środa, 25 lipca 2012

Uwaga.!

Z racji tego, że ostatnio nie mam co czytać, proszę Was, żebyście napisali adresy jakichś
blogów o One Direction
najlepiej o Niallu lub Harrym, ale to szczegół;p 
prooooszę napiszcie linki swoich blogów lub znajomych, chętnie poczytam!:) 
 +zapraszam do komentowania 28-ego rozdziału oraz na mojego drugiego bloga: 
chasing-down-the-dream.blogspot.com/  

poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział 28.

Myślami Jessicy

        Obudził mnie deszcz, który padał już od dobrych kilku dni. Padał? To za mało powiedziane, strumienie wody dosłownie lały się z nieba niczym z gigantycznego cebra. Przetarłam zaspane oczy, by spojrzeć na kalendarz, wiszący przede mną. 10 października - moje urodziny. Przypomniałam sobie dzień, w którym to napisałam i automatycznie się uśmiechnęłam, chociaż perspektywa spędzenia moich własnych urodzin przed telewizorem lub komputerem nie była specjalnie uszczęśliwiająca. Mimo to, trzeba wstać i przeżyć kolejny dzień, więc tak też zrobiłam. Wychodząc z łazienki, już umyta i przebrana w normalne ubrania, usłyszałam śmiechy oraz krzyki z dołu. Moja wrodzona ciekawość oczywiście kazała mi tam iść i sprawdzić, kto do nas zawitał o 8 rano w sobotę. 
- O, idzie nasz śpioch! - zawołała mama, słysząc moje kroki na schodach. 
- Niall? Co Ty tu robisz? - zdziwiłam się, widząc mojego chłopaka jedzącego śniadanie.
- Jakie miłe przywitanie - mruknął i mocno mnie do siebie przytulił.
- Tak.. Przepraszam! - jąkałam się, nie rozumiejąc całej sytuacji.
- Jedz szybko, bo zaraz musicie jechać - oznajmiła moja mama, stawiając przede mną talerz z tostami oraz sok pomarańczowy.
Zrobiłam zdziwioną minę i już chciałam o coś zapytać, ale Niall tylko przyłożył mi palec do ust i nieco uspokoił, mówiąc, że niebawem wszystkiego się dowiem. Po śniadaniu mama podała mi moją walizkę i szybko razem z Niallem znaleźliśmy się w samochodzie chłopaków, gdzie siedzieli już Zayn, Harry, Louis, Liam, Danielle, May, Lola i Sara. 
- Cześć Jess! - zawołali chórem, a na mojej twarzy odmalowało się jeszcze większe zdziwienie, ale teraz już połączone z uśmiechem.
- Widzę, że Niall nic Ci nie powiedział - pokręciła głową Danielle, a ja już zaczęłam się czegoś domyślać.
- Kazaliście mi nic nie mówić! - oburzył się Niall.
- Nie kazaliśmy! - zaprzeczył Zayn.
- Jak nie jak tak?! - zirytował się niebieskooki.
- Dobra, cicho tam! - odezwała się Dan, po czym westchnęła - Dzieciaki.
- Niall nie bulwersuj się tylko wyjaśnij wszystko Jess - uśmiechnął się do mnie Harry.
- No więc.. jedziesz z nami na koncert do Manchesteru i.. - chciał dokończyć, ale wszyscy przerwali mu, wrzeszcząc:
- NIE MÓW! NIE MÓW!
- Niall sieroto! By się wszystko wydało haha! - powiedział Louis, klepiąc blondyna po ramieniu.


Reszta drogi minęła nam w miarę spokojnie (o ile z nimi może być spokojnie, ale to pominę). O 14 byliśmy już na miejscu i skierowaliśmy się prosto do hotelu, w którym mieliśmy spędzić ten weekend. Po otrzymaniu kluczy szybko poszliśmy do naszych pokoi, żeby wreszcie odpocząć. Jednak już po chwili miałam dość bezczynnego siedzenia, podczas gdy przez okno widziałam takie piękne widoki, nawet pogoda się poprawiła - nareszcie przestało padać i miejscami wyglądało słońce. Spróbowałam więc namówić moje współlokatorki, którymi były Danielle, May i Lola, aby wyszły ze mną coś pozwiedzać, jednak ich reakcje nie były zbyt entuzjastyczne. Po dłuższej konwersacji ostatecznie zgodziły, więc kilkanaście minut później stałyśmy gotowe pod hotelem. May zadecydowała, abyśmy poszły do jakiegoś tam muzeum, które rzekomo bardzo chce zobaczyć, a że nikt nie rzucił lepszego pomysłu, wszystkie przystałyśmy na jej propozycję. Czując wibrację, wyciągnęłam z kieszeni telefon. 1 nowa wiadomość od Niall<3.


- właśnie jedziemy na próbę, a wy się gdzieś wybieracie?


- idziemy trochę pozwiedzać i rozejrzeć się po okolicy:) - odpisałam mu.


- ok, tylko pamiętajcie o 20.00 pod hotelem! - przypomniał, a ja zapewniłam go, że oczywiście, będziemy gotowe.


Spędziłyśmy sporo czasu w przenudnym muzeum, a gdy wreszcie się z niego "wydostałyśmy", postanowiłyśmy zrobić sobie spacer po ulicach uroczego Manchesteru. Zrobiłyśmy przy tym sporo zdjęć i świetnie się bawiłyśmy, bo niektórzy ludzie podchodzili do nas i mówili, że skąd nas znają itp. W pewnym momencie Lola zaproponowała:
- Zmęczyłam się już tym zwiedzaniem. Może pójdziemy coś zjeść? 
- Dobry pomysł! - zgodziłam się. 
- Hmm, lody i kawa, co Wy na to? - dodała Danielle.
- Z chęcią - uśmiechnęła się May.


Usiadłyśmy w jakiejś ładnej i przytulnej kawiarni, po czym złożyłyśmy zamówienia. Musiałyśmy długo czekać, bo nawet mi zaczęło się przeraźliwie nudzić. Zaczęłam rozglądać się po sali i zauważyłam, że pewna kobieta w długim, czerwonym płaszczu, siedząca przy oknie od pewnego czasu przygląda mi się z uwagą. Na początku było to miłe, jednak po chwili stało się nieco denerwujące. Podeszłam do jej stolika i spytałam:
- Dlaczego tak się pani na mnie patrzy ?! Zrobiłam coś pani?!
- Nie, dziecko, ale po prostu Cię rozpoznałam. Jestem dziennikarką i mam do Ciebie kilka pytań, czy mogłabym je zadać? - muszę przyznać, że zszokowała mnie odpowiedź tej pani, ale uprzejmie się zgodziłam.
- Czy to prawda, że łączy Cię coś z Niallem Horanem, członkiem zespołu One Direction?
- Tak, jesteśmy razem.
- Ile czasu?
- Bo ja wiem.. - zaczęłam liczyć w głowie - ponad miesiąc.
- Czy myślicie już o ślubie? - dziennikarka zadała to pytanie z pełną powagą, jednak ja nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem.
- Nie, oczywiście, że nie!
- Krążą plotki, że całkiem niedawno łączyło Cię coś z innym wokalistą tej samej grupy, Harrym Stylesem. Zaprzeczasz temu czy to prawda?
- Nie.. Nie byliśmy parą! - odpowiedziałam od razu.
- Dziękuję za ten... wywiad - oznajmiła kobieta, ale widziałam, że nadal przyglądała mi się podejrzliwie.
- Ja też dziękuję. Do widzenia - uśmiechnęłam się sztucznie i czym prędzej wróciłam do mojego stolika, gdzie dziewczyny spożywały już swoje zamówienia i od razu zaczęły mnie wypytywać, czego ta pani ode mnie chciała.
- To dziennikarka, zadała mi tylko kilka pytań - wyjaśniłam i zabrałam się za jedzenie mojego ogromnego pucharu lodów.


         Do hotelu wróciłyśmy o 19, więc zostało nam mało czasu, aby zdążyć się wyszykować na koncert, który zaczynał się już za godzinę. Ja postanowiłam wybrać na tą okazję czarną, rozkloszowaną spódnicę we wzór białych serduszek, białą bluzkę z myszką miki, czarną marynarkę oraz czerwone szpilki z kokardkami. Włosy upięłam w kok, po czym zrobiłam jak zwykle lekki makijaż i, w przeciwieństwie do dziewczyn, byłam już gotowa. Po chwili dołączyła do mnie Lola, która wyglądała świetnie w fioletowo-turkusowo-białej sukience złożonej z samych falbanek i cielistych szpilkach. Równo o 20 dosłownie wybiegłyśmy (tak szybko, na ile pozwalały nam 15 centymetrowe szpilki) z naszego apartamentu i spotkałyśmy się z resztą na dole. Od razu zauważyłam Sarę i podeszłam do niej.
- Stresujesz się? - zapytałam z uśmiechem, widząc jak siedmiolatka krąży to tu, to tam z wypiekami na twarzy.
- I to jak! Właśnie za chwilę spełni się drugie marzenie mojego życia!! - zapiszczała - Pierwsze już się spełniło..
- Co to było? - zaciekawiłam się.
- Poznanie całego One Direction, ale od innej strony, takich prawdziwych. Oni są naprawdę szaleni! - roześmiała się, a ja przyznałam jej rację.


Przyjechała po nas czarna limuzyna i jak się dowiedziałyśmy, chłopaki są już na miejscu. Koncert miał się zacząć za pół godziny, ale chciałyśmy jeszcze wpaść za kulisy, żeby życzyć chłopakom powodzenia. Cieszyłam się jak głupia, bo nawet zanim poznałam One Direction, byłam ich fanką i zawsze marzyłam, aby iść na ich koncert, a teraz to naprawdę się wydarzy! Wraz z dziewczynami dostałyśmy specjalne przepustki, abyśmy mogły się zobaczyć z naszymi przyjaciółmi jeszcze przed koncertem. Uściskałyśmy ich wszystkich po kolei, życząc powodzenia.
- Niall bardzo się stresuje, bo będzie występował przed Tobą - powiedział mi Zayn, a ja zaczęłam się śmiać, chociaż patrząc na niebieskookiego faktycznie tak było.
- Spokojnie, na pewno będzie dobrze! Dasz radę i wierzę, że zaśpiewasz cudownie! - zapewniłam Nialla, całując go w policzek i przytulając. Wyglądał na nieco mniej zestresowanego, ale z nim to nigdy nic nie wiadomo.
Zajęłyśmy nasze miejsca i ze zniecierpliwieniem oczekiwałyśmy, aż chłopaki wyjdą na scenę. Nareszcie się zaczęło! Nie podejrzewałam, że będzie aż tak świetnie! Chłopcy śpiewali rewelacyjnie, a fanki piszczały i tańczyły. Kiedy śpiewali More than this (moją ulubioną piosenkę!), Niall zaprosił mnie na scenę i zaśpiewał swoją solówkę do mnie, trzymając mnie za rękę i cały czas patrząc w oczy, uśmiechając się przy tym. Zayn, Louis oraz Liam zachowali się podobnie, również zapraszając na scenę swoje dziewczyny. Bardzo podobało mi się to, co zrobił Harry: poprosił Sarę, aby weszła na scenę i zaśpiewał swoją solówkę właśnie do niej! Oczywiście, wyglądało to całkiem inaczej, ale i tak nam wszystkim się bardzo podobało. 


Po koncercie musiałyśmy poczekać na chłopaków, aż rozdadzą autografy, zrobią sobie zdjęcia z fankami oraz podpiszą płyty. "Trochę" to zajęło, więc w tym czasie wróciłyśmy do hotelu, żeby nieco odpocząć. Miałyśmy jeszcze jechać na kolację razem z chłopakami. Zaproponowałam to również Sarze, a ona odpowiedziała, że bardzo chętnie, niestety jest już zmęczona i powinna iść spać. Wobec tego życzyłam jej dobranoc i wróciłam do naszego apartamentu.
- Niall jest naprawdę w Tobie zakochany... - rzekła May, zapatrzona w sufit. Gdyby nie to, że powiedziała "w tobie", myślałabym, że mówi sama do siebie.
- A w Tobie Lou - uśmiechnęłam się, siadając obok na kanapie i włączając telewizję.
- No właśnie.. wątpię w to - mruknęła, a ja wytrzeszczyłam na nią oczy.
- Czemu się tak patrzysz? Mówię to, co widzę. Ostatnio zrobił się jakiś taki.. inny - posmutniała.
- Nie martw się. Przecież to nie znaczy, że już Cię nie kocha! Praca, fani, stres.. pewnie chwilowo się czymś zamartwia - starałam się ją uspokoić.
- Może tak.. a może nie - ucięła. 
- Chodźmy już, Liam do mnie dzwonił, abyśmy były gotowe za kilka minut na dole! - zawołała Danielle z drugiego pokoju, więc szybko się zebrałyśmy i wyszłyśmy.




- Czemu nie siadamy razem z wszystkimi ? - zapytałam Nialla. 
- Bo teraz zdarza się okazja na naszą pierwszą randkę - uśmiechnął się.
- Dobra dobra i tak wiem, że chcesz żeby było więcej jedzenia dla Ciebie haha - pokręciłam głową, siadając przy stoliku.
- Nie! Tym razem akurat nie! - zaprzeczył, śmiejąc się.
W czasie, kiedy Niall wybierał coś z menu, zaczęłam rozglądać się po tym miejscu. Muszę przyznać, że było bardzo nastrojowo i romantycznie. Panował tu półmrok, na ścianach były zamontowane świeczki (podobne do tej, która stała na naszym stoliku, jednak znacznie większe), a przy oknach postawiono wazony z czerwonymi różami. Zamyśliłam się.. Dopiero po kilku minutach zostałam "ocknięta" przez Nialla, który, jak się dowiedziałam, cały czas coś do mnie mówił, nie zwracając uwagi, że nic nie odpowiadałam. Gdy dostaliśmy jedzenie, które jak to często bywa, lepiej wyglądało niż smakowało, zaczęliśmy rozmawiać.


- Tak właściwie, to mam Ci coś do powiedzenia.. - odezwał się mój chłopak, a ja wiedziałam, że zanosi się na nic dobrego.
- Słucham - odparłam.
- No więc, jedziemy z chłopakami w trasę koncertową - wydusił.
- To świetnie! - zawołałam, uśmiechając się. Naprawdę myślałam, że wydarzyło się coś złego..
- Nie do końca. Wyjeżdżamy na ponad dwa miesiące, wracamy dopiero na święta... - Niall jeszcze bardziej posmutniał, a mi łzy zaczęły napływać do oczu. 
- Kie.. kiedy? - wyjąkałam.
- W czwartek - odpowiedział.
Wtedy zaniosłam się jeszcze większą falą płaczu, łzy ciekły mi po policzkach, a z makijażu zapewne pozostały jedynie czarne smugi. Próbowałam się uspokoić, ale niewiele to dało. Wstałam i wybiegłam z restauracji. Dopiero świeże powietrze trochę lepiej na mnie podziałało, odetchnęłam głęboko i wytarłam łzy rękawem marynarki. Nie chciałam już tam więcej wracać i postanowiłam iść na piechotę do hotelu. Nie znałam drogi, na dodatek panowała ciemność a łzy nadal przeszkadzały mi w dokładnym widzeniu, co znajduje się przede mną. Ruszyłam w pierwszą lepszą stronę i na szczęście przy drodze znajdował się billboard z napisem, że jeszcze tylko 2 km do hotelu, w którym mieszkaliśmy. Nie miałam przy sobie torebki, w której znajdował się telefon i portfel, więc nie mogłam zamówić taksówki. Machnęłam na to ręką i skierowałam się w dobrą stronę. Dopiero w apartamencie, leżąc w łóżku, zastanawiałam się, dlaczego właściwie płakałam. Owszem, rozłąka na ponad dwa miesiące z chłopakiem oraz przyjaciółmi nie jest powodem do radości, ale raczej zareagowałabym inaczej gdyby nie.. No właśnie. Szantaż Eleanor. Muszę czym prędzej powiedzieć Niallowi o tym, co zaszło pomiędzy mną a Harrym! Niby to tylko dwa pocałunki, ale znając Eleanor, ona opowiadając to samo Niallowi ubarwi tą historię tak, że zapewne niebieskooki już nigdy nie będzie chciał mnie widzieć. A tego bym sobie nie wybaczyła... Żałuję  w s z y s t k i e g o, co łączyło mnie z lokowatym, ale przecież nie cofnę czasu. A szkoda. Powiedziałabym Niallowi, jak bardzo go kocham. Tylko jego. Nawet nie pamiętałam, kiedy zasnęłam. Śniło mi się, że przed czymś uciekałam, ale nie mogłam szybko biec, jakby coś spowalniało moje ruchy. Przerażona otworzyłam oczy i okazało się, że oczywiście był to tylko zły sen. Wstałam i sprawdziłam, która godzina. Dopiero 6:40. Postanowiłam nie budzić dziewczyn, które jeszcze spały. Nie wiem, o której wrócili z restauracji, ale chyba bardzo późno. 
- Nie śpisz już? - usłyszałam za sobą głos i aż krzyknęłam z przerażenia.
Obróciłam się i zobaczyłam za sobą uśmiechniętą Sarę, najwidoczniej rozbawioną tym, że mnie przestraszyła.
- No tak.. - odetchnęłam z ulgą - Wróciłam wczoraj wcześniej niż reszta, więc nie jestem zmęczona - dodałam.
- Mhmm. Słyszałam, jak wczoraj w nocy Zayn i Harry mówili coś o Niallu i o Tobie - oznajmiła dziewczynka, a ja bardzo się zaciekawiłam.
- Taaak? Co takiego? - spytałam, siadając na kanapie.
- Noo, że Niall bardzo martwi się tym, że nie wytrzyma dwóch miesięcy bez Ciebie. I jeszcze coś planowali, ale kiedy zobaczyli mnie, od razu przestali o tym rozmawiać - wyjaśniła. 
- Co planowali?! - zdziwiłam się.
- Nie wiem, ale chyba jakieś.. święto.
- Święto ? - skrzywiłam się, ale zaraz do głowy przyszedł mi pewien pomysł - Aa, już wiem, o co im chodzi!
- O co? - oczy Sary rozbłysły.
- O ślub.
- Czyj?! - zapiszczała dziewczynka.
- Tego jeszcze nie wiem haha - odparłam - Ale się domyślam!
- Powieeeedz, proszę! Powiedz! - błagała mnie, więc w końcu się złamałam.
- Tylko obiecaj, że nikomu nie powiesz!
- Obiecuję.
- Wydaje mi się, że Louis chce wziąć ślub z May - oznajmiłam.
- Naprawdę?! - zawołała Sara, budząc przy tym wszystkie współlokatorki, a ja aż się wzdrygnęłam.
- Co "naprawdę"? O co chodzi? - zapytała Lola, wstając z łóżka.
- O nic, nieważne - mruknęłam.
- I tak się dowiem - pokazała mi język i znowu ułożyła się do snu.
W tym czasie ktoś zapukał do drzwi i był to Niall. Wyszłam na korytarz, aby z nim porozmawiać.
- Niall, ja.. przepraszam - powiedziałam, skupiając wzrok na podłodze.
- Nie, to ja przepraszam! - odparł, a ja nie wiedząc co powiedzieć, po prostu się do niego przytuliłam.
- Idę obudzić chłopaków - oznajmił - o 9 jest śniadanie, a potem.. A tak, miałem nie mówić! - złapał się za język, i odszedł. 


      Wróciłam do pokoju i niemal wpadłam na nieco rozbawioną Sarę, opartą o ścianę przy drzwiach. Zmrużyłam oczy i spytałam oskarżycielskim tonem:
- Podsłuchujesz?
- Nie, nie.. - oblała się rumieńcem, natychmiast odchodząc w inny kąt pokoju.
- Czyżby? - nie dałam za wygraną, opierając ręce na biodrach.
- Okej , przyznaję się.. Ale tylko przez chwilę! - wyglądała na przestraszoną, na co ja wybuchnęłam śmiechem.
- No już spoko, spoko. Idź do swojego apartamentu, bo niedługo śniadanie - do tego była jeszcze godzina, ale dziewczynka była jeszcze w piżamie itd., zresztą podobnie jak ja.


        Kiedy wyszła, od razu skierowałam się do łazienki. Nalałam gorącej wody do wanny. Właśnie to było mi potrzebne. Poczułam odprężenie i spokój, lecz nie mogłam tak leżeć wiecznie, bo niedługo zaczynało się śniadanie (może wreszcie się dowiem o dalszych planach), a ja miałam jeszcze sporo do zrobienia. Po doprowadzeniu siebie do porządku, przebrałam się w jeansowe rurki, biały t-shirt z kolorowym nadrukiem oraz krótkie, czerwone trampki converse. Związałam włosy w luźny kucyk i byłam już gotowa. Weszłam do pokoju i zobaczyłam, że dziewczyny nadal nie ruszyły się z łóżek.
- Wstawaaaaać! - zawołałam, ale żadna z nich nie zareagowała, więc postanowiłam powiedzieć coś bardziej przekonującego - Za chwilę śniadanie!
Wszystkie, jakby na komendę podniosły się do pozycji siedzących i wpatrywały się we mnie. Odwróciłam się na pięcie i skierowałam do drzwi wyjściowych, ponieważ chciałam sprawdzić czy chłopaki już wstali (albo chociaż się obudzili). Zdziwiło mnie, że wszyscy byli już na nogach. Usiadłam na kanapie i dla zabicia czasu, zaczęłam grać z nimi w jakąś grę na playstation, słuchając po raz tysięczny Nialla, który mówił, że jest głodny. Po śniadaniu razem z dziewczynami wróciłyśmy do naszego pokoju i rzuciłyśmy się na kanapę.
- Co powiecie na zakupy? - Danielle skierowała to pytanie jakby do wszystkich, ale patrzyła tylko na mnie i właściwie ode mnie oczekiwała odpowiedzi.
- Czemu nie - odparłam, gdy wszystkie oczy były zwrócone na mnie.
Zebrałyśmy się i ruszyłyśmy w kierunku centrum, gdzie było sporo fajnych sklepów. Po obejściu prawie wszystkich, byłyśmy już bardzo padnięte i wróciłyśmy do hotelu, gdzie, jak się okazało, nie było chłopaków. Poszłam się odświeżyć, a po wyjściu z łazienki zobaczyłam, że dziewczyny wyglądają całkiem inaczej - szpilki, sukienki, makijaże. Zrobiłam zdziwioną i minę i spojrzałam na nie pytającym wzrokiem, ale chyba nikt nie miał zamiaru mi nic tłumaczyć. Natomiast po chwili zostałam wepchnięta z powrotem do łazienki, tyle że teraz z sukienką oraz dodatkami w ręku. Postanowiłam o nic nie pytać, jednak wychodząc z hotelu nie wytrzymałam i zadałam pytanie, które nurtowało mnie już od dobrej godziny.
- Gdzie my tak właściwie idziemy? 
- Ee, no wiesz.. Chciałyśmy przejść się na spacer, bo po co siedzieć w hotelu?! - odparła Danielle, ale zauważyłam,  że coś ukrywa. Ona nie potrafi kłamać.
           Stanęłyśmy przed jakimś budynkiem. Nie potrafiłam ocenić, gdzie jesteśmy i co tutaj się znajduje. Lola wepchnęła mnie do środka, a z ciemności zaczęły wydobywać się głosy:
- Niespodzianka!
            Ktoś zapalił światło i dopiero wtedy zrozumiałam, że jestem na imprezie niespodziance! Na początku nie chciałam w to uwierzyć, ale potem ujrzałam, że są tu nie tylko chłopaki, ale też dużo osób z mojej klasy i szkoły. Wszyscy zaczęli dawać mi prezenty i składać życzenia, co muszę przyznać, że było ogromnie miłe. Bawiliśmy się świetnie, DJ Malik zapodawał najlepsze piosenki i wszyscy tańczyli. W pewnym momencie, mieliśmy już trochę dość objadania się oraz tańczenia, więc usiedliśmy w wielkim kole i Harry zaproponował, by zagrać w butelkę. Mi osobiście niezbyt ten pomysł się spodobał, ale że każdy na to przystał, również postanowiłam się zgodzić. Najpierw kręcił Louis i wypadło na Lolę.
- Prawda czy wyzwanie ? - zapytał z chytrą miną, a ja zaczęłam się bać, co będzie, gdy wypadnie na mnie.
- Emm.. No prawda ! - zdecydowała.
- Lubisz koktajle truskawkowe? - zapytał Louis, a my wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, bo spodziewaliśmy się pytania w całkiem innym stylu, takiego prywatnego, na które zawsze jest wstyd odpowiadać. Widać było, że Lola odetchnęła z ulgą. Udzieliła odpowiedzi twierdzącej i graliśmy dalej.
            
O zgrozo nieco później wybrano mnie. Najgorsze, że procenty niektórym zaczęły się już przedostawać do mózgu, więc nie wiadomo jaką wymyślą głupotę. Jeszcze gorzej, że butelką kręcił Harry. Odetchnęłam ciężko i oznajmiłam, że wybieram wyzwanie (pytań za bardzo się boję!).
- Pocałuj mnie - oznajmił krótko, a ja zesztywniałam. Właśnie tego najbardziej się obawiałam. Siedziałam taka przerażona przez około 15 sekund, ale dla mnie to była wieczność.
- Daj spokój Jess, to tylko gra - odezwał się Tom, kolega z mojej klasy.
Przysunęłam się do Harrego i złączyłam swoje usta z jego. Najpierw było dobrze, przecież miało to trwać tylko chwilę, a poza tym jak to powiedział Tom - "to tylko gra". Jednak po chwili Harry zaczął mnie namiętnie całować, nie zwracając na nikogo uwagi. Próbowałam się odsunąć, ale był ode mnie silniejszy i nie pozwolił na to.
- Ej , Harry... - usłyszałam głos Louisa. 
Pewnie wszyscy patrzyli na nas dziwnie. Ale najbardziej i tak przejmowałam się tym, co pomyśli Niall. Kiedy wreszcie oderwaliśmy się od siebie, okazało się, że Nialla nie ma. Zakręciłam butelką i wypadło na Liama, który wybrał wyzwanie, więc poleciłam mu coś zarapować. Przez to zyskałam czas by zapytać Lolę, gdzie podziewa się Niall.
- Nie wiem, gdzieś wyszedł - szepnęła, po czym rozejrzała się, jakby ze strachu, że ktoś może ją usłyszeć, po czym dodała: - Wiesz, był baaaardzo wkurzony.
Pokiwałam głową i nic już więcej nie mówiłam. Oprócz tego incydentu impreza udała się znakomicie. Gdy wróciliśmy do hotelu, spakowałam swoje rzeczy, ponieważ jutro wyjeżdżamy (dzięki temu ominie mnie jeden dzień w szkole, z czego bardzo się cieszę). W tym czasie przyszedł Zayn, który chciał ze mną porozmawiać. Wyszliśmy na balkon, a on wyjął z kieszeni papierosy.
- Zapalisz? - uśmiechnął się.
- Zaaaayn , czy Ty chcesz mnie kompletnie zdemoralizować?! Ja mam dopiero 15 lat! - zawołałam.
- No chyba nie! Od wczoraj już 16 - przypomniał mi.
- Mimo to, NIE, dziękuję - odparłam, kręcąc głową.
- Jak chcesz - sam zapalił.
- Chciałeś porozmawiać ze mną o czymś ważnym? - odezwałam się po kilku minutach ciszy.
- O tak, właśnie! Nie wiem, co jest z Niallem.. Fakt, Harry przesadził, ale przecież to tylko gra... - zaczął.
- Głupia gra - przerwałam mu.
- Niall był bardzo wkurzony, wyszedł na dwór a ja poszedłem za nim. Zapytał mnie czy może zapalić, a on przecież nigdy nie pali i nie znosi tego.
- A co teraz z nim? 
- No nic, uspokoił się, ale nadal mu przykro. Kiedy wychodziłem to zauważyłem, że leży i płacze.. - westchnął.
- Ale powiedz tak szczerze, bardziej jest zły na mnie czy na Harrego? - głośno się zastanawiałam.
- Oczywiście, że na Harrego! Niall absolutnie nigdy nie mógłby być na Ciebie zły! - zaprzeczył Zayn, machając rękami. Przez chwilę wydawało mi się, że zaraz wypadnie przez balustradę, więc zmieniłam temat.
- O której jutro wyjeżdżamy ? - zapytałam, patrząc jak ciemnowłosy gasi papierosa.
- Wpół do dziewiątej - odparł i spojrzał na mnie - Dobranoc, Jess - oznajmił i wyszedł.
- Taa.. - mruknęłam i wciągnęłam głośno powietrze. 


      Następnego dnia zostałam dosłownie zerwana z łóżka, a sprawczynią tego była May, która obudziła się najwcześniej. Spojrzałam na zegarek i ujrzałam godzinę 8.00, więc był to czas, żeby wstawać. Za chwilę mieliśmy zjeść śniadanie i wyjechać. Szczerze mówiąc, to tęskniłam trochę za moją mamą.. No dobrze, przyznam, że za Jackiem też. Chwyciłam ubrania i skierowałam się do łazienki. Przebrana w czarne rurki, szary sweter z Hello Kitty oraz różowe vansy, poszłam od razu na dół, ciągnąc za sobą walizkę. Chłopaki już tam byli i o dziwo Niall zachowywał się całkiem normalnie. Podszedł do mnie, witając się buziakiem w policzek.
- Cześć kochanie, jak się spało? - zapytał, obejmując mnie ramieniem.
- Dobrze, ale 3 godziny snu to jednak stanowczo za mało - odpowiedziałam, podchodząc do reszty.
- Nie wiem jak Wy, ale ja wcale nie jestem głodna.. Wyjeżdżajmy już teraz, będziemy szybciej na miejscu - oznajmiła Lola, a wszyscy (oprócz Nialla, oczywiście!) zgodziliśmy się na jej propozycję.


       Wreszcie w domu!, pomyślałam, przekraczając próg. Mama przywitała mnie z ciepłą kolacją, natomiast tata jak zwykle wyjechał w służbowych obowiązkach. Zaczęłam się nudzić, więc włączyłam laptopa i zalogowałam się na twittera. Poodpisywałam trochę na wiadomości, po czym weszłam na skype i zadzwoniłam do Katherine.
- Cześć siostro! - wyszczerzyłam się, a ona udała, że przytula monitor.
- Hej, hej - uśmiechnęła się - Wiesz, że ja tutaj tęsknię za Tobą, baaardzo, baaaaardzo tęsknię?
- Ja za Tobą też! - odparłam z równie smutną miną, co ona.
- Wiesz co? Mam pomysł! Przyleć do mnie - zawołała, ale dla mnie nie było to takie proste.
- Nie wiem czy rodzice się zgodzą, a poza tym znowu opuściłabym szkołę - zmartwiłam się, jednak nie na długo.
- Oj tam oj tam! Nie chcę czekać aż do świąt czy ferii, żeby Cię zobaczyć. Któryś weekend musi być nasz! - w sumie Katherine miała rację, więc popędziłam na dół do mamy, żeby zapytać, czy pozwoliłaby mi lecieć do USA. 
- Sama? Wybij to sobie z głowy - oznajmiła moja mama, lecz od razu zaprzeczyłam.
- Nie no, pewnie, że nie sama. Z Tobą, Jackiem lub tatą! - i tak zaczęła się długa konwersacja, która trwała ponad godzinę (ciągle sprawdzałam czas na zegarze przy piekarniku).

- Dobrze.. Ale tylko na weekend. Musisz się wreszcie zająć nauką! - bardzo ucieszyłam się z tego, co powiedziała mama, lecz drugie zdanie nie jest prawdą, bo ostatnie tygodnie spędzałam tylko i wyłącznie na nauce.
- Dziękuję! - rzuciłam się jej na szyję i szybko pobiegłam do swojego pokoju, by opowiedzieć Katherine o tym, co się wydarzyło. 


           Kolejne dni mijały szybko, z czego byłam zadowolona. Jedyne co mnie martwiło to to, że tak mało czasu spędzałam z chłopakami, a także Danielle i May, która wyprowadziła się do Louisa i reszty. Z Lolą widywałam się codziennie, ale tylko dlatego, że chodziłyśmy razem do klasy. Ona również ostro zakuwała, ale na szczęście czasami znajdywałyśmy dla siebie chwilę czasu. Przez ostatni czas, ciągle byłam przygnębiona. Nic dziwnego, bo Niall nie odpisywał na smsy, nie odbierał, kiedy do niego dzwoniłam.. Sam zresztą też nie próbował się kontaktować. Wreszcie, mega zdenerwowana, rzuciłam książki w kąt i wyszłam z domu. Przeszłam przez płot, żeby oszczędzić sobie drogi i bez pukania, ani dzwonienia dzwonkiem (przyzwyczaili się) weszłam do domu chłopaków. W salonie zastałam Liama, Louisa oraz Zayna, którzy oglądali telewizję i chyba dyskutowali o najbliższych koncertach. Przywitałam się i zapytałam:
- Czy jest Niall?
- Tak, jest w swoim pokoju - odparł Liam, a ja pokiwałam głową i ruszyłam w kierunku schodów. 
Gdy byłam na miejscu, usłyszałam dźwięki gitary dochodzące zza drzwi. Odetchnęłam głęboko i jeszcze raz, od początku, zastanowiłam się czy na pewno chcę tam iść i czy odważę się wszystko mu powiedzieć. Zapukałam kilka razy, czekając na pozwolenie na wejście.
- Proszę - usłyszałam głos Nialla, po którym można było wywnioskować, że nie jest on smutny ani wesoły. Tak po prostu. Bez emocji.
Weszłam, a na mój widok Horan odłożył gitarę i wstał z parapetu. Sprawiał wrażenie zdziwionego. Postanowiłam odezwać się pierwsza, żeby mieć to już za sobą.
- Zanim cokolwiek powiesz.. Proszę, wysłuchaj mnie - wzięłam oddech - Z Harrym to nie było tak, jak zapewne myślisz. To on mnie pocałował, zresztą nie pierwszy raz. A ja? Przecież nie chciałam tego! Niall, przepraszam Cię.. Nie zrobiłabym Ci tego umyślnie, bo naprawdę Cię kocham. A Harry.. przecież on nic dla mnie nie znaczy. Tylko TY jesteś dla mnie ważny.
- Jess.. Wiem o wszystkim od Eleanor.. - Niall położył rękę na moim policzku, mówiąc spokojnym głosem i patrząc mi prosto w oczy.
- Co ona Ci o mnie naopowiadała?! - zdenerwowałam się. Ta dziewczyna była zdolna do wszystkiego.
- Mówiła mniej więcej to samo co Ty. Wierzę, że nie czujesz nic do Harrego, ale.. mimo wszystko lepiej będzie, jak na razie nie będziemy razem. Dajmy sobie czas - oznajmił, a mi łzy zaczęły ściekać po policzkach, powodując tym czarne smugi od tuszu do rzęs.
- Ale... - zaczęłam, lecz nie dałam rady skończyć.
- Zaufaj mi - powiedział Niall, a ja szybko wyszłam. Zbiegłam ze schodów, oczywiście natykając się przy tym na Harrego. Podszedł do mnie i próbował mnie przytulić oraz chyba coś powiedzieć, ale cofnęłam się i wrzasnęłam:
- Nie dotykaj mnie!
 Wybiegłam z domu chłopaków i nie wiedziałam, gdzie mam iść. W domu mama zobaczy, że coś się stało, a tego bym nie chciała. Na dodatek tam na pewno zostanę sama ze swoimi problemami, a teraz jest mi potrzebny ktoś, kto nie pytając o powód mojego obecnego stanu, po prostu mnie przytuli i pozwoli się wypłakać. Stałam chwilę na ulicy, po czym skierowałam się do domu Loli. I dobrze zrobiłam, bo przyjaciółka od razu mnie wysłuchała, a kiedy już się uspokoiłam, zadzwoniła do mojej mamy, pytając, czy mogę dziś u niej nocować. 
- Zgodziła się - uśmiechnęła się Lola, wchodząc do pokoju z dwoma wielkimi kubkami gorącej czekolady.
- Dziękuję Ci za wszystko, jesteś kochana! - zawołałam.
- Nie ma sprawy - odparła, wyciągając spod łóżka materac.
- Ehh.. Nie wiem , jak dam sobie z tym wszystkim radę - westchnęłam, opadając bezwiednie na poduszki.
- Zobaczysz, będzie lepiej! - powiedziała Lola, dziś już chyba po raz tysięczny. Te słowa były dla mnie jak mantra i powoli zaczynałam w nie wierzyć.












* * *

może przeżyliście szok, chociaż mam nadzieję, że nie:)
w kolejnych rozdziałach zajmę się trochę innymi bohaterami ;3 
pozdrawiam, Ola:D 
 


CZYTASZ? - SKOMENTUJ!




























 
 

wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 27.

Myślami Jessicy

        Próbowałam obrócić głowę, żeby chociaż dowiedzieć się, gdzie jestem, ale był to wysiłek na próżno. Czułam mocne pulsowanie w skroniach, a pikające dźwięki maszyn, do których byłam podłączona irytowały mnie coraz bardziej. Nie wiedziałam, która jest godzina, ale byłam pewna, że leżę tutaj już bardzo długo. Z ogromnym wysiłkiem podniosłam się na łokciach, doprowadzając się tym do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się naokoło. Znajdowałam się w pustej, białej sali. Przy oknie stały dwa krzesła, a na parapecie stała nieduża donica z kiełkującą zieloną rośliną. Pachniało tu farbą, a muszę przyznać, że ten zapach akurat bardzo lubię. Mimo to pustka i cisza doprowadzała mnie do szaleństwa, gdyby nie to, że byłam podpięta mnóstwem kabelków, z pewnością uciekłabym i wylądowałabym w pokoju bez klamek, a tam szczerze mówiąc wcale mi się nie spieszy.
- Dzień dobry - do sali wszedł lekarz. Dziwne, ostatnio był wieczór, pomyślałam, ale zachowałam to dla siebie, oczekując na dalsze słowa lekarza.
- Doznała pani lekkiego wstrząsu mózgu.. - zaczął, lecz ja przerwałam:
- Kiedy będę mogła wrócić do domu?!
- Spokojnie, musi pani odpoczywać.
- Zadałam pytanie.
- Najpewniej jutro. Musimy wykonać jeszcze kilka badań.
- Aha, dziękuję - odparłam, dając do zrozumienia lekarzowi, by wyszedł, i tak też się stało.

Opadłam na poduszkę i dopiero wtedy poczułam zmęczenie, jednak nie dane mi było zasnąć, ponieważ do sali weszła pielęgniarka, wioząc na wózku drobną dziewczynkę, wyglądającą na około 8 lat. Miała włosy związane w dwa warkoczyki zakończone dużymi, różowymi kokardkami, a na nosie również różowe okulary. Uśmiechała się szeroko, ukazując przy tym aparat na zęby. Dziwnie się poczułam, mierząc ją tak wzrokiem, więc odwzajemniłam jej uśmiech. Mała od razu zawołała do osoby idącej z tyłu, która okazała się być jej mamą.
- Mamo! Teraz będę tu mieszkać z tą dziewczynką ? - na jej twarzy odmalowała się radość.
- Tak, Saro, tak - jej mama wyglądała na zmartwioną, zresztą po chwili dowiedziałam się, czemu. - Przepraszam, że nie mogę teraz z Tobą zostać, ale szef znowu wzywa mnie do pracy..
- Jasne, mamo.. Rozumiem... - odparła dziewczynka, jednak na jej twarzy pojawił się grymas zmieszany z rozczarowaniem.
Kiedy tylko pielęgniarka oraz mama zniknęły za drzwiami, Sara obróciła głowę w moim kierunku i znowu przyjaźnie się uśmiechnęła. Postanowiłam się do niej odezwać, krępowała mnie ta cisza, a poza tym nie było tutaj nikogo innego, z kim mogłabym zamienić słowo.
- Cześć, jestem Sara a ty ? - chyba myślała o tym samym co ja!
- Jestem Jessica - przedstawiłam się.
- Dlaczego tu jesteś ? - spytała, nie czekając na odpowiedź - Ja miałam wypadek.. I tak od zawsze nie mogę chodzić, ale teraz doznałam jeszcze urazu głowy. Najgorsze, że akurat teraz... Miałam iść z mamą na koncert One Direction, ale nie mogę, bo muszę przebywać w szpitalu. Tata mówi, że tak lepiej, bo jestem jeszcze za mała na chodzenie na koncerty, ale nie ma racji! Kocham One Direction i chciałabym zobaczyć ich kiedyś na żywo... - ciągnęła.
- Taaak? Wiesz, że ja też ich lubię? - uśmiechnęłam się.'
- Ja najbardziej uwielbiam Nialla, bo on tak jak ja ciągle coś je. Ja też lubię jeść, chociaż ostatnie lata spędzam tylko w szpitalach, a tutaj podają okropne jedzenie. Ale wiesz co?! To nic..!! Kiedyś będę duża, pojadę na koncert One Direction i poznam Nialla! - mówiła szybko z wypiekami na twarzy, a ja słuchałam jej z coraz większym zaciekawieniem. Zaczęłyśmy rozmawiać na różne tematy, i, jak się okazało - bardzo się polubiłyśmy.
Po około trzech godzinach rozmowy zasnęłam ze zmęczenia. Obudziłam się około 18, a na stoliku obok mojego łóżka leżał mój telefon. Nareszcie!, pomyślałam, a w tej samej chwili do sali wszedł lekarz.
- Była pani mama, poinformowaliśmy ją o wszystkim - wyrecytował, a ja pokiwałam głową. Po wyjściu lekarza wzięłam do ręki telefon, a to, co zobaczyłam, wzbudziło u mnie przerażenie - 189 nieodebranych połączeń i 72 nieprzeczytanych wiadomości. Coś czuję, że będę się musiała długo tłumaczyć.
Myślami Harrego
          Była już 18.30, a ja chodziłem od ławki do ławki, chuchając w zmarznięte dłonie. Jessica nigdy się tak nie spóźniała (chociaż o punktualności w jej przypadku też nie można powiedzieć), a przynajmniej powinna powiadomić mnie smsem lub zadzwonić. Byłem nieco zirytowany, w końcu sama zaproponowała mi to spotkanie, bo chciała porozmawiać o czymś ważnym. Na dodatek wszędzie, gdzie nie spojrzę, widzę zakochane pary - trzymające się za ręce, przytulone do siebie... Postanowiłem poczekać jeszcze chwilę poczekać, lecz po kwadransie miałem tego dosyć - było mi zimno, byłem rozczarowany i zdenerwowany. Powolnym krokiem udałem się do domu, gdzie zastałem Nialla, stojącego przy oknie. Chciałem zapytać, gdzie są wszyscy, lecz on odezwał się pierwszy.
- Wiesz co z Jessicą? Nie odpisuje na wiadomości ani nie odbiera ! - Horan obrócił się do mnie twarzą, wpatrując się mi prosto w oczy.
- Nie mam pojęcia - odparłem szczerze.
- Harry , Harry proszę! Zrób coś! - Niall ciągnął mnie za rękę, niczym małe dziecko proszące mamę o lizaka.
- Niall, ogarnij! - odepchnąłem go od siebie i skierowałem się do mojego pokoju, jednak sam powoli zacząłem martwić się o Jessicę.
Stary, otrząśnij się! Ona ma chłopaka, na dodatek twojego kumpla! - pomyślałem, siadając na parapecie - Ale tamten pocałunek.. Nie mogę o nim zapomnieć. Myślenie przerwało mi pukanie do drzwi, więc zawołałem: proszę!, niechętnie podnosząc się z miejsca.
- Cześć Harry - do pokoju weszła Danielle, ucieszyłem się, że ją widzę.
- Hej. Dan, mam do Ciebie takie pytanie. W sumie to proszę Cię o radę - oznajmiłem, a ona pokiwała głową, dając mi znak, bym mówił.
- No więc, podoba mi się taka dziewczyna.. - zacząłem.
- Czekaj, czekaj. Czy ja ją znam? - zapytała podejrzliwie.
- Nie - skłamałem.
- Zakochałem się w tej dziewczynie. Wydaje mi się, że nigdy jeszcze nie czułem czegoś takiego do drugiej osoby. Tylko, że jest pewien problem. Ona ma chłopaka. Jakby tego było mało, jej chłopak jest moim kolegą - westchnąłem, licząc, że jak zwykle Danielle mi pomoże.
- Harry, tylko nie rób nic głupiego! Skoro ona kocha swojego chłopaka, to daj sobie spokój lub po prostu poczekaj.. nic nie trwa wiecznie, może kiedyś będziesz na jego miejscu - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
- Dzięki - mruknąłem, przytulając się do niej.
- Dobra, muszę już iść. Chciałam tylko zobaczyć co z Tobą - Dan podeszła do drzwi - Trzymaj się i pamiętaj: nie rób nic, czego potem będziesz żałować!
         Pokiwałem głową i chwyciłem długopis oraz kartkę. Napisałem to wszystko, czego nie potrafię wyrazić na żywo. Nie wiem dlaczego, ale wylewając ręką słowa na kartkę od razu poczułem się lepiej. Odłożyłem list na stolik i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
Myślami Jessicy
        
        Obudził mnie dzwonek mojego telefonu, odebrałam i usłyszałam w słuchawce głos mojego chłopaka.
- Jess! Nareszcie odebrałaś!
- No tak.. bo wiesz, ja jestem... - próbowałam wyjaśnić, lecz przerwał mi.
- Tak, tak, wiem. Twoja mama była u mnie dzisiaj i wszystko mi opowiedziała. Jak się czujesz? - zapytał.
- Teraz już lepiej. Poznałam taką miłą dziewczynkę i cały czas rozmawiamy - uśmiechnęłam się na wspomnienie opowieści małej Sary.
- Oo, to dobrze. Mogę do Ciebie przyjechać ?
- Nie, nie! Słuchaj, mam taki pomysł - niespodziankę, bo wiesz, ta Sara uwielbia One Direction, ale przepadł jej bilet na koncert i chciałabym, aby pojechała razem ze mną na któryś Wasz koncert na miejsca dla vipów i wejścia za kulisy i wtedy Cię poznała - oznajmiłam - Jak na razie ona nie może wychodzić ze szpitala, więc byłoby jej smutno, gdyby zobaczyła Cię przez 5 minut..
- Aa, rozumiem. Świetny pomysł! To cześć, kochanie - odparł, a ja się rozłączyłam.
- Może pani już wracać do domu - oznajmił lekarz po skończonych badaniach, a ja nareszcie odetchnęłam z ulgą i wyszłam ze szpitala.
- O proszę, kogo ja tu widzę - od razu przy wyjściu wpadłam na Eleanor, która stała z założonymi rękami, patrząc na mnie wymownym wzrokiem.
- Cześć, El - odezwałam się niepewnym głosem. Zmieniła się od kiedy ostatnio ją widziałam.
- Teraz to " cześć El " ?! Ale jak mi chłopaka zabierasz to już tak miło nie jest! - wrzasnęła, nie przejmując się dziwnym wzrokiem otaczających ludzi - Może Niallerek zechce trochę dowiedzieć się o Tobie?! Bo wiesz, znam niektóre ciekawostki... - zmrużyła oczy, a ja poczułam, że przechodzi mnie nieprzyjemny dreszcz.
- Ale ja... - zaczęłam, ale nie pozwoliła mi dokończyć.
- Pożałujesz tego! - dodała jeszcze i odeszła, a ja stałam tak jeszcze przez chwilę z przerażeniem w oczach. 
        Z doświadczenia wiem, że nigdy nie wiadomo, czego akurat można spodziewać się po Eleanor. Można powiedzieć, że udaje przyjaciółkę, aby zdobyć zaufanie, a potem wyrządza jakieś świństwo, pozwalając się znienawidzić. Nic dziwnego, że Louis jest bez niej o wiele bardziej szczęśliwy. Pomimo, że jeszcze niedawno uważałam ją za swoją przyjaciółkę to jakoś odczuwałam pewną radość, kiedy na nieokreślony czas zniknęła z naszego życia.
         Gdy wreszcie doszłam do domu, byłam już porządnie przemoknięta i było mi zimno ("uroki" Londynu). Ku mojemu zdziwieniu nie zastałam domowników, a Nialla, siedzącego przed telewizorem. Jednak na mój widok podniósł się, wstał i przytulił mnie mocno.
- Tęskniłem za Tobą, skarbie - pocałował mnie w policzek.
- Ja, ja za Tobą też - wychrypiałam, zdejmując z siebie przemoczony sweter.
- Zrobię Ci gorącą herbatę, bo jeszcze mi się rozchorujesz - oznajmił niebieskooki, kierując się do kuchni.
- Dobra, ale powiedz najpierw jak Ty tu wszedłeś? - zaciekawiona, usiadłam na blacie.
- Powiem Ci, jak Ty mi opowiesz jak doszło do wypadku - uśmiechnął się cwanie. 
- Ej, to szantaż ! - skrzywiłam się, ale zaczęłam opowiadać, bo prędzej czy później i tak musiałabym to zrobić. - No więc szłam sobie do parku i byłam zamyślona, a na dodatek obrócona w drugą stronę. Nie zauważyłam samochodu i bum!, a potem nie pamiętam co się stało, jedyne co zdołałam sobie przypomnieć to jakieś krzyki i ciemność. Obudziłam się w szpitalu i właśnie tam poznałam Sarę..
- O, właśnie! Dowiedziałem się, że jest jedno wolne miejsce dla vipów na naszym koncercie w Manchesterze - uśmiechnął się, podając mi do ręki kubek gorącej herbaty.
- To świetnie! - ucieszyłam się, ale zaraz przyszło mi do głowy pytanie - Ale kiedy ?
- 10 października - wyszczerzył się, ale ja wtedy posmutniałam. Była to data moich urodzin, które tak bardzo chciałam spędzić z przyjaciółmi, a szczególnie z Niallem. Muszę przyznać, że poczułam się trochę rozczarowana.. no, dobra, raczej bardzo rozczarowana. Na pójście na koncert raczej już nie mam szans, zapewne fanki wykupiły wszystkie bilety oprócz tego, który był dla Sary. Ale przecież nie zabiorę jej biletu, nie ma mowy. Trudno, widocznie będę "świętować" z podręcznikiem od matematyki - pomyślałam, ściskając coraz mocniej kubek w dłoniach.
- Coś się stało? - słowa Nialla wyrwały mnie z zamyślenia.
- Niee, nic - przecież nie powiem mu, o co chodzi.
- Ja już muszę iść, chłopaki wzywają - wywrócił oczami, chowając telefon do kieszeni.
- Okej, dzięki, że wpadłeś - uśmiechnęłam się wymuszenie, a on pocałował mnie w policzek i wyszedł.


       Udałam się do mojego pokoju i usiadłam na łóżku, trzymając laptopa na kolanach. Dawno nie byłam na twitterze, a byłam bardzo ciekawa, co nowego słychać w sieci. Zalogowałam się i nie mogłam uwierzyć własnym oczom! Mnóstwo followersów, wiadomości, pytań... Zaczęłam czytać i muszę przyznać, że niektóre wiadomości zaczęły mnie przerażać. Jakaś fanka życzyła mi śmierci, ale inna napisała, że jesteśmy idealną parą i świetnie do siebie pasujemy. Niezależnie czy czytałam nadciągającą falę hejtów czy też miłe komplementy, wybuchałam śmiechem, jak głupia. Nawet nie usłyszałam pukania, lecz i tak po chwili w moim pokoju pojawiła się May.


- Nie przeszkadzam? - zapytała z uśmiechem.
- Nieee, jasne, że nie - odparłam szybko.
- Słuchaj, mam do Ciebie takie pytanie.. bo Ty chyba lepiej niż ja znasz Louisa, tak? - spytała, a ja kiwnęłam głową - No więc.. czy on lubi koty?
- "Czy on lubi koty?" ? - zdziwiłam się - Nic mi na ten temat nie wiadomo, ale wydaje mi się, że owszem, lubi. A czemu mnie o to pytasz? Nie lepiej zadać Louisowi to pytanie wprost?
- Louis zaproponował mi wspólne mieszkanie. Ale wiesz, już tak na stałe. A ja kocham koty i w swoim domu mam ich dwa, więc gdybyśmy zamieszkali z Louisem razem one musiałyby zamieszkać razem z nami - wyjaśniła.
- Czekaj, czekaj.. Czyli wyprowadzasz się, opuszczasz mnie?! - zawołałam.
- Tak, ale to dopiero pod koniec roku - pokiwała głową.
- Maaaaay, zostań ze mną! - przytuliłam się do niej.
- Nie haha, masz tam Nialla za płotem ! - wskazała za okno i skierowała się do drzwi - Dobranoc! 
- Dobranoc ? Która jest godzina? - nie kryłam zdumienia.
- 22:40. Idź spać mała! 
- Nie jesteś jeszcze moją niańką haha - "odpyskowałam" jej.
- Wiem, ale muszę się nacieszyć niańczeniem Ciebie, bo będziemy razem mieszkać tylko przez trzy miesiące! - pokazała mi język i wyszła, a ja wróciłam do czytania tweetów z twittera. Moją uwagę przykuła szczególnie jedna wiadomość od jakiejś dziewczyny. 


Nie przejmuj się Eleanor, wszyscy wiedzą, jaka ona jest! Najlepiej nie przyjaźnij się z nią! Prędzej czy później pokaże tą prawdziwą siebie.. a wtedy będzie już niezbyt dobrze. lubimy Cię i Nialla oraz Lolę i Zayna, więc nie pozwól żeby taka pusta lala zniszczyła wasze związki! pozdrawiam xoxo

Teraz już wiedziałam, że Eleanor z pewnością coś knuje. Ale co? Wydawało mi się, że tej nocy na pewno nie zmrużę oka. Poszłam się umyć, a następnie przebrać w piżamę i wtulona w kołdrę dalej czytałam tweety od fanów oraz antyfanów, nadal śmiejąc się do rozpuku.


        Dni mijały szybko, prawie przez cały czas razem z Lolą zajmowałyśmy się nauką, natomiast chłopcy - koncertami. Ogólnie mówiąc, wszyscy nie znajdowaliśmy na nic czasu. Kolejny sobotni wieczór spędzany z książką od historii oraz stosem notatek doprowadził mnie do szału do tego stopnia, że zirytowana chwyciłam telefon i zadzwoniłam do Loli z pewną propozycją.
- Hej Lola!
- No cześć, cześć. Ty też zakuwasz? - zapytała znużonym głosem.
- Właśnie. Cały czas tylko ta nauka, nauka i nauka. Nie wiem jak Ty, ale ja już mam tego dosyć. Tym bardziej, że w ten poniedziałek nie ma żadnego sprawdzianu ani pytania. Więc może wybrałybyśmy się na pizzę czy do jakiejś restauracji? - zaproponowałam, z nadzieją czekając na odpowiedź.
- Wiesz co? To bardzo dobry pomysł! Mi też chce się gdzieś wyjść - od razu rozpoznałam jej ożywiony głos - To ja zadzwonię po Zayna, a Ty po Nialla i o 19 pod ich domem, okej? - spytała, a ja zgodziłam się.


Szybko poszłam wybrać coś do przebrania, bo raczej pójście w dresach oraz rozciągniętym, za dużym t-shircie nie wchodziło w grę. Zdecydowałam się na kremowe rurki, czarną koszulę "mgiełkę" oraz koturny w tym samym kolorze. Związałam włosy w kucyk i wykonałam lekki makijaż. Wzięłam torebkę i wyszłam ze swojego pokoju. Musiałam kogoś zawiadomić o tym, że wychodzę, zatem skierowałam się do pokoju May, który znajdował się na przeciwko. Zapukałam do drzwi, jednak nikt nie odpowiedział. Wsunęłam się do środka i zobaczyłam, że nikogo tam nie ma. No tak, May zapewne jest u Louisa - pokiwałam głową. Udałam się do pokoju Jacka, oznajmiając bratu, że wychodzę, a on tylko kiwnął głową i kazał mi wyjść z "jego terytorium".

Na miejscu, czyli pod domem chłopaków, byłam o 18.45, ale już znajdowali się tam Niall i Zayn. Poczekaliśmy chwilę na Lolę i zamówiliśmy taksówkę. 
- To gdzie jedziemy ? - zapytał Zayn, chociaż i tak wszyscy znaliśmy odpowiedź.
- Do Nandoooooooos! - zaczął się drzeć Niall. 
- Tak, proszę pana, on koniecznie musi zmienić dilera - orzekł Zayn, widząc zdezorientowany wzrok kierowcy.
Oczywiście przed restauracją zatrzymał nas jeszcze tłum fanek, ale chłopcy szybko sobie z nimi poradzili, rozdając autografy i robiąc zdjęcia. Zajęliśmy stolik w głąb sali, bo przy oknie fanki nadal nie dawałyby nam spokoju. Jak to zwykle z nimi - było na luzie, śmiesznie.. Wreszcie mogłam poczuć, że żyję. Nauka jest potrzebna, ale ostatnie tygodnie to przesada. 
- Przepraszam na chwilę - oznajmiłam w pewnym momencie, kierując się do łazienki.
Stanęłam przed lustrem, usiłując jakoś ogarnąć rozczochrane włosy, gdy w odbiciu zobaczyłam osobę, którą najbardziej nie chciałam zobaczyć.
- Eleanor ? - wydusiłam z siebie, gwałtownie odwracając się.
- Jak widać - jej twarz nie wyrażała żadnych emocji - Słuchaj, powiem Ci jedno: zostaw Nialla w spokoju albo on dowie się o tym! - potrząsnęła mi przed nosem zdjęciami, które przedstawiały mnie i Harrego.
- Coo... ale skąd Ty wiesz.. że... - wyjąkałam.
- Nie pytaj - uśmiechnęła się triumfalnie - Lepiej rób, co Ci mówię.



* * *

Co sądzicie? Wiem, że na pewno większość osób gdzieś wyjechała lub nie chce im się zaglądać na blogi, ale i tak mam nadzieję, że ktoś przeczyta i może skomentuje?:) 
Dopiero teraz, ale do 13 mnie nie było, a przez resztę dni byłam nie do życia... 
teraz mam więcej czasu na pisanie i co ważniejsze - więcej pomysłów!;) 


jak już tu jesteście to polajkujcie! - Hello, I'M A Directioner 
 
strona, którą prowadzę razem z koleżanką i bardzo nam zależy na kliknięciach:)