast znalazły się na nosie nastolatki. Założyła słuchawki od iPhona i włączyła piosenkę. One Direction - What Makes You Beatiful. Zamknęła oczy i całkowicie oddała się muzyce. Podczas refrenu zaczęła śpiewać.. Najpierw ciszej, a potem coraz głośniej.
- Jak pięknie śpiewasz! - dziewczyna usłyszała nad sobą charakterystyczny śmiech.
Wstała, zdejmując słuchawki i odkładając telefon na leżak. Ujrzała przed sobą nikogo innego, jak Nialla.
- Ciekawe, czy Ty zaśpiewałbyś lepiej! - wystawiła mu język.
- Chyba nie powiesz, że nie słyszałaś jak śpiewam - spojrzał na nią spode łba.
- Na żywo nie dane mi było słyszeć - zrobiła smutną minę, a chłopak roześmiał się.
- Śmiejesz się ze mnie?! - próbowała zachować powagę.
- Tak trochę... - wykrztusił Niall, tłumiąc śmiech.
Jessica podeszła do chłopaka i położyła ręce na jego ramionach. Spojrzała prosto w jego niebieskie oczy i uśmiechnęła się cwanie. Jednak on nie mógł nacieszyć się długo tą bliskością dziewczyny. Zrobiła krok w przód i pchnęła go z całej siły do wody. Z początku obrażony Niall, już po chwili wybuchnął śmiechem. Jess usiadła na brzegu basenu i również się śmiała. Ale nie trwało to długo, ponieważ zaraz i ona, cała mokra, znajdowała się w basenie. Blondyn pociągnął ją za nogę i po chwili oboje byli w wodzie. Siedzieli tam jeszcze trochę, chlapiąc w siebie nawzajem.
- Suchej nitki na mnie nie zostawiłeś! - zaśmiała się dziewczyna, siadając na leżaku.
- Ty zaczęłaś! - chłopak pokazał jej język i usadowił się na drugim leżaku. - Co robisz dzisiaj?
- Na pewno nie idę do żadnego klubu! - skrzywiła się.
- Co powiesz na spacer? - zaproponował niebieskooki.
- Jasne! - uśmiechnęła się Jessica.
               Dziewczyna udała się do swojego pokoju, wzięła suche ubrania, po czym wyszła do łazienki. Przebrała się w top w granatowe kropki oraz turkusowe szorty. Szybko uczesała włosy w warkocz i zbiegła na dół, wciągając granatowe baletki. Niall stał już przy drzwiach, ubrany w białą koszulkę, szare rurki oraz białe conversy. Uśmiechnął się, ukazując przy tym aparat ortodontyczny.
- Idziecie gdzieś?! Gdzie? - zaciekawił się Harry, wchodząc do przedpokoju.
- Idziemy na spacer - wyjaśniła łagodnie Jessica.
- O, mogę iść z Wami?! - zawołał ochoczo zielonooki, wsuwając conversy.
- Jasne - odparła dziewczyna.
Niall nie był zadowolony z takiego obrotu sytuacji. Najchętniej poszedłby na spacer sam na sam z Jessicą. Jednak Harry zawsze znajdzie najmniej odpowiednią chwilę, by zaoferować swoje towarzystwo. Blondyn westchnął i przewrócił oczami. Ona zgodziła się pewnie tylko z grzeczności - pomyślał i wyszedł na zewnątrz. Reszta zaraz do niego dołączyła.
- Mam nadzieję, że się nie zgubimy - oznajmił zielonooki, uśmiechając się znacząco.
- Przestań! - Jessica pacnęła go lekko w głowę. - Akurat tą okolicę znam jak własną kieszeń, a nawet lepiej! 
- Mieszkałaś tu czy co? - zdziwił się loczek.
- Taa, dawno temu... Jak miałam cztery lata razem z rodzicami i bratem przeprowadziliśmy się tutaj na jakieś sześć lat... Z Kath i Carlosem chodziliśmy dosłownie wszędzie! - odpowiedziała nastolatka.
- Gdzie wcześniej mieszkaliście? Czemu się tu przeprowadziliście? - Niallowi do głowy sunęło się mnóstwo pytań.
- Wcześniej w Manchesterze, a przeprowadziliśmy się tutaj, bo moi rodzice mieli lepszą pracę na Florydzie - odparła dziewczyna i nagle zatrzymała się przed wysokim, zniszczonym budynkiem. - Możemy tu wejść?
Chłopcy tylko kiwnęli głowami, bo Jessica już próbowała dostać się do środka. Poszli za nią i rozejrzeli się po wnętrzu. Wszystko było zniszczone, podziurawione... Dziewczyna wspięła się po rozpadających się schodach i już po chwili znajdowała się na piętrze. Stała tak osłupiała przez kilka minut. Nic tu się nie zmieniło - pomyślała, nie dowierzając. Szczątki pozłacanych ram, w którym kiedyś były obrazy, wisiały tam gdzie zawsze, a w rogu stał wrak czerwonej kanapy...
- Co to za budynek?! - usłyszała za sobą głos Harrego.
- Nie wiem dokładniej, ale kiedyś należał do mafii narkotykowej. Gdy miałam pięć lat odbyła się tutaj ponoć ostatnia strzelanina i wszystko zostało w takim stanie. Codziennie bawiłam się tu z Katherine.


- JESTEM GŁOOODNY! - krzyknął Niall, który został przy wejściu na dole.
To był znak, by bez zwłoki udać się do jakiejś restauracji, baru czy sklepu spożywczego. Gdziekolwiek, gdzie jest jedzenie.
- Gdzie teraz idziemy? - spytał loczek.
- Ja idę do sklepu, poczekajcie na mnie! - poinformował blondyn.
Jessica usiadła na ławce przed supermarketem i oparła głowę na ramieniu Harrego. Westchnęła, po czym powiedziała:
- Mam nadzieję, że Niall nam też coś kupi.
- Żelki! - zawołał chłopak, uśmiechnął się szeroko i oznajmił: - Ja idę sprawdzić, czy na pewno wybierze to co trzeba.
Wstał i lekko pocałował ją w czoło. Dziewczyna uśmiechnęła się i wyciągnęła z kieszeni telefon. Zobaczyła nową wiadomość od Loli i natychmiast ją odczytała.

" Jess wracaj szybciej!!! Nie uwierzysz co się stało.. "

Do głowy Jessicy przychodziła tylko jedna myśl - Zayn powiedział o wszystkim Loli. Gdyby stał się jakiś wypadek z pewnością zadzwoniłby Liam, najrozsądniejsza osoba, która znajdowała się teraz w domu Katherine. Jessica skończyła myślenie i czym prędzej pobiegła do chłopaków, którzy stali przed półką ze słodyczami i o czymś zaciekle rozmawiali. Dziewczyna zignorowała to i zawołała:
- Chodźcie szybciej! Lola napisała mi, że coś się stało! 
Chłopcy tylko popatrzyli po sobie i pchając wózek z zakupami ruszyli do kasy. W kolejce stało kilka osób, a czas niemiłosiernie się dłużył. Wreszcie zapłacili za słodycze i pobiegli do domu. 










* * *


przepraszam, przepraszam, PRZEPRASZAM, że musieliście tyle czekać na nowy rozdział. Wytłumaczenie mam raczej kiepskie, ale miałam naprawdę mało czasu.. weny zresztą też. :/ Dlatego to coś powyżej nie jest zbyt zadowalające. 
Jutro dodam kolejny rozdział, jeżeli pod tym będą jakieś komentarze <3 Nie będę Was już szantażować haha :D  
 dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze :* 


 

wtorek, 10 kwietnia 2012

Informacja.

Cześć, mam do Was prośbę.
Mogłybyście polubić stronę, którą prowadzę razem z koleżanką?

kolejny rozdział pojutrze. ^^
pozdrawiam, Ola. :D :* 

sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział 19.

         Krawężnik był chyba bardzo wygodny, bo Jessica siedziała na nim ponad godzinę. Jej myśli skupiały się głównie na Zaynie i Loli. Z zamyślenia wyrwał ją dopiero dzwonek telefonu, więc odebrała.
- Jess, gdzie Ty jesteś?! - usłyszała Nialla, po jego głosie można było wywnioskować, że jest zdenerwowany, ale i zmartwiony.
- Eee, sama nie wiem - dziewczyna rozejrzała się.
- Wracaj szybko! Wszyscy się o Ciebie martwią, a Harry zamknął się w pokoju i z nikim nie rozmawia, bo Katherine oskarżyła go, że przez niego uciekłaś z klubu! - chłopak mówił surowo, ale w jego głosie czuć było troskę.
Dziewczyna rozłączyła się i sprawdziła godzinę. O, rany, już 2 w nocy! - przeraziła się. Gdyby jej mama dowiedziała się, że zgubiła się w środku nocy w centrum Miami, więcej nie wypuściłaby córki z domu. Dookoła było ciemno, ale miasto oświetlały tysiące lśniących neonów. Jessica podniosła głowę do góry. Światła w oknach wieżowców przypominały jej gwiazdy. I ten pamiętny dzień, gdy...
            Ktoś szarpnął ją za nadgarstek. Pociągnięto ją do samochodu, mimo, że darła się, jakby ktoś obdzierał ją ze skóry. Nie chciała myśleć. Nie w takiej sytuacji, gdy strach powoli zamykał jej oczy. W głowie czekało na uwolnienie mnóstwo złych scenariuszy. Opadła na siedzenie i zaczęła powtarzać sobie w myślach: nie zasypiaj, nie zasypiaj, nie zasypiaj. Lecz nawet nie zauważyła, kiedy zmęczona zasnęła, opierając się o szybę.


               Jessica poczuła, jakby dostała po twarzy. Słońce wpadające przez niezasłonięte zasłony mocno raziło ją w oczy. Usiadła na łóżku i przeczesała ręką włosy.
- Przepraszam, nie chciałam Cię obudzić! - do pokoju wpadła Lola - Zapomniałam zasłonić okna! 
- Spoko - odparła dziewczyna i spojrzała na przyjaciółkę ubraną w czarne rurki i biały top z amerykańską flagą.
Jessica podeszła do szafy, wybrała ubrania i pokierowała się do łazienki. Wzięła szybką kąpiel i włożyła różowe szorty, biały top w granatowe paski oraz granatową marynarkę, jak zwykle z podwiniętymi rękawami. Gdy wysuszyła włosy, związała je w luźny kok. Zrobiła lekki makijaż za pomocą tuszu do rzęs oraz eyelinera i była gotowa. Wróciła do pokoju, gdzie zastała Lolę, siedzącą prosto na fotelu i patrzącą się na nią dziwnym wzrokiem. A może ona już wie?! - taka myśl przeszła przez głowę Jess. Na miękkich nogach podeszła do przyjaciółki i usiadła obok niej. Wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić drżącym głosem: 
- Lola, tylko nie płacz... Przecież...
Przyjaciółka milczała, badając szczegółowo wzrokiem Jessicę, która bardzo obawiała się jej reakcji. Niemożliwe, żeby usłyszała, jak Zayn mi to mówił, więc... może sam się przyznał?! - dziewczyna biła się z myślami.
- Co?! - Lola głośno się roześmiała - Ja tylko chciałam Ci zasugerować, żebyś zmyła ten rozmyty tusz z twarzy! 
Jessica głośno odetchnęła z ulgą i szeroko się uśmiechnęła. Czyli jeszcze nie wie... I może lepiej, jak się w ogóle nie dowie! - uznała. 
- Zwykle na wiadomość, że rozmył Ci się tusz biegłaś z krzykiem do łazienki, a teraz siedzisz i się cieszysz. Nie rozumiem Cię, moja droga! - zaśmiała się przyjaciółka.
                 Wtem do pokoju wparowała Katherine i rzuciła się na łóżko swojej siostry ciotecznej. Dziewczyny popatrzyły na nią z politowaniem, bo wyglądała na bardzo zmęczoną. Podniosła się do pozycji siedzącej i wykrztusiła: 
- Chodźcie.. na.. śniadanie..
- Nie jestem głodna - odmówiła Lola, wyglądając przez okno - Ale chyba pójdę na plażę.
- Ale ja jestem głodna! Chodźmy, Kath! 
W kuchni siedzieli wszyscy, głośno rozmawiając. Już z korytarza można było poczuć smakowity zapach naleśników, smażonych oczywiście przez Hazzę. Jessica podeszła do zielonookiego chłopaka, przytuliła go i powiedziała cichym głosem:
- Przecież to nie przez Ciebie wyszłam z klubu! - słysząc te słowa loczek szeroko się uśmiechnął.
Dziewczyna odwróciła się i spostrzegła, że Niall patrzy z zazdrością to na nią, to na swojego przyjaciela. Jessica zignorowała to i zawołała wesoło do wszystkich:
- Cześć! 
- Hej - mruknęła nieco śpiąca Eleanor.
- Czemu tak krzyczałaś, gdy prowadziłem Cię do samochodu? - zaciekawił się Carlos.
- Dopiero rano zrozumiałam, że to Ty - wywróciła oczami, po czym dodała: - Wcześniej myślałam, że to porwanie...
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a Carlos uznał, że bardzo mu miło, że wzięła go za porywacza. Po śniadaniu Eleanor i Louis postanowili wybrać się na spacer. W niecałą godzinę z domu ulotnili się również Katherine i Carlos. Jessica wróciła do pokoju, lecz nie mogła usiedzieć w jednym miejscu. Zaczęła krążyć nerwowo po pomieszczeniu i w końcu wyszła na korytarz. Pokierowała się prosto do pokoju, w którym mieszkał Niall, Harry i Zayn. Chciała porozmawiać z tym ostatnim, więc zapukała i nie czekając na odpowiedź weszła do środka. W pokoju nie było nikogo oprócz Zayna, z czego dziewczyna się ucieszyła.
- Powiesz jej? - stanęła naprzeciwko chłopaka, krzyżując ręce.
- Mówiłem Ci, że nie. Wiesz, co ona wtedy zrobi?! Zerwie ze mną! - krzyknął i schował twarz w dłoniach.
- I bardzo dobrze! Jak mogłeś tak postąpić! I to w dodatku z Eleanor! - zezłościła się.
                     Kłótnię przerwał im trzask. Oboje gwałtownie zwrócili głowy w stronę szafy, z której wyszedł Niall i jakby nigdy nic stanął na środku pokoju. Wytrzeszczyli na niego oczy, nie tylko zdziwieni, ale też przestraszeni, że usłyszał ich rozmowę.
- O, Jessica, cześć! - uśmiechnął się blondyn i rozłożył ręce w kierunku osłupiałej dziewczyny.
- Co Ty tam robiłeś?! - zawołał poirytowany Zayn.
- Jadłem żelki - wyszczerzył się niebieskooki.
- Moje żelki, idioto! - z szafy wynurzył się Harry, a zdziwienie kłócących się było jeszcze większe. 
- One nie były Twoje! - zdenerwował się Niall.
- Były! Zjadłeś je tylko dlatego, że wygrałeś walkę o nie - oznajmił zielonooki.
Jessica mimowolnie wybuchnęła śmiechem, a po chwili dołączył do niej Zayn oraz chłopaki. Gdy już się uspokoili, Harry usiadł na fotelu i spytał:
- A tak w ogóle, to o co się kłóciliście? Słyszałem coś o jakimś zerwaniu. 
- Yyy... - Jess popatrzyła znacząco na Zayna, a on na nią.
- Powiem Wam, ale niech to zostanie między nami - oznajmił surowo, po czym wziął głęboki oddech i zaczął mówić: - Pierwszego dnia, gdy przylecieliśmy na Florydę, pojechaliśmy do klubu. I wtedy... ja.. byłem pijany. Lola już wróciła, a ja zostałem z resztą i... całowałem się z Eleanor. I nie raz, i nie dwa... Bawiliśmy się razem prawie przez całą noc i powiedziałem jej, że ją kocham. A ona chyba myślała, że jestem trzeźwy. 
- Z ELEANOR?! - wrzasnął Harry, wstając z miejsca.
Nagle do pokoju weszła uśmiechnięta Danielle, która usłyszała krzyki. 
- Ale co z Eleanor? - zapytała.
Zayn przyłożył rękę do czoła i kręcąc głową, westchnął ciężko. Jessica szybkim krokiem pokierowała się do wyjścia, a przechodząc obok ciemnowłosego chłopaka rzuciła szeptem:
- Zaczynają się kłopoty.


* * *
Jednak dodaję dziś, ale następny dodam dopiero wtedy, gdy będzie 10 komentarzy. Nie wiem, czy jest sens dalej pisać i czy ktoś w ogóle to czyta. 

pozdrawiam, Ola. :D  


 

piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział 18.

- Rozumiem, że mam jechać na dachu?! - zawołał Louis, pakując się do czarnego jeepa, którego właścicielem oraz kierowcą był Carlos. 
- Tu jest jeszcze trochę miejsca - oznajmiła Danielle, a chłopak wcisnął się pomiędzy nią a Jessicę.
- Czy mógłbyś przesunąć swój szanowny tyłek?! - skrzywiła się Jess, a po chwili jej prośba (a raczej rozkaz) została wysłuchana. 
- Lola i moja kochana kuzynko, przypominam Wam: żadnego alkoholu! - powiedziała surowo Katherine, gdy wysiadali z samochodu. 
          Z budynku dochodziła głośna muzyka, nieco tłumiona przez krzyki, śmiechy i śpiew bawiących się tam imprezowiczów. Usiedli przy stoliku otoczonym ciemnoczerwonymi kanapami. Danielle z Liamem oraz Eleanor z Louisem niemal natychmiast ulotnili się na parkiet. Zaczęli wywijać dziwny taniec, myląc przy tym kroki, a reszta śmiała się z nich. Tylko Zayn gdzieś wyszedł, ale nikt nie zwrócił uwagi na jego nieobecność. Po chwili do dwóch par dołączyli Katherine i Carlos. Lola poszła zamówić sobie sok pomarańczowy, więc Jessica została w towarzystwie Harrego i Nialla. Nagle blisko ich stolika zaczęło się kręcić podejrzanie dużo osób z aparatami fotograficznymi. Co chwilę rozbrzmiewał dźwięk flesza. Coraz częściej podchodził do nich jakiś paparazzi z pytaniem "kim jest ta dziewczyna". 
- Mam tego dość! - wrzasnął zielonooki chłopak i rzucił się na jednego z fotoreporterów. 
Mężczyzna popchnięty przez najmłodszego członka One Direction wylądował na stoliku obok. Na szczęście nikt tam nie siedział, a paparazzi jedynie rzucił złowrogie spojrzenie i wyszedł. Jednak ten incydent nieco zepsuł atmosferę w klubie. Większość imprezowiczów patrzyła ze zdziwieniem na Stylesa, a niektórzy nawet go unikali.



Myślami Jessicy...

              Jeszcze nie widziałam takiej złości i agresji w Harrym. A może dlatego, że krótko go znałam? A co, jeżeli on jest taki na co dzień?! Nie mogłam usiedzieć na miejscu, więc postanowiłam wyjść z klubu, żeby odetchnąć świeżym powietrzem i przespacerować się.
- Idę się przewietrzyć! - powiedziałam do chłopaków i szybkim krokiem pokierowałam się do wyjścia.
Wydawało mi się, że Niall coś do mnie mówił, ale usłyszenie czegokolwiek w takim hałasie z dzielącej nas odległości było niemożliwe. Zignorowałam ten fakt i wyszłam z budynku. Poczułam się o wiele lepiej. Było ciszej, spokojniej... Tak naprawdę to nie przepadałam za imprezami w klubach. Czułam się wtedy osaczona, a ludzie naokoło darli się, skakali i jeszcze nie wiadomo co. Przeszłam na drugą stronę ulicy i natknęłam się na Zayna. Był zdziwiony moim widokiem, tak samo jak ja jego.
- Zayn! Czemu nie jesteś ze wszystkimi w klubie? - zapytałam, podchodząc bliżej do niego.
- Nie mam ochoty... A Ty? - odparł chłopak, a ja pomyślałam: Zayn Malik nie ma ochoty na imprezę w klubie?! Coś musi być nie tak.
- Ja szczerze mówiąc nie przepadam za taką zabawą - skrzywiłam się.
- Jessica, chyba musimy porozmawiać... - powiedział cicho chłopak, a ja przestraszyłam się, bo takie słowa często wróżą coś złego.
- No to w takim razie słucham Cię. 
- To znaczy, ja muszę Ci coś powiedzieć... Ale proszę, nie mów nikomu, a na pewno nie jej - rzekł Zayn, a ja nie mogłam uwierzyć w to, co dalej od niego usłyszałam.
- Przecież to niemożliwe! - krzyknęłam i zaczęłam biec.
Serce waliło mi jak oszalałe, może też dlatego, że przebiegłam już spory odcinek. Usiadłam na krawężniku i zastanowiłam się nad słowami chłopaka. Uznałam, że najlepiej będzie jak nikt się o niczym nie dowie...


* * *

przepraszam Izulko, że zakończyłam w takim momencie! ;D 
+ życzę wszystkim Wesołych Świąt ! ;)

czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 17.

       Dziewczyny "spały", więc Harry skierowałsię do kuchni. Ucieszył się, bo mimo wczesnej pory, ujrzał tam swojego najlepszego przyjaciela. Od wczorajszego wieczoru miał wielką ochotę na rozmowę z nim.
- Nie śpisz już? - zapytał loczek, siadając przy stole.
- Śpię, a co? - Louis nalał sobie soku do szklanki i wypił jednym chaustem całą zawartość.
- Mam sprawę. Doradzisz mi? - odezwał się Harry i nie czekając na odpowiedź, mówił dalej: - Wczoraj zerwała ze mną Ellie. Na początku było mi przykro, ale potem Jessica na mnie nawrzeszczała, że się z nią całowałem dla zabawy i że byłem z Ellie również dla zabawy... Ale mi się zdaje, że kocham je dwie... A może nie kocham żadnej z nich?
- Stary, po pierwsze: nie możesz kochać dwóch dziewczyn w tym samym czasie! Po drugie... Chociaż nie, po co ja Ci to mówię, i tak nie zrozumiesz - westchnął Lou i spojrzał ze smutkiem na przyjaciela.
- Zrozumiem! I mam prośbę: zapytaj Jess, co o mnie sądzi...
- Jasne!
- Zależy mi na niej i chyba... - chłopak nie dokończył, bo nagle do kuchni weszła Danielle i Eleanor.
- My idziemy na plażę! - zawołała Danielle i pociągnęła za rękę Liama.
- Nie pójdziesz z nami, kochanie? - zmartwiła się Eleanor.
- Muszę załatwić jedną sprawę, zaraz do Was dojdę - uśmiechnął się Louis, po czym dodał: - Bawcie się dobrze!


Myślami Louisa...

         Poszedłem na górę do pokoju Jessicy. Byłem pewny, że znajdę ją na balkonie, bo uwielbiała siedzieć w takim miejscu. I właśnie tam ją zastałem. Siedziała na podłodze i wpatrywała się w ocean.
- Cześć Jess! Co tam? - zagadnąłem, siadając obok niej.
- Ee, nic - odparła dziewczyna.
- Przyszedłem do Ciebie z konkretnym pytaniem. Co sądzisz o Harrym? - nie wiedząc, jak potoczyć rozmowę, spytałem prosto z mostu.
- Nic - wzruszyła ramionami i wyszła.
          Dopiero teraz doszło do mnie, czemu ona jest taka smutna i bez życia. Zwykle uśmiechnięta i tryskająca energią dziewczyna zachowywała się, jakby ktoś ją zaczarował. Harry ranił i Jessicę, i Ellie. Za tą drugą nie przepadałem, ale w sumie nie dziwiłem się, że z nim zerwała. Mój przyjaciel traktuje dziewczyny jak zabawki. Bawi się, odkłada na "półkę", bo może potem będą mu potrzebne... Poszedłem do kuchni, gdzie był Harry, widocznie na mnie czekał.
- Słuchaj, nie możesz tak robić... - zacząłem, lecz przerwał mi podniesionym głosem.
- A Ty co, od kazań?! - wrzasnął - Może mam powiedzieć Eleanor trochę prawdy?!
Postanowiłem więcej się nie wtrącać, bo szantaż przyjaciela mocno mnie przeraził. Zniknąłem mu z oczu, udając się na plażę. 

                                                                            * * *
           
            Słoneczny dzień w Miami. Jessica, Lola, Katherine, Danielle i Eleanor wróciły z plaży i usadowiły się wygodnie na kanapach w salonie, włączając telewizję.
- Może jestem monotematyczna, ale muszę zapytać: jakie plany na wieczór? - zagadnęła Dan, siadając obok przyjaciółek.
- Klub! Tak, proszę, idźmy do klubu! - zawołała Katherine.
- Oo, tak! - przytaknęła Eleanor.
- Ekhem... Kath, kiedy nam przedstawisz niejakiego Carlosa? - spytała Lola.
- Dzisiaj wpadnie na kolację - zapewniła Katherine.
- Mogę coś ugotować - zaoferował Harry, który właśnie wszedł do salonu.
Jessica automatycznie spuściła wzrok i przysunęła się do oparcia kanapy, bo chłopak usiadł obok niej. Nie dość, że nie potrafię przestać o nim myśleć, to jeszcze bezczelnie musi o sobie przypominać, siadając akurat obok mnie! - pomyślała dziewczyna i postanowiła wyjść z pokoju.
- Jess, gdzie Ty idziesz? Zadałam wszystkim to pytanie, Tobie również, kochana! - zawołała siostra cioteczna.
- Jakie pytanie? - zdziwiła się Jessica.
- Dziewczyny, powiedzcie mi, czy ona jest jakaś nieprzytomna, głucha, a może zakochana?! - zaśmiała się Katherine, a Harry, słysząc ostatnie słowo popatrzył znacząco na Jess, która tylko przewróciła oczami i wyszła.
- Co jej jest? - zdziwiła się kuzynka, spoglądając na wszystkich.
- Nie mam pojęcia - skłamał Harry, po czym wybiegł z pokoju.

Myślami Harrego...

           Ona nawet nie chciała na mnie spojrzeć. Szczerze mówiąc, to nie dziwiłem się jej. To JA zawiniłem... Nie wiem po co byłem z Ellie, chyba żeby wzbudzić jej zazdrość... A ona tyko cierpiała i to przeze mnie. Było mi wstyd za samego siebie. Jak mogłem tak postąpić?! Na dodatek wczoraj powiedziałem, że kocham moją byłą dziewczynę. Oto egoistyczny, nieczuły Harry Styles! I prawdziwy...
- Kto tam? - zapytała Jessica po tym, jak zapukałem do drzwi jej pokoju.
- To ja... - odparłem cicho.
- Czyli kto?! Kubuś Puchatek?! - krzyknęła sarkastycznie dziewczyna.
Nie odpowiedziałem na pytanie i wszedłem do środka. Spojrzałem jej prosto w oczy, które od razu zaszkliły się. Chciała coś powiedzieć, ale przerwałem jej.
- Przepraszam. Tak naprawdę nie kochałem Ellie i byłem z nią, żeby... żeby... - mówiłem jak zacinająca się płyta.
- Dla zabawy? Chciałeś się pobawić uczuciami? - skrzyżowała ręce i spojrzała na mnie wrogo.
- Nie! Może jestem arogancki, egoistyczny, głupi. Ba, na pewno jestem! Ale proszę, wybacz mi. Byłem z Ellie, żeby wzbudzić w Tobie zazdrość. Wiem, że to bez sensu! Ktoś taki jak ja nie zasługuje na kogoś takiego jak Ty... - wyznałem, opuszczając powoli wzrok.
Dziewczyna przez długą chwilę milczała. Traciłem nadzieję, że cokolwiek mi odpowie. Coraz dłuższa cisza zaczęła mnie przerażać. Czułem coś dziwnego, co nie pozwoliło mi wyjść, chociaż bardzo tego chciałem...

* * *

             Odgłos śmiechów i krzyków wybudził Jessicę z zamyślenia. Zaczęła iść w kierunku drzwi, lecz przypomniała sobie, że nie odpowiedziała chłopakowi. Odwróciła się gwałtownie i oznajmiła:
- Tak, Harry, wybaczam Ci. A teraz chodź!
Zielonooki spojrzał na nią zdziwiony, ale ucieszył się. Pobiegł za dziewczyną do salonu i stanął twarzą w twarz z przystojnym Hiszpanem o pięknych, brązowych oczach.
- Carloooooooooooooos! - wrzasnęła Jessica, rzucając się na szyję brązowookiemu.
- Cześć słońce! - przytulił ją chłopak.
- Tęskniłem za Tobą! 
- Ja za Tobą też - zaśmiał się i postawił Jess na ziemię.
- Ej, ej - Katherine udała obrażoną minę, a chłopak natychmiast ją pocałował.
- Carlos, poznaj moich przyjaciół: Lola, Eleanor, Danielle, Harry, Liam, Louis, Zayn i Niall - oznajmiła Jessica.
- Cześć - uśmiechnął się i obdarzył wszystkich swoim uroczym spojrzeniem.
               Poszli jeść kolację, która jak zwykle składała się z pizzy oraz soku pomarańczowego. Po zjedzeniu posiłku dziewczyny poszły się przebrać, bo za kilkanaście minut mieli jechać do klubu. Jessica ubrała się w krótką sukienkę w kolorze niebieskim. Dobrała do niej cieliste szpilki i rozpuściła włosy na ramiona. Wyszła z pokoju i pokierowała się na dół, spotykając po drodze Nialla.
- Pięknie wyglądasz - oznajmił.
- Dzięki - uśmiechnęła się dziewczyna i pocałowała go w policzek.








* * *

dziękuję za komentarze i wyświetlenia. :))
piszcie swoje opinie co do tego rozdziału. :D
kolejny może w sobotę!


pozdrawiam, Ola. :D

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Rozdział 16.

- O kim mówisz? - Niall miał pewne przeczucia.
- O Ellie! - wykrzyknął Harry, wstał z kanapy i zaczął nerwowo krążyć po salonie.
- Ekhm... Wiedziałam, że ona taka się okaże - zaczęła Jessica, ale chłopak tylko spiorunował ją wzrokiem.
- Kochałem Ellie - powiedział po chwili zielonooki.

Myślami Jessicy...

      Słysząc ostatnie słowa Harrego coś we mnie pękło. Czułam, jakby moje wszystkie motyle w brzuchu, zamiast wesoło latać, płakały. Ich skrzydełka, podobnie jak moje policzki, były mokre od łez. Kochał Ellie?! Dziwne, bo jakoś dzień wcześniej całował się ze mną, a nie z nią! Nie czułam smutku, złości... To była istna wściekłość. Nawet bardzo dobrze, że Ellie z nim zerwała. Wytarłam rękawem łzę, spływającą po moim policzku. Nie chciałam, żeby ktokolwiek widział, jak płaczę. Postanowiłam uciec do swojego pokoju i tam w spokoju poradzić sobie z emocjami. Jednak coś nie pozwoliło mi tego zrobić. Nogi miałam jak z waty, ale dałam radę podejść do Harrego. Spojrzałam w jego zielone oczy. Mój wzrok był przepełniony nienawiścią. Nawet nie próbowałam tego ukryć.
- Nagle ją pokochałeś?! - wrzasnęłam, po czym kontynuowałam: - Dzień wcześniej całowałeś się ze MNĄ! Mam rozumieć, że dla zabawy?! A potem, również dla zabawy, z dnia na dzień, pokochałeś Ellie!
Wybiegłam z salonu i skierowałam się, sama nie wiedząc czemu, na dwór. Nie chciałam słyszeć odpowiedzi Harrego. I ja, i on, i Ellie wiedzieliśmy, że zachował się po prostu jak kretyn. Postanowiłam nie myśleć teraz o tym. O nim... Poszłam na plażę i usiadłam na piasku tuż przy oceanie. Panowała już ciemność, ale tutaj nie było widać gwiazd.
- Czemu ze mną nie może być tak jak z Lolą i Zaynem?! Oni są tacy zakochaniu, idealnie do siebie pasują. Zawsze mają w sobie wsparcie, są niemal nierozłączni. Jess, ogarnij się! Tak nigdy nie będzie, to zdarza się tylko wyjątkowym ludziom! - powiedziałam, jak mi się zdawało, sama do siebie.
- Może tak być. Przecież jesteś wyjątkowa! - obok mnie usiadł Nial i przytulił do siebie.
- Nie jestem. Widocznie na świecie jest nieparzysta liczba ludzi, a ja jestem tą osobą, która nie ma nikogo - zamyśliłam się.
- Coś Ty! Na pewno jest ktoś, kto Cię kocha - uśmiechnął się chłopak.
- Ano jest - mama i tata - mruknęłam, grzebiąc palcem w piasku.
- Jess, wiesz o co mi chodzi - zaśmiał się, a ja pokiwałam głową.
- Idziemy? - spytał Niall, podając mi rękę.
- Dobra - zgodziłam się cicho i chwyciłam jego dłoń.
Nie mogłam przestać myśleć o Harrym. Najpierw sprawiał wrażenie zakochanego, potem zaczął chodzić z Ellie, a teraz ona z nim zerwała, więc co będzie dalej? Znowu ja? Spojrzałam na idącego obok mnie chłopaka, a potem na nasze dłonie. Chyba nie zamieniłabym teraz Nialla na Harrego... Teraz wiedziałam na pewno.
          Weszliśmy do domu, a ja z szybkością światła udałam się do mojego pokoju, gdzie była już Lola.
- Cześć! Jak było w klubie? - wymusiłam uśmiech, rzucając się na swoje łóżko.
- Hej - mruknęła - Szczerze mówiąc, to.. było trochę nudno, dlatego wróciłam.
- A reszta?
- Zostali.
Widziałam, że przyjaciółka wyraźnie nie ma ochoty na rozmowę, więc zostawiłam ją w spokoju. Wykąpałam się i przebrałąm w pidżamę. Po dzisiejszym dniu byłam bardzo zmęczona, więc położyłam się i próbowałam zasnąć.
- Ee... Jess mam pytanie - usłyszałam nagle cichy szept Loli - Kochałaś kiedyś kogoś tak mocno, ale mimo, że wydawało Ci się, że ten ktoś też Ciebie kocha, wcale tak nie było?
 Nie odpowiedziałam na pytanie. Z oczu popłynęły mi łzy. Zaraz poczułam ich słony smak na ustach. Czy Lola czytała w moich myślach?! Skąd wiedziała, że właśnie tak było w moim życiu?
           Zasnęłam... Gdy się obudziłam, był już ranek. Otworzyłam lekko oczy, lecz ujrzawszy osobę stojącą w progu pokoju zaraz je zamknęłam i udałam, że nadal śpię.


* * *
miałam dodać jutro, ale udało mi się dzisiaj :D
co sądzicie?
mam pytanie: wolicie, żebym dodawała rozdziały często czy rzadko?

pozdrawiam, Ola. ;**











niedziela, 1 kwietnia 2012

Rozdział 15.

Nowi bohaterowie:
Katherine (18 lat) - miła, zwariowana siostra cioteczna Jessicy. Uwielbia tańczyć i śpiewać.
Carlos (19 lat) - chłopak Katheriny. Pochodzi z Hiszpanii, ale od 10 lat mieszka w Miami.

* * *


- Dżizys! - chyba wszyscy pasażerowie porannego lotu do Miami usłyszeli głos szczupłej brunetki w białych rurkach, różowej marynarce i conversach koloru spodni.
- Co jest, Jess? - Eleanor wychyliła się zza siedzenia.
- Nie mam z kim siedzieć - burknęła dziewczyna.
- A Harry?
- On siedzi z tą... Ellie - mówiąc to imię, automatycznie skrzywiła się.
- Może usiądź z Niallem? Z czego wiem ma wolne miejsco obok siebie - zaproponowała Lola.
Siedzenie obok blondyna w jednym z pierwszych rzędów rzeczywiście było puste. Jessica usiadła i uśmiechnęła się sztucznie. Chłopak objadał się mambą w różnych smakach, a gdy skończyła mu się otworzył paczkę ciasteczek oreo i podał dziewczynie, a ta tylko pokręciła głową.
- Niall, z głodu byś nie umarł - zaśmiała się.
- Wiem, ale na pewno bym zgłodniał - uśmiechnął się.
         Lot minął w miłej atmosferze, chociaż Niall większą część czasu spał. Za "poduszkę" służyło mu ramię Jessicy, która nie była z tego zbyt zadowolona, ale postanowiła nie budzić chłopaka. Dziewczyna cieszyła się, że już niedługo nie będzie z nimi Ellie, bo pojedzie do Nowego Jorku kręsić jakąś reklamę, którą tak bardzo się chwaliła.
          Po przylocie do Miami i odebraniu bagaży skierowali się do taksówki. Jessica wsiadła z Zaynem i Lolą, Liam z Danielle i Harrym, a Louis z Eleanor oraz z Niallem. Przed domem Katherine byli po niecałej godzinie. Do domu prowadził niedługi podjazd. Naokoło rosła nieskazitelnie zielona trawa, w której gdzieniegdzie poustawiane były zraszacze. Duża willa była koloru białego, a po lewej stronie znajdowały się ogromne oszklone drzwi prowadzące na taras. Za dome był średniej wielkości basen. po przywitaniu się z domowniczką każdy wybrał sobie pokój. Jessica i Lola zajęły sporą sypialnię na końcu korytarza. Ściany we wnętrzu były białe, a jadną z nich pokrywała tapeta w czarno - białe zdjęcia Marilyn Monroe. Na wprost drzwi znajdował się balkon z widokiem na ocean. Po prawej stronie stały dwa łóżka, a w drugiej części pokoju była duża, rozsuwana szafa, komoda oraz fotele i mały stolik kawowy ze szkła. Dziewczyny szybko się rozpakowały i wybiegły z pokoju, wpadając na Katherine.
- Kochanie, zrobiłaś może obiad? Jesteśmy bardzo głodne - Jessica zrobiła słodką minkę.
- Ja nie jestem kucharką, zróbcie sobie coś sami lub zamówcie pizzę - rzuciła Kath.
- A Ciebie nie będzie? - spytała Lola.
- Idę do kina z Carlosem - wytłumaczyła dziewczyna i odeszła.
          W kuchni znajdował się Niall, Harry i Zayn. Jessica usiadła na blacie i nalała do szklanki soku o smaku mango. Lola usiadła na kolanach Zayna i przytuliła się do niego.
- Jakie plany na dziś? - zapytał Niall.
- Może plaża? - zaproponował zielonooki, siadając obok Jess.
- Ja się zgadzam, a Wy? - dziewczyna spojrzała na zakochaną parę, uśmiechającą się do siebie.
- Ja też - przytaknął Zayn.
- To co, widzimy się za piętnaście minut na dole? - uśmiechnął się Harry.
- Okay. Zaprowadzę Was do mojego ulubionego miejsca - obiecała Jess.
          Po kwadransie wszyscy byli już gotowi i siedzieli na schodach przed domem, wychylając twarz ku słońcu. Lola ubrała się w niebieski bikini i czarne RayBany, natomiast Jessica założyła czarny, dwuczęściowy kostium kąpielowy oraz jaskrawożółty kardigan. Zabrali ze sobą ręczniki i ruszyli w kierunku plaży. Po kilkunastu minutach dotarli na miejsce. Do oceanu było stąd kilkadziesiąt metrów, ale za to rosły tu palmy, które dawały przyjemny cień.
- Tu jest jak w raju! - oznajmiła Lola, opierając głowę na ramieniu Zayna.
Tak... Słowa Loli idealnie to określają. Słońce, plaża... i wymarzony chłopak - w pewnym momencie myśli Jessicy zostały brutalnie ucięte. Poczuła na sobie czyjeś zimne dłonie. Otworzyła oczy. Nie leżała już na ręczniku, ale była trzymana na rękach przez Harrego, który biegł w kierunku wody.
- Wypuść mnie! - zawołała.
- Nie! - roześmiał się chłopak.
- Niall, pomocy!
Ale blondyn nie posłuchał, tulko przewiesił ją przez ramię i wrzucił prosto do wody.
- Pomóżcie mi! Tu jest dla mnie za głęboko!
- A pływać nie umiesz?! - zaśmiali się chłopcy.
- Umiem! - dziewczyna udała, że się topi.
- Dobra, dobra - uśmiechnąłsię loczek, ponownie wziął ją na ręce i zaniósł aż na plażę do miejsca pod palmami.
- Wiecie co, mam ochotę na shejka - oznajmiła Jessica.
- Tak jak ja - dodał Niall.
- Idziemy do baru? - zaproponowała.
- Jasne! - zgodził się.
          Do niedużej kafejki szli piaskiem, przez co zajęło im to więcej czasu. Kupili shejki i usiedli na przeciwko siebie przy ostatnim stoliku w rogu.
- Jakie mamy plany na dzisiejszy wieczór? - spytał chłopak.
- Lola mówiła mi, że ona i Zayn chcą iść do jakiegoś klubu, Katherine umówiła się ze swoim chłopakiem, a reszta też pewnie gdzieś wychodzi - Jessica upiła duży łyk pysznego napoju.
- A Ty? - blondyn spojrzał na nią swoimi pięknymi, niebieskimi oczyma.
- Ja nie idę z nimi - odparła dziewczyna.
- Nie lubisz imprez? - zdziwił się, lustrując ją wzrokiem.
- Jak zapamiętam coś z jakiejś imprezy to Ci odpowiem - roześmiali się.
- Myślałem, że nie pijesz alkoholu - powiedział Niall, gdy już opanował śmiech.
- Nie piję, ale.. często idę spać zamiast się bawić - wyjaśniła, po czym wyrzuciła kubek po shejku do kosza.
- A ja nie pamiętam nic z trochę innego powodu - znowu wybuchnęli śmiechem.



- Dobra, my już wychodzimy! - oznajmiła Lola, patrząc na Liama pośpieszającego Danielle i dodała: - Na pewno nie chcesz iść z nami?
- Nie - odparła krótko Jess.
- A gdzie Eleanor i Louis? - zapytał Zayn, obejmując swoją dziewczynę.
- Czekają w taksówce - rzucił Liam.
            Po chwili cała gromada wyszła, a Jessica wróciła do salonu, gdzie siedział Niall i przeglądał kanały w telewizji. Usiadła obok niego i zaczęła zajadać popcorn.
- Oglądamy jakiś film? - zaproponował chłopak.
- Jasne! Tylko proszę, żeby to nie była komedia romantyczna! - powiedziała dziewczyna i położyła się na drugiej kanapie.
- A Harry? Co z nim?
- Rozmawia przez telefon ze swoją dziewczyną...
- Okay, wybieraj film!
- Może horror?
- Jak sobie życzysz - uśmiechnął się cwanie.
O, nie! Mogłam zaproponować coś innego, teraz pewnie będę piszczeć z przerażenia! - pomyślała Jessica, ale nie dała nic po sobie poznać. Film zaczął się... Już po pierwszym kwadransie siedziała na kolanach u Nialla i wtulała się w niego. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, jak to musi wyglądać i co by było, gdyby do salonu weszła Lola, Danielle albo ktoś inny.
- Eee, sorki. Nie, że między nami coś jest... Po prostu się bałam - mruknęła Jessica i usiadła obok kolegi.
- Nawet fajnie ogląda się z Tobą horror - uśmiechnął się.
            Nagle usłyszeli za sobą kroki. Odwrócili się gwałtownie, zobaczyli wyraźnie przygnębionego Styles'a.
- Harry! - zawołał Niall, który również się przestraszył.
Zielonooki usiadł obok niego i głośno westchnął.
- Co jest, stary?...
- To wszystko przez nią... - odparł loczek, ukrywając twarz w dłoniach.

* * *

jakiś taki beznadziejny ten rozdział, ale piszcie swoje opinie.
nie wiem, kiedy dodam kolejny, bo pojutrze piszę sprawdzian szóstoklasisty i muszę się trochę pouczyć. ;/

+ Dziękuję za komentarze i wyświetlenia :)
pozdrawiam, Ola. :D