czwartek, 24 maja 2012

Rozdział 24.

*Myślami Jessicy*

- Gdzie ja jestem? podniosłam się na łokciach i rozejrzałam wkoło.
- U mnie - przede mną stanęła uśmiechnięta brunetka o błyszczących, brązowych oczach.
- Ja nic nie pamiętam - stwierdziłam, wstając.
Na krześle obok wisiała moja turkusowa sukienka. Natomiast ja miałam na sobie ciemnoróżową koszulę nocną, która, jak się domyślam, należy do dziewczyny, u której nocowałam.
- Jestem May, siostra Carlosa - przedstawiła się brunetka.
- Aa, no tak. Carlos kiedyś o Tobie wspominał - powiedziałam, po czym zapytałam: - Co się tak w ogóle wczoraj stało? Jak się tu znalazłam?
- Byłaś nieźle wstawiona i ledwo szłaś. Żeby nie ryzykować położenia Cię do łóżka, w którym mógłby znaleźć się również jakiś chłopak, zawiozłam Cię do siebie.
- Dziękuję - odparłam.
               Pół godziny później byłam już umyta i uczesana w wysoki kucyk. Pożyczyłam od May jasne rurki i biały top, po czym poszłam do kuchni i zaproponowałam, żebyśmy zamówiły hot-dogi. Nie było czasu, żeby zrobić śniadanie. Chciałam jak najszybciej dostać się do domu Kath, bo nie byłam pewna czy ktoś wie gdzie jestem. Poza tym muszę się spakować, bo niedługo mamy samolot do Londynu. Wstawiłam szklankę po coli do zmywarki i włożyłam moje szpilki.
- Zamówiłam Ci taksówkę - oznajmiła May, wchodząc do przedpokoju.
- Oo, dzięki! Nie będę musiała prosić Carlosa ani Louisa o zawiezienie - uśmiechnęłam się.
- Zaraz, zaraz... - mruknęła May - Powiedziałaś Louisa?!
- Tak. Jest moim przyjacielem oraz sąsiadem - wyjaśniłam.
- Carlos jest teraz u Kath? - zapytała z przejęciem.
- Nieee, chyba nie - odparłam.
- No to jadę z Tobą! - zawołała dziewczyna, łapiąc torebkę.

*Myślami May*

                 Kiedy zobaczyłam mojego brata w drzwiach, byłam przerażona. Tata jasno mi powiedział przed wyjazdem do Miami: ŻADNYCH chłopaków. Nie mogłam pojąć, dlaczego tak robi, ale i tak było mi wszystko jedno. Przecież kto by chciał spotykać się ze mną, prawie niewidoczną May Arango? Ale teraz problem powrócił. Na dodatek jestem pewna, że Carlos doniesie wszystko tacie. Wczoraj wieczorem zobaczył mnie, gdy całowałam się z Louisem, więc żeby wymigać się od rozmowy (a raczej wrzasków skierowanych w moją stronę) z Carlosem, postanowiłam, że zawiozę do siebie pijaną Jessicę. 
                  Chociaż od tamtej pory minęło jedynie kilka godzin, to już tęsknię za Lou. Za jego dotykiem, wzrokiem, zapachem... Nie mogłam się powstrzymać i musiałam do niego przyjechać. I coś powiedzieć. Raz się żyje!
                   *Ding dong, ding dong*. Oczekiwanie na otwarcie drzwi trwało dobre kilka minut.
- Louis! - zawołałam, rzucając się chłopakowi na szyję.
- May! Już za Tobą tęskniłem, wiesz ? - pocałował mnie w policzek.
Znowu poczułam się szczęśliwa. Uznałam, że skoro to jego ostatni dzień w Miami to muszę powiedzieć, co do niego czuję. A co z tatą i Carlosem? Nie myślałam już o nich ani o tym co oni pomyślą.
- Lou, kocham Cię - oznajmiłam, patrząc mu w oczy. 
- Ja Ciebie też - odparł i musnął moje usta.
- Oo, proszę, proszę - przed nami stanął mój brat. Widocznie przyjechał do Katherine.
- Wyjdź - krzyknęłam, chociaż przecież byliśmy na zewnątrz.
- May, nie pamiętasz co Ci mówił ojciec? - spytał z przekąsem.
- Nie obchodzi mnie to! Ani on, ani to co mówisz! - zdenerwowałam się i wybiegłam.
Usiadłam na ławce w altance, a zaraz obok mnie dosiadł się Louis, przytulając mnie do siebie. Dobrze, że go mam. Opowiedziałam mu wszystko, co mówił mi tata.
- Nie martw się - pocałował mnie w czoło.
- Lou.. Jak mam się nie martwić? Na dodatek to ostatni dzień, kiedy Cię widzę.
- Hmm.. Wiem! Wróć ze mną do Londynu!
- Ale.. ja nie mogę.
- Możesz, a nawet musisz! Kocham Cię, a Ty kochasz mnie!
                    Louis miał rację. Pojadę do Londynu. Nie teraz, ale później tak zrobię. Powiedziałam to chłopakowi, a on wziął mnie na ręce i zaczął kręcić wokół własnej osi. Pocałowałam go, ciesząc się z naszego szczęścia.

*Myślami Jessicy*

                    Poszłam na górę, by przebrać się w swoje ubrania, a dokładniej jeansowe szorty i jaskraworóżowy top. Związałam włosy w kok i zabrałam się za pakowanie. Kilka minut później skończyłam i obiecałam sobie coś - jeżeli kogoś kocham, to powiem to wprost. Zeszłam do salonu, bo tam siedział Niall. Sięgnęłam po pilota i wyłączyłam telewizor.
- Niall , przepraszam. Kocham Cię - powiedziałam, stojąc przed nim. On pociągnął mnie za rękę, tak, że siedziałam na jego kolanach. 
- Ja Ciebie też - odpowiedział szeptem i złączył swoje usta z moimi.




* * * 


 zbliżamy się do końca opowiadania. 
ale jeszcze Was trochę zaskoczę. ;) 
kolejny rozdział nie wiem kiedy, bo brak czasu! a ten napisałam na niemieckim:D 

pozdrawiam, Ola. ;)








 

poniedziałek, 21 maja 2012

Rozdział 23.

May Arango  (18 lat)
Po kilku latach przyjechała z Hiszpanii do Miami. Jest siostrą Carlosa. Przyjaźni się z Emmą i Jimmy. Zazwyczaj nieśmiała i niepewna siebie. Lubi przyrodę i taniec.
 
*Myślami Louisa*
 
            W domu było już dużo ludzi, większość około 19 roku życia. Na imprezie byłem tylko przez chwilę, ale nie po to, żeby tańczyć i bawić się. Celem mojego przemknięcia przez tłum gości niczym ninja były zostawione dla mnie przez Danielle marchewki. Wróciłem do swojego pokoju, skazując się na własne towarzystwo. Chociaż w sumie było mi to na rękę, ponieważ nie miałem ochoty na imprezę.
 
- Idź otworzyć! - Katherine wypchnęła mnie z kuchni po usłyszeniu dzwonka do drzwi.
Ociągając się, ruszyłem wolnym krokiem do przedpokoju. Moja mina jasno mówiła: nie podchodzić, nie zaczepiać, nie ruszać. Szarpnąłem za klamkę i ujrzałem..
- Cześć! - uśmiechnęła się blondynka.
- My na imprezę - oznajmiła ruda, również się uśmiechając.
- Jestem Emma, a to Jimmy i May - przedstawiła siebie i swoje towarzyszki ta pierwsza.
Emma jeszcze przez chwilę coś mówiła, ale ja nie słuchałem. Stałem jak słup w miejscu i nawet nie wpuściłem gości do środka, chociaż to i tak nic nie szkodzi, bo Emma i Jimmy wepchnęły się same. A ja, jak zaczarowany, patrzyłem w piękne, brązowe oczy May. Widziałem w nich nieśmiałą istotę, patrzącą na mnie niepewnym wzrokiem. Uśmiechnąłem się lekko, a ona odwzajemniła to. Chciałem coś powiedzieć, a nie robić z siebie totalnego idiotę, który wstydzi się zagadać do dziewczyny.
- Mogę wejść? - spytała cicho, robiąc krok do przodu.
- Aa... Jasne! - chyba zapomniałem, jak się mówi.
                 Dziewczyna, ubrana w jasnoróżową sukienkę z falbankami oraz skórzaną kurtkę przywitała się z Katherine, a potem wyszła na taras i dołączyła do reszty. Gdy tylko zostałem sam na sam z Kath, spytałem:
- Kto to?
- May Arango, siostra Carlosa.
- Ona jest.. taka... - jąkałem.
- Ładna? Niezwykła? - rzuciła Katherine jakby od niechcenia, a ja zdołałem tylko pokiwać głową.
- Czy ona ma kogoś? - odezwałem się niepewnie.
- Nie - odparła stanowczo.
Ucieszyłem się i podążyłem za May.

*Myślami Jessicy*
 
                   Założyłam turkusową sukienkę, cieliste szpilki i dobrałam do tego kilka złotych bransoletek i wyprostowałam włosy. Do pokoju weszła Lola, wyglądała na lekko przerażoną, ale uśmiechnęła się blado. Po chwili znowu wyszła i wróciła w fioletowej sukience oraz szpilkach w tym samym kolorze. Byłyśmy gotowe i poszłyśmy na dół.
                    Lola ulotniła się gdzieś z Zaynem. Może między nimi się ułoży - pomyślałam i rozejrzałam się. Katherine tańczyła z Carlosem, Danielle z Liamem. Harrego nigdzie nie było widać, a Louis rozmawiał z jakąś ładną brunetką, siedząc przy basenie.
- Czyli zostałam sama - mruknęłam do siebie, wzdychając. Przypomniałam sobie o Niallu i zaczęłam krążyć pomiędzy bawiącym się tłumem nastolatków. Jednak nigdzie nie zobaczyłam niebieskookiego, co nieco mnie przygnębiło. Usiadłam na małej, kamiennej ławce, która stała w tym samym miejscu od kiedy pamiętam. Panował tu spokój i cisza... Nie! Co ja słyszę? Hihihi. Hihihihihi. Eleanor, ale.. co ona robi z Niallem?!
                      Wskoczyłam szybko za krzaki rosnące obok ławeczki. Eleanor razem z Niallem usiadła tam, gdzie wcześniej ja. Mam idealny punkt do obserwacji, ale nie wiem czy chcę to widzieć - pomyślałam i przygryzłam wargę. El oplotła ręce na szyi chłopaka i utkwiła wzrok w jego oczach. On, rumieniąc się, również patrzył jej prosto w oczy. Śmiech Eleanor i moment, gdy pocałowała Nialla był dla mnie przysłowiowym gwoździem do trumny. Myślałam, że jakaś zła siła wypchnie mnie zza krzaków i zrobię awanturę. Bardzo groźną. Z trudem opanowałam emocje. Jedynie pozwoliłam łzom bezwiednie spływać po moich policzkach. Po chwili oni oddalili się. I całe szczęście, bo płakałam coraz głośniej. Zdjęłam szpilki na niebotycznie wysokich obcasach, aby zapewnić sobie wygodę biegania i uciekłam w głąb rozległego ogrodu. Czemu wydobywało się ze mnie tylko złości i smutku? Przecież Niall był dla mnie przyjacielem. Zazdrość? Chyba chciałam być na miejscu El...

-w tym samym czasie-
*Myślami May*
 
                       Impreza u Katherine miała, jak wyraziły się moje przyjaciółki - "poprawić moją sytuację towarzyską tutaj". W sumie to miały rację, bo od 3 lat mieszkałam w moim rodzinnym kraju - Hiszpanii, ale od teraz zamieszkam albo tutaj, albo w Londynie. Na razie jeszcze się zastanawiam, ale chyba wybieram to miejsce. 
                       Stanęłyśmy przed drzwiami domu Kath. Otworzył nam brunet o niebieskich oczach. Wydawało mi się, że już gdzieś go widziałam, ale pozostawiłam tą uwagę dla siebie. Za to Emma od razu zaczęła gadać jak nakręcona, a zaraz dołączyła do niej Jimmy. One już takie są - odważne, przebojowe, nie to co ja... Nieśmiała i cicha. Zawsze chciałam to w sobie zmienić, ale nigdy mi się nie udało. Trudno, niech pozostanie tak, jak jest.
- Cześć - obok mnie, przy basenie, usiadł ten sam chłopak, który otwierał przed nami drzwi. Uśmiechnęłam się lekko.
- Jestem Louis - dodał po chwili, wyszczerzając zęby w uśmiechu.
- May - odparłam. - Chyba gdzieś już Cię widziałam - palnęłam.
- Naprawdę nie wiesz kim jestem? - wyglądał na zarówno uszczęśliwionego, jak i zdziwionego tym faktem.
Pokręciłam głową.
- Louis Tomlinson z zespołu One Direction - uśmiechnął się czarująco.
I tu wtopa. Nie wiem kto to One Direction. Trudno, powiem, że ich lubię i słucham.
- Oo, przepadam za Waszymi piosenkami! - powiedziałam i przygryzłam nerwowo wargę. Oby nie zauważył, że kłamałam.
- Cieszę się - i znowu ten uśmiech - Może dasz się zaprosić na mały spacer?
- Tak! - zawołałam od razu.
                          Znałam go od zaledwie pięciu minut, a już działał na mnie, jak nikt inny. Mogłabym z nim iść na koniec świata i jeszcze dalej. Czułam, jakby wewnątrz mnie miliony motyli skakały w górę i w dół. Takiej May jeszcze nie znałam.

*Myślami Jessicy*
 
                          Usłyszałam kroki. Z wielką chęcią uciekłabym jeszcze dalej, ale byłam już w najodleglejszym końcu ogrodu, a stąd już nie miałam odwrotu.
- Jess...? - ciche wołanie.
Wyjrzałam zza krzaków, żeby sprawdzić kto to. Danielle. Dobra, przed nią nie muszę się ukrywać.
- Jestem tutaj - mruknęłam, pociągając nosem.
- Co Ty robisz w krzakach?! - zdziwiła się, ale zaraz zobaczyła, że płaczę i mocno mnie do siebie przytuliła.
Opowiedziałam jej wszystko, dzięki czemu zrobiło mi się trochę lżej na duszy.
- Chodź - Danielle złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
 
Fajnie, pomyślałam, ona wyszła gdzieś z Liamem, a mnie zostawiła samą. Postanowiłam pójść do siebie, ale na drodze stanął mi Niall.
- Jessico, możemy porozmawiać? - zdziwiła mnie jego oficjalność, ale skinęłam głową na tak.
Poszliśmy na plażę i usiedliśmy na brzegu oceanu. Było tam szczególnie pięknie podczas zachodu słońca. To nic, że obok znajdowało się kilkaset osób, i tak mi się podobało. 
- Już wcześniej chciałem Ci to powiedzieć, ale... wiedziałem, że Ty i tak nie zwracasz na mnie uwagi, a jeżeli już to jak na przyjaciela. Niezależnie co odpowiesz, nie mogę już dłużej tego w sobie kryć. Kocham Cię!
- Ja.. jaa... - jąkałam się i jak głupia uciekłam. 
                           Dopiero w swoim pokoju poczułam się lepiej. Nie chciałam odrzucać uczuć Nialla, ale nie byłam pewna co do tego, czy go kocham... A może to wszystko było tylko snem? Chciałabym teraz zasnąć i się nie obudzić. Zamknęłam oczy. Ale i tak życie nie dało mi spokoju. Usłyszałam ciche łkanie. Wyszłam na balkon i zobaczyłam Harrego zapatrzonego w dal. Gdy tylko mnie ujrzał, pospiesznie otarł łzy.
- Co robisz na moim balkonie? - spytałam, opierając się o balustradę.
- Czekam na Ciebie, bo mam Ci coś do powiedzenia - pokiwałam głową na znak, że słucham. - Gdy jesteś z Niallem, widzę, jak on na Ciebie patrzy i Ty na niego podobnie. Wiem, że gdyby nie ta Ellie, to ja mógłbym być na jego miejscu...
- Nie jestem z Niallem! - przerwałam mu.
- Domyślam się. I dlatego, póki nie jest za późno, muszę Ci powiedzieć wszystko co czuję. Kocham Cię i nie potrafię przestać. Jestem świadomy, że Ty nie czujesz do mnie tego samego. Twoje serce należy do Nialla, a ja chcę je zabrać, chociaż wiem, że mi się to nie uda...
                             Dobra, ja już nie ogarniam. Nie chciałam dalej tego słuchać. Wspięłam się na palce (moje metr sześćdziesiąt cztery dało się teraz we znaki) i pocałowałam Harrego w usta. On, pomimo zdziwienia, odwzajemnił to. Teraz żałuję. Źle zrobiłam, ale czasu nie cofnę. Za dużo się dziś wydarzyło, jak na jeden dzień.

                             
                          Była już pierwsza, więc postanowiłam dołączyć do bawiących się na dole gości. Miałam dość myśli, chciałam o wszystkim zapomnieć. Nalałam sobie czegoś, chyba był to jack daniels. Moja mama, gdyby zobaczyła, że napiłam się alkoholu nigdy nie wypuściłaby mnie z domu i do końca życia piłabym jedynie sok pomarańczowy. Nic dziwnego, przecież mam 15 lat. Ale wiem, że Katherine mnie nie wyda. Lola też. Więc dopiłam do końca i korzystając z okazji, że akurat leci moja ulubiona piosenka, zaczęłam tańczyć. Najpierw sama, a potem poprosił mnie do tańca Zayn. Później chyba wypiłam coś jeszcze, ale już nic nie pamiętam...

*Myślami Nialla*
 
                         Co ja zrobiłem?!... Najpierw całuję się z Eleanor, później mówię Jessice, że ją kocham. A jeżeli ona widziała mnie z El? Nie dziwię się, że wtedy uciekła. A może wyznałem jej miłość za wcześnie? Lepiej byłoby poczekać, ale teraz już nic na to nie poradzę. Sprawia mi to jednak ogromny ból...
                      Zacząłem przesypywać piasek z jednego miejsca na drugie, żeby jakoś odwrócić myśli. Ale i tak mi się to nie udało - akurat teraz mój mózg działał intensywnie. 
- Niall! Czemu siedzisz tu sam? - usłyszałem dobrze znany mi głos. Obok siebie ujrzałem Eleanor. Z wielką chęcią zakopałbym ją w tym piasku.
- Czego chcesz?! - rzuciłem gniewnie - Mało Ci już, że skrzywdziłaś Louisa?! Chcesz, żeby Jessica już w ogóle nie chciała mnie słuchać?! - wrzasnąłem.
- Coś Ty! - skrzywiła się - Chyba sam wiesz, jak jest. A może ktoś jeszcze ma się dowiedzieć?
 
*Myślami May*
 
                        Zaśmiałam się i szturchnęłam Louisa w ramię. On pokazał mi język, ale zaraz uśmiechnął się czarująco. Uwielbiam ten uśmiech.
- Może zatańczymy? - zapytał chłopak i podał mi rękę. 
- Jasne! - nie mam pojęcia, co się ze mną stało. Zwykle moja obecność na imprezach oznaczała podpieranie ścian, a teraz? Przetańczyłam z Lou cały wieczór. I byłam z tego bardzo zadowolona.
                       DJ Malik (wcześniej poznałam wszystkich przyjaciół Louisa z zespołu - oprócz Harrego, ale jego nigdzie nie było) włączył powolną piosenkę. Louis oparł ręce na mojej talii, a ja położyłam głowę na jego ramieniu. Kołysaliśmy się wolno, aż chłopak spojrzał na mnie swoimi pięknymi, niebieskimi oczami i spytał:
- Idziemy stąd?
Skinęłam głową. Udaliśmy się do jego pokoju, który na szczęście był pusty. Nie myśląc zbyt wiele, złączyłam swoje usta z jego ustami. Całowaliśmy się, aż nagle ktoś z hukiem otworzył drzwi. Odskoczyłam od Louisa i spojrzałam na stojącą w drzwiach postać. No to po mnie - pomyślałam.

 
 
* * *
 brak weny i brak czasu zdziałał swoje, ale dziś nie poszłam do szkoły więc się zmobilizowałam i napisałam!:) 
Nie mam na nic czasu, ciągle tylko sprawdziany, a potem poprawy.
Przepraszam, że nic nie dodawałam przez tyle czasu i przepraszam Izulko, że mnie nie było na gg.:<
 
 
 
pozdrawiam, Ola.;)
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

sobota, 5 maja 2012

Rozdział 22.

            Zrobienie zakupów zajęło Jess i Niallowi około dwóch godzin. Z półek w dwóch, szczegółowo obchodzonych supermarketach zniknęła duża ilość chipsów, żelek, ciastek, popcornu i napojów. W ostatniej chwili dziewczyna przypomniała sobie, że zapomnieli kupić składników do potraw, które miała przygotowywać Danielle. Jessica westchnęła teatralnie o oparła się o regał z przyprawami. Przez chwilę udała, że myśli, po czym powiedziała zmęczonym głosem:
- Niaaaaall... Zapomnieliśmy o składnikach... a ja już nie dam rady iść - przyłożyła rękę do czoła i westchnęła - mógłbyś kupić wszystko z tej listy? - uśmiechnęła się słodko.
Chłopak popatrzył na nią i ochoczo skinął głową. Dziewczyna podała mu świstek papieru. Gdy tylko odszedł, uśmiechnęła się cwaniacko. 
 - Widziałem! - krzyknął Niall z uśmiechem, a ona tylko wzruszyła ramionami.

* * *

              Wszystko było już gotowe. Lola w wyjątkowo dobrym humorze zbiegła ze schodów i zawołała:
- Danielle! Zrobiłaś już kanapki?!
- Jeszcze nie - uśmiechnęła się.
- Ja jem pierwsze 15 kanapek! - zadeklarował Niall, również wchodząc do kuchni.
- Chciałbyś! - Jessica wytknęła mu język i wróciła do czytania czasopisma.
- Ja jestem bardziej głodny! - krzyknął Carlos, zdejmując baseballówkę z głowy.
- Hmm.. tapas? - Jessica wskazała na pudełko w rękach Carlosa, na co on skinął głową.
- Dziewczyny, idźcie się przebrać! - zawołała Katherine z salonu - Niedługo powinny się zjawić moje przyjaciółki!
Sama pani domu miała na sobie srebrną bluzkę zsuniętą z jednego ramienia i całą wyszytą błyszczącymi cekinami, krótkie postrzępione szorty oraz wysokie szare szpilki. Makijaż musiała jej zrobić Eleanor, bo Jessica przypomniała sobie, że kilka dni temu pożyczała od El właśnie taki cień, który teraz pokrywał powieki Katherine. Jej jasnobrązowe włosy były wyprostowane i lśniące.
- Lola, pogodziłaś się z El ? - spytała szeptem Jessica, gdy już znajdowały się na schodach.
- No coś Ty! Chętnie bym ją udusiła, ale starałam się być dla niej miła, żeby nie miała wyrzutów sumienia w związku ze zdradą Louisa! - oburzyła się przyjaciółka, lecz Jess, zauważając Eleanor nic już nie mogła powiedzieć. 
- Łaaał, jak Ty możesz chodzić na takich słupach telefonicznych! - zdziwiła się Jess, patrząc z przerażeniem, ale też z podziwem na bardzo, bardzo wysokie szpilki Eleanor.
- Może już niedługo nie będzie mogła - mruknęła złośliwie Lola, ale Eleanor zignorowała ją. Może to i lepiej.
- Jakoś wytrzymuję - uśmiechnęła się promiennie do Jess i spytała: - Fajne, no nie?
- Jasne - odparła dziewczyna i szybko skierowała się do swojego pokoju, ciągnąc za sobą Lolę.
- Co Ty tak nagle zaczęłaś ją lubić? - krzyknęła blondynka, gdy tylko zamknęły za sobą drzwi.
- Wcześniej też ją lubiłam - wzruszyła ramionami Jess i zabrała się za wyciągania z szafy swojej sukienki na imprezę.
- Nie rozumiesz, co ona mi zrobiła?! - wybuchnęła Lola, po czym dodała cichym spokojnym głosem: - Wydawało mi się, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką.
- Daj spokój. Moim zdaniem ona jest miła i ją lubię - oznajmiła Jessica, przewracając oczami. 
- Jeszcze się przekonasz - warknęła Lola, po czym wybiegła z pokoju. 
                  Jessica westchnęła ciężko i z rezygnacją usiadła na łóżku. Wiedziała, że przyjaciółka miewa swoje humory, ale tym razem wydawało jej się, że czymś ją zraniła. Odczytywała w pamięci wszystkie swoje wypowiedzi i analizowała powoli każde słowo. Czy była nielojalna wobec przyjaciółki? A może to Lola zachowywała się nie w porządku?


* Myślami Loli *

                    Wypadłam z pokoju, który dzieliłam z Jessicą i zaczęłam biec w pierwszym lepszym kierunku. Willa Katherine była tak wielka, że omal się tutaj nie zgubiłam. Weszłam do pomieszczenia, które było najbliżej i odetchnęłam z ulgą, że nikogo tam nie ma. Usiadłam na parapecie i oddałam się myślom...
                      Od pierwszego spotkania z Eleanor wiedziałam, że ona coś knuje. To, że jest fałszywa zauważyli już chyba wszyscy, którzy ją poznali. No, może oprócz Louisa, zaślepionego miłością do niej. Kiedy tylko zostawałyśmy sam na sam, ja i Eleanor, przestawała być dla mnie miła, a jej złośliwości często wyprowadzały mnie z równowagi. Tolerowałam tą dziewczynę, bo Danielle i Jessica ją lubiły. W sumie to miałam jakiś wybór? Chyba nie. Po niedawnym incydencie mam nadzieję, że chociaż Danielle i chłopaki przekonali się, jaka ona NAPRAWDĘ jest. Powoli zsunęłam się z parapetu o ciężkim krokiem skierowałam się do drzwi. Zatrzymałam się w pół kroku, słysząc głosy dobiegające z korytarza. Eleanor i Niall?! To, co ona mówiła dźwięczało w mojej głowie, ale i tak nie mogłam uwierzyć. Nagle wyparowały wszystkie zasady, które moja mama wmawiała mi, kiedy byłam mała. O szanowaniu czyjejś prywatności - nie podsłuchiwaniu, nie podglądaniu... Cichutko szarpnęłam za klamkę i uchyliłam nieco drzwi, by widzieć rozmawiającą dwójkę. Na szczęście stali już na końcu korytarza. Wsunęłam głowę w utworzoną szparę i zamieniłam się w słuch.
- Hihihihi - śmiech Eleanor działał na mnie jak płachta na byka, ale postanowiłam zachować spokój i ciszę, żeby ktoś nie odkrył, że podsłuchuję, bo jeżeli tym kimś byłaby Eleanor to już po mnie. - No jaaaasne... Hihihihi... Poczekam na Ciebie!... 
Myślałam tylko o tym, żeby nie dostać szału i żeby przypadkiem nie doszło do rękoczynu. Jednak to, co potem zobaczyłam, było o wiele gorsze niż ten idiotyczny śmiech czy ciągłe dotykanie ręki Nialla (który za każdym razem nieco się odsuwał, na szczęście). Eleanor wspięła się na palce, choć wcale nie było to potrzebne i pocałowała Nialla prosto w usta! Aż się cofnęłam. Z trzaskiem zatrzasnęłam za sobą drzwi i podbiegłam do okna.
                      Powiedzcie mi, że od tego wszystkiego mam halucynacje! Eleanor i Niall?! To się nie mogło dziać naprawdę! Ponownie usiadłam na parapecie i zaczęłam się dalej zastanawiać. Co Niall widzi w Eleanor?... Przecież trzeba być ślepym, żeby nie zauważyć, że jest zakochany w Jess. A co, jeżeli ona w nim też?! To mogłoby się wydawać logiczne i możliwe. Na wszelki wypadek postanowiłam trzymać buzię na kłódkę przed przyjaciółką.


* * *
beznadziejny rozdział, wiem - nie wyszedł mi :< trochę brak weny, ale postaram się dziś zacząć pisać kolejny i dodać może w poniedziałek.:> 
Niall i Eleanor = zaskoczenie ? 


Polubi ktoś moją stronę na facebooku? * KLIK TU *