poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział 28.

Myślami Jessicy

        Obudził mnie deszcz, który padał już od dobrych kilku dni. Padał? To za mało powiedziane, strumienie wody dosłownie lały się z nieba niczym z gigantycznego cebra. Przetarłam zaspane oczy, by spojrzeć na kalendarz, wiszący przede mną. 10 października - moje urodziny. Przypomniałam sobie dzień, w którym to napisałam i automatycznie się uśmiechnęłam, chociaż perspektywa spędzenia moich własnych urodzin przed telewizorem lub komputerem nie była specjalnie uszczęśliwiająca. Mimo to, trzeba wstać i przeżyć kolejny dzień, więc tak też zrobiłam. Wychodząc z łazienki, już umyta i przebrana w normalne ubrania, usłyszałam śmiechy oraz krzyki z dołu. Moja wrodzona ciekawość oczywiście kazała mi tam iść i sprawdzić, kto do nas zawitał o 8 rano w sobotę. 
- O, idzie nasz śpioch! - zawołała mama, słysząc moje kroki na schodach. 
- Niall? Co Ty tu robisz? - zdziwiłam się, widząc mojego chłopaka jedzącego śniadanie.
- Jakie miłe przywitanie - mruknął i mocno mnie do siebie przytulił.
- Tak.. Przepraszam! - jąkałam się, nie rozumiejąc całej sytuacji.
- Jedz szybko, bo zaraz musicie jechać - oznajmiła moja mama, stawiając przede mną talerz z tostami oraz sok pomarańczowy.
Zrobiłam zdziwioną minę i już chciałam o coś zapytać, ale Niall tylko przyłożył mi palec do ust i nieco uspokoił, mówiąc, że niebawem wszystkiego się dowiem. Po śniadaniu mama podała mi moją walizkę i szybko razem z Niallem znaleźliśmy się w samochodzie chłopaków, gdzie siedzieli już Zayn, Harry, Louis, Liam, Danielle, May, Lola i Sara. 
- Cześć Jess! - zawołali chórem, a na mojej twarzy odmalowało się jeszcze większe zdziwienie, ale teraz już połączone z uśmiechem.
- Widzę, że Niall nic Ci nie powiedział - pokręciła głową Danielle, a ja już zaczęłam się czegoś domyślać.
- Kazaliście mi nic nie mówić! - oburzył się Niall.
- Nie kazaliśmy! - zaprzeczył Zayn.
- Jak nie jak tak?! - zirytował się niebieskooki.
- Dobra, cicho tam! - odezwała się Dan, po czym westchnęła - Dzieciaki.
- Niall nie bulwersuj się tylko wyjaśnij wszystko Jess - uśmiechnął się do mnie Harry.
- No więc.. jedziesz z nami na koncert do Manchesteru i.. - chciał dokończyć, ale wszyscy przerwali mu, wrzeszcząc:
- NIE MÓW! NIE MÓW!
- Niall sieroto! By się wszystko wydało haha! - powiedział Louis, klepiąc blondyna po ramieniu.


Reszta drogi minęła nam w miarę spokojnie (o ile z nimi może być spokojnie, ale to pominę). O 14 byliśmy już na miejscu i skierowaliśmy się prosto do hotelu, w którym mieliśmy spędzić ten weekend. Po otrzymaniu kluczy szybko poszliśmy do naszych pokoi, żeby wreszcie odpocząć. Jednak już po chwili miałam dość bezczynnego siedzenia, podczas gdy przez okno widziałam takie piękne widoki, nawet pogoda się poprawiła - nareszcie przestało padać i miejscami wyglądało słońce. Spróbowałam więc namówić moje współlokatorki, którymi były Danielle, May i Lola, aby wyszły ze mną coś pozwiedzać, jednak ich reakcje nie były zbyt entuzjastyczne. Po dłuższej konwersacji ostatecznie zgodziły, więc kilkanaście minut później stałyśmy gotowe pod hotelem. May zadecydowała, abyśmy poszły do jakiegoś tam muzeum, które rzekomo bardzo chce zobaczyć, a że nikt nie rzucił lepszego pomysłu, wszystkie przystałyśmy na jej propozycję. Czując wibrację, wyciągnęłam z kieszeni telefon. 1 nowa wiadomość od Niall<3.


- właśnie jedziemy na próbę, a wy się gdzieś wybieracie?


- idziemy trochę pozwiedzać i rozejrzeć się po okolicy:) - odpisałam mu.


- ok, tylko pamiętajcie o 20.00 pod hotelem! - przypomniał, a ja zapewniłam go, że oczywiście, będziemy gotowe.


Spędziłyśmy sporo czasu w przenudnym muzeum, a gdy wreszcie się z niego "wydostałyśmy", postanowiłyśmy zrobić sobie spacer po ulicach uroczego Manchesteru. Zrobiłyśmy przy tym sporo zdjęć i świetnie się bawiłyśmy, bo niektórzy ludzie podchodzili do nas i mówili, że skąd nas znają itp. W pewnym momencie Lola zaproponowała:
- Zmęczyłam się już tym zwiedzaniem. Może pójdziemy coś zjeść? 
- Dobry pomysł! - zgodziłam się. 
- Hmm, lody i kawa, co Wy na to? - dodała Danielle.
- Z chęcią - uśmiechnęła się May.


Usiadłyśmy w jakiejś ładnej i przytulnej kawiarni, po czym złożyłyśmy zamówienia. Musiałyśmy długo czekać, bo nawet mi zaczęło się przeraźliwie nudzić. Zaczęłam rozglądać się po sali i zauważyłam, że pewna kobieta w długim, czerwonym płaszczu, siedząca przy oknie od pewnego czasu przygląda mi się z uwagą. Na początku było to miłe, jednak po chwili stało się nieco denerwujące. Podeszłam do jej stolika i spytałam:
- Dlaczego tak się pani na mnie patrzy ?! Zrobiłam coś pani?!
- Nie, dziecko, ale po prostu Cię rozpoznałam. Jestem dziennikarką i mam do Ciebie kilka pytań, czy mogłabym je zadać? - muszę przyznać, że zszokowała mnie odpowiedź tej pani, ale uprzejmie się zgodziłam.
- Czy to prawda, że łączy Cię coś z Niallem Horanem, członkiem zespołu One Direction?
- Tak, jesteśmy razem.
- Ile czasu?
- Bo ja wiem.. - zaczęłam liczyć w głowie - ponad miesiąc.
- Czy myślicie już o ślubie? - dziennikarka zadała to pytanie z pełną powagą, jednak ja nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem.
- Nie, oczywiście, że nie!
- Krążą plotki, że całkiem niedawno łączyło Cię coś z innym wokalistą tej samej grupy, Harrym Stylesem. Zaprzeczasz temu czy to prawda?
- Nie.. Nie byliśmy parą! - odpowiedziałam od razu.
- Dziękuję za ten... wywiad - oznajmiła kobieta, ale widziałam, że nadal przyglądała mi się podejrzliwie.
- Ja też dziękuję. Do widzenia - uśmiechnęłam się sztucznie i czym prędzej wróciłam do mojego stolika, gdzie dziewczyny spożywały już swoje zamówienia i od razu zaczęły mnie wypytywać, czego ta pani ode mnie chciała.
- To dziennikarka, zadała mi tylko kilka pytań - wyjaśniłam i zabrałam się za jedzenie mojego ogromnego pucharu lodów.


         Do hotelu wróciłyśmy o 19, więc zostało nam mało czasu, aby zdążyć się wyszykować na koncert, który zaczynał się już za godzinę. Ja postanowiłam wybrać na tą okazję czarną, rozkloszowaną spódnicę we wzór białych serduszek, białą bluzkę z myszką miki, czarną marynarkę oraz czerwone szpilki z kokardkami. Włosy upięłam w kok, po czym zrobiłam jak zwykle lekki makijaż i, w przeciwieństwie do dziewczyn, byłam już gotowa. Po chwili dołączyła do mnie Lola, która wyglądała świetnie w fioletowo-turkusowo-białej sukience złożonej z samych falbanek i cielistych szpilkach. Równo o 20 dosłownie wybiegłyśmy (tak szybko, na ile pozwalały nam 15 centymetrowe szpilki) z naszego apartamentu i spotkałyśmy się z resztą na dole. Od razu zauważyłam Sarę i podeszłam do niej.
- Stresujesz się? - zapytałam z uśmiechem, widząc jak siedmiolatka krąży to tu, to tam z wypiekami na twarzy.
- I to jak! Właśnie za chwilę spełni się drugie marzenie mojego życia!! - zapiszczała - Pierwsze już się spełniło..
- Co to było? - zaciekawiłam się.
- Poznanie całego One Direction, ale od innej strony, takich prawdziwych. Oni są naprawdę szaleni! - roześmiała się, a ja przyznałam jej rację.


Przyjechała po nas czarna limuzyna i jak się dowiedziałyśmy, chłopaki są już na miejscu. Koncert miał się zacząć za pół godziny, ale chciałyśmy jeszcze wpaść za kulisy, żeby życzyć chłopakom powodzenia. Cieszyłam się jak głupia, bo nawet zanim poznałam One Direction, byłam ich fanką i zawsze marzyłam, aby iść na ich koncert, a teraz to naprawdę się wydarzy! Wraz z dziewczynami dostałyśmy specjalne przepustki, abyśmy mogły się zobaczyć z naszymi przyjaciółmi jeszcze przed koncertem. Uściskałyśmy ich wszystkich po kolei, życząc powodzenia.
- Niall bardzo się stresuje, bo będzie występował przed Tobą - powiedział mi Zayn, a ja zaczęłam się śmiać, chociaż patrząc na niebieskookiego faktycznie tak było.
- Spokojnie, na pewno będzie dobrze! Dasz radę i wierzę, że zaśpiewasz cudownie! - zapewniłam Nialla, całując go w policzek i przytulając. Wyglądał na nieco mniej zestresowanego, ale z nim to nigdy nic nie wiadomo.
Zajęłyśmy nasze miejsca i ze zniecierpliwieniem oczekiwałyśmy, aż chłopaki wyjdą na scenę. Nareszcie się zaczęło! Nie podejrzewałam, że będzie aż tak świetnie! Chłopcy śpiewali rewelacyjnie, a fanki piszczały i tańczyły. Kiedy śpiewali More than this (moją ulubioną piosenkę!), Niall zaprosił mnie na scenę i zaśpiewał swoją solówkę do mnie, trzymając mnie za rękę i cały czas patrząc w oczy, uśmiechając się przy tym. Zayn, Louis oraz Liam zachowali się podobnie, również zapraszając na scenę swoje dziewczyny. Bardzo podobało mi się to, co zrobił Harry: poprosił Sarę, aby weszła na scenę i zaśpiewał swoją solówkę właśnie do niej! Oczywiście, wyglądało to całkiem inaczej, ale i tak nam wszystkim się bardzo podobało. 


Po koncercie musiałyśmy poczekać na chłopaków, aż rozdadzą autografy, zrobią sobie zdjęcia z fankami oraz podpiszą płyty. "Trochę" to zajęło, więc w tym czasie wróciłyśmy do hotelu, żeby nieco odpocząć. Miałyśmy jeszcze jechać na kolację razem z chłopakami. Zaproponowałam to również Sarze, a ona odpowiedziała, że bardzo chętnie, niestety jest już zmęczona i powinna iść spać. Wobec tego życzyłam jej dobranoc i wróciłam do naszego apartamentu.
- Niall jest naprawdę w Tobie zakochany... - rzekła May, zapatrzona w sufit. Gdyby nie to, że powiedziała "w tobie", myślałabym, że mówi sama do siebie.
- A w Tobie Lou - uśmiechnęłam się, siadając obok na kanapie i włączając telewizję.
- No właśnie.. wątpię w to - mruknęła, a ja wytrzeszczyłam na nią oczy.
- Czemu się tak patrzysz? Mówię to, co widzę. Ostatnio zrobił się jakiś taki.. inny - posmutniała.
- Nie martw się. Przecież to nie znaczy, że już Cię nie kocha! Praca, fani, stres.. pewnie chwilowo się czymś zamartwia - starałam się ją uspokoić.
- Może tak.. a może nie - ucięła. 
- Chodźmy już, Liam do mnie dzwonił, abyśmy były gotowe za kilka minut na dole! - zawołała Danielle z drugiego pokoju, więc szybko się zebrałyśmy i wyszłyśmy.




- Czemu nie siadamy razem z wszystkimi ? - zapytałam Nialla. 
- Bo teraz zdarza się okazja na naszą pierwszą randkę - uśmiechnął się.
- Dobra dobra i tak wiem, że chcesz żeby było więcej jedzenia dla Ciebie haha - pokręciłam głową, siadając przy stoliku.
- Nie! Tym razem akurat nie! - zaprzeczył, śmiejąc się.
W czasie, kiedy Niall wybierał coś z menu, zaczęłam rozglądać się po tym miejscu. Muszę przyznać, że było bardzo nastrojowo i romantycznie. Panował tu półmrok, na ścianach były zamontowane świeczki (podobne do tej, która stała na naszym stoliku, jednak znacznie większe), a przy oknach postawiono wazony z czerwonymi różami. Zamyśliłam się.. Dopiero po kilku minutach zostałam "ocknięta" przez Nialla, który, jak się dowiedziałam, cały czas coś do mnie mówił, nie zwracając uwagi, że nic nie odpowiadałam. Gdy dostaliśmy jedzenie, które jak to często bywa, lepiej wyglądało niż smakowało, zaczęliśmy rozmawiać.


- Tak właściwie, to mam Ci coś do powiedzenia.. - odezwał się mój chłopak, a ja wiedziałam, że zanosi się na nic dobrego.
- Słucham - odparłam.
- No więc, jedziemy z chłopakami w trasę koncertową - wydusił.
- To świetnie! - zawołałam, uśmiechając się. Naprawdę myślałam, że wydarzyło się coś złego..
- Nie do końca. Wyjeżdżamy na ponad dwa miesiące, wracamy dopiero na święta... - Niall jeszcze bardziej posmutniał, a mi łzy zaczęły napływać do oczu. 
- Kie.. kiedy? - wyjąkałam.
- W czwartek - odpowiedział.
Wtedy zaniosłam się jeszcze większą falą płaczu, łzy ciekły mi po policzkach, a z makijażu zapewne pozostały jedynie czarne smugi. Próbowałam się uspokoić, ale niewiele to dało. Wstałam i wybiegłam z restauracji. Dopiero świeże powietrze trochę lepiej na mnie podziałało, odetchnęłam głęboko i wytarłam łzy rękawem marynarki. Nie chciałam już tam więcej wracać i postanowiłam iść na piechotę do hotelu. Nie znałam drogi, na dodatek panowała ciemność a łzy nadal przeszkadzały mi w dokładnym widzeniu, co znajduje się przede mną. Ruszyłam w pierwszą lepszą stronę i na szczęście przy drodze znajdował się billboard z napisem, że jeszcze tylko 2 km do hotelu, w którym mieszkaliśmy. Nie miałam przy sobie torebki, w której znajdował się telefon i portfel, więc nie mogłam zamówić taksówki. Machnęłam na to ręką i skierowałam się w dobrą stronę. Dopiero w apartamencie, leżąc w łóżku, zastanawiałam się, dlaczego właściwie płakałam. Owszem, rozłąka na ponad dwa miesiące z chłopakiem oraz przyjaciółmi nie jest powodem do radości, ale raczej zareagowałabym inaczej gdyby nie.. No właśnie. Szantaż Eleanor. Muszę czym prędzej powiedzieć Niallowi o tym, co zaszło pomiędzy mną a Harrym! Niby to tylko dwa pocałunki, ale znając Eleanor, ona opowiadając to samo Niallowi ubarwi tą historię tak, że zapewne niebieskooki już nigdy nie będzie chciał mnie widzieć. A tego bym sobie nie wybaczyła... Żałuję  w s z y s t k i e g o, co łączyło mnie z lokowatym, ale przecież nie cofnę czasu. A szkoda. Powiedziałabym Niallowi, jak bardzo go kocham. Tylko jego. Nawet nie pamiętałam, kiedy zasnęłam. Śniło mi się, że przed czymś uciekałam, ale nie mogłam szybko biec, jakby coś spowalniało moje ruchy. Przerażona otworzyłam oczy i okazało się, że oczywiście był to tylko zły sen. Wstałam i sprawdziłam, która godzina. Dopiero 6:40. Postanowiłam nie budzić dziewczyn, które jeszcze spały. Nie wiem, o której wrócili z restauracji, ale chyba bardzo późno. 
- Nie śpisz już? - usłyszałam za sobą głos i aż krzyknęłam z przerażenia.
Obróciłam się i zobaczyłam za sobą uśmiechniętą Sarę, najwidoczniej rozbawioną tym, że mnie przestraszyła.
- No tak.. - odetchnęłam z ulgą - Wróciłam wczoraj wcześniej niż reszta, więc nie jestem zmęczona - dodałam.
- Mhmm. Słyszałam, jak wczoraj w nocy Zayn i Harry mówili coś o Niallu i o Tobie - oznajmiła dziewczynka, a ja bardzo się zaciekawiłam.
- Taaak? Co takiego? - spytałam, siadając na kanapie.
- Noo, że Niall bardzo martwi się tym, że nie wytrzyma dwóch miesięcy bez Ciebie. I jeszcze coś planowali, ale kiedy zobaczyli mnie, od razu przestali o tym rozmawiać - wyjaśniła. 
- Co planowali?! - zdziwiłam się.
- Nie wiem, ale chyba jakieś.. święto.
- Święto ? - skrzywiłam się, ale zaraz do głowy przyszedł mi pewien pomysł - Aa, już wiem, o co im chodzi!
- O co? - oczy Sary rozbłysły.
- O ślub.
- Czyj?! - zapiszczała dziewczynka.
- Tego jeszcze nie wiem haha - odparłam - Ale się domyślam!
- Powieeeedz, proszę! Powiedz! - błagała mnie, więc w końcu się złamałam.
- Tylko obiecaj, że nikomu nie powiesz!
- Obiecuję.
- Wydaje mi się, że Louis chce wziąć ślub z May - oznajmiłam.
- Naprawdę?! - zawołała Sara, budząc przy tym wszystkie współlokatorki, a ja aż się wzdrygnęłam.
- Co "naprawdę"? O co chodzi? - zapytała Lola, wstając z łóżka.
- O nic, nieważne - mruknęłam.
- I tak się dowiem - pokazała mi język i znowu ułożyła się do snu.
W tym czasie ktoś zapukał do drzwi i był to Niall. Wyszłam na korytarz, aby z nim porozmawiać.
- Niall, ja.. przepraszam - powiedziałam, skupiając wzrok na podłodze.
- Nie, to ja przepraszam! - odparł, a ja nie wiedząc co powiedzieć, po prostu się do niego przytuliłam.
- Idę obudzić chłopaków - oznajmił - o 9 jest śniadanie, a potem.. A tak, miałem nie mówić! - złapał się za język, i odszedł. 


      Wróciłam do pokoju i niemal wpadłam na nieco rozbawioną Sarę, opartą o ścianę przy drzwiach. Zmrużyłam oczy i spytałam oskarżycielskim tonem:
- Podsłuchujesz?
- Nie, nie.. - oblała się rumieńcem, natychmiast odchodząc w inny kąt pokoju.
- Czyżby? - nie dałam za wygraną, opierając ręce na biodrach.
- Okej , przyznaję się.. Ale tylko przez chwilę! - wyglądała na przestraszoną, na co ja wybuchnęłam śmiechem.
- No już spoko, spoko. Idź do swojego apartamentu, bo niedługo śniadanie - do tego była jeszcze godzina, ale dziewczynka była jeszcze w piżamie itd., zresztą podobnie jak ja.


        Kiedy wyszła, od razu skierowałam się do łazienki. Nalałam gorącej wody do wanny. Właśnie to było mi potrzebne. Poczułam odprężenie i spokój, lecz nie mogłam tak leżeć wiecznie, bo niedługo zaczynało się śniadanie (może wreszcie się dowiem o dalszych planach), a ja miałam jeszcze sporo do zrobienia. Po doprowadzeniu siebie do porządku, przebrałam się w jeansowe rurki, biały t-shirt z kolorowym nadrukiem oraz krótkie, czerwone trampki converse. Związałam włosy w luźny kucyk i byłam już gotowa. Weszłam do pokoju i zobaczyłam, że dziewczyny nadal nie ruszyły się z łóżek.
- Wstawaaaaać! - zawołałam, ale żadna z nich nie zareagowała, więc postanowiłam powiedzieć coś bardziej przekonującego - Za chwilę śniadanie!
Wszystkie, jakby na komendę podniosły się do pozycji siedzących i wpatrywały się we mnie. Odwróciłam się na pięcie i skierowałam do drzwi wyjściowych, ponieważ chciałam sprawdzić czy chłopaki już wstali (albo chociaż się obudzili). Zdziwiło mnie, że wszyscy byli już na nogach. Usiadłam na kanapie i dla zabicia czasu, zaczęłam grać z nimi w jakąś grę na playstation, słuchając po raz tysięczny Nialla, który mówił, że jest głodny. Po śniadaniu razem z dziewczynami wróciłyśmy do naszego pokoju i rzuciłyśmy się na kanapę.
- Co powiecie na zakupy? - Danielle skierowała to pytanie jakby do wszystkich, ale patrzyła tylko na mnie i właściwie ode mnie oczekiwała odpowiedzi.
- Czemu nie - odparłam, gdy wszystkie oczy były zwrócone na mnie.
Zebrałyśmy się i ruszyłyśmy w kierunku centrum, gdzie było sporo fajnych sklepów. Po obejściu prawie wszystkich, byłyśmy już bardzo padnięte i wróciłyśmy do hotelu, gdzie, jak się okazało, nie było chłopaków. Poszłam się odświeżyć, a po wyjściu z łazienki zobaczyłam, że dziewczyny wyglądają całkiem inaczej - szpilki, sukienki, makijaże. Zrobiłam zdziwioną i minę i spojrzałam na nie pytającym wzrokiem, ale chyba nikt nie miał zamiaru mi nic tłumaczyć. Natomiast po chwili zostałam wepchnięta z powrotem do łazienki, tyle że teraz z sukienką oraz dodatkami w ręku. Postanowiłam o nic nie pytać, jednak wychodząc z hotelu nie wytrzymałam i zadałam pytanie, które nurtowało mnie już od dobrej godziny.
- Gdzie my tak właściwie idziemy? 
- Ee, no wiesz.. Chciałyśmy przejść się na spacer, bo po co siedzieć w hotelu?! - odparła Danielle, ale zauważyłam,  że coś ukrywa. Ona nie potrafi kłamać.
           Stanęłyśmy przed jakimś budynkiem. Nie potrafiłam ocenić, gdzie jesteśmy i co tutaj się znajduje. Lola wepchnęła mnie do środka, a z ciemności zaczęły wydobywać się głosy:
- Niespodzianka!
            Ktoś zapalił światło i dopiero wtedy zrozumiałam, że jestem na imprezie niespodziance! Na początku nie chciałam w to uwierzyć, ale potem ujrzałam, że są tu nie tylko chłopaki, ale też dużo osób z mojej klasy i szkoły. Wszyscy zaczęli dawać mi prezenty i składać życzenia, co muszę przyznać, że było ogromnie miłe. Bawiliśmy się świetnie, DJ Malik zapodawał najlepsze piosenki i wszyscy tańczyli. W pewnym momencie, mieliśmy już trochę dość objadania się oraz tańczenia, więc usiedliśmy w wielkim kole i Harry zaproponował, by zagrać w butelkę. Mi osobiście niezbyt ten pomysł się spodobał, ale że każdy na to przystał, również postanowiłam się zgodzić. Najpierw kręcił Louis i wypadło na Lolę.
- Prawda czy wyzwanie ? - zapytał z chytrą miną, a ja zaczęłam się bać, co będzie, gdy wypadnie na mnie.
- Emm.. No prawda ! - zdecydowała.
- Lubisz koktajle truskawkowe? - zapytał Louis, a my wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, bo spodziewaliśmy się pytania w całkiem innym stylu, takiego prywatnego, na które zawsze jest wstyd odpowiadać. Widać było, że Lola odetchnęła z ulgą. Udzieliła odpowiedzi twierdzącej i graliśmy dalej.
            
O zgrozo nieco później wybrano mnie. Najgorsze, że procenty niektórym zaczęły się już przedostawać do mózgu, więc nie wiadomo jaką wymyślą głupotę. Jeszcze gorzej, że butelką kręcił Harry. Odetchnęłam ciężko i oznajmiłam, że wybieram wyzwanie (pytań za bardzo się boję!).
- Pocałuj mnie - oznajmił krótko, a ja zesztywniałam. Właśnie tego najbardziej się obawiałam. Siedziałam taka przerażona przez około 15 sekund, ale dla mnie to była wieczność.
- Daj spokój Jess, to tylko gra - odezwał się Tom, kolega z mojej klasy.
Przysunęłam się do Harrego i złączyłam swoje usta z jego. Najpierw było dobrze, przecież miało to trwać tylko chwilę, a poza tym jak to powiedział Tom - "to tylko gra". Jednak po chwili Harry zaczął mnie namiętnie całować, nie zwracając na nikogo uwagi. Próbowałam się odsunąć, ale był ode mnie silniejszy i nie pozwolił na to.
- Ej , Harry... - usłyszałam głos Louisa. 
Pewnie wszyscy patrzyli na nas dziwnie. Ale najbardziej i tak przejmowałam się tym, co pomyśli Niall. Kiedy wreszcie oderwaliśmy się od siebie, okazało się, że Nialla nie ma. Zakręciłam butelką i wypadło na Liama, który wybrał wyzwanie, więc poleciłam mu coś zarapować. Przez to zyskałam czas by zapytać Lolę, gdzie podziewa się Niall.
- Nie wiem, gdzieś wyszedł - szepnęła, po czym rozejrzała się, jakby ze strachu, że ktoś może ją usłyszeć, po czym dodała: - Wiesz, był baaaardzo wkurzony.
Pokiwałam głową i nic już więcej nie mówiłam. Oprócz tego incydentu impreza udała się znakomicie. Gdy wróciliśmy do hotelu, spakowałam swoje rzeczy, ponieważ jutro wyjeżdżamy (dzięki temu ominie mnie jeden dzień w szkole, z czego bardzo się cieszę). W tym czasie przyszedł Zayn, który chciał ze mną porozmawiać. Wyszliśmy na balkon, a on wyjął z kieszeni papierosy.
- Zapalisz? - uśmiechnął się.
- Zaaaayn , czy Ty chcesz mnie kompletnie zdemoralizować?! Ja mam dopiero 15 lat! - zawołałam.
- No chyba nie! Od wczoraj już 16 - przypomniał mi.
- Mimo to, NIE, dziękuję - odparłam, kręcąc głową.
- Jak chcesz - sam zapalił.
- Chciałeś porozmawiać ze mną o czymś ważnym? - odezwałam się po kilku minutach ciszy.
- O tak, właśnie! Nie wiem, co jest z Niallem.. Fakt, Harry przesadził, ale przecież to tylko gra... - zaczął.
- Głupia gra - przerwałam mu.
- Niall był bardzo wkurzony, wyszedł na dwór a ja poszedłem za nim. Zapytał mnie czy może zapalić, a on przecież nigdy nie pali i nie znosi tego.
- A co teraz z nim? 
- No nic, uspokoił się, ale nadal mu przykro. Kiedy wychodziłem to zauważyłem, że leży i płacze.. - westchnął.
- Ale powiedz tak szczerze, bardziej jest zły na mnie czy na Harrego? - głośno się zastanawiałam.
- Oczywiście, że na Harrego! Niall absolutnie nigdy nie mógłby być na Ciebie zły! - zaprzeczył Zayn, machając rękami. Przez chwilę wydawało mi się, że zaraz wypadnie przez balustradę, więc zmieniłam temat.
- O której jutro wyjeżdżamy ? - zapytałam, patrząc jak ciemnowłosy gasi papierosa.
- Wpół do dziewiątej - odparł i spojrzał na mnie - Dobranoc, Jess - oznajmił i wyszedł.
- Taa.. - mruknęłam i wciągnęłam głośno powietrze. 


      Następnego dnia zostałam dosłownie zerwana z łóżka, a sprawczynią tego była May, która obudziła się najwcześniej. Spojrzałam na zegarek i ujrzałam godzinę 8.00, więc był to czas, żeby wstawać. Za chwilę mieliśmy zjeść śniadanie i wyjechać. Szczerze mówiąc, to tęskniłam trochę za moją mamą.. No dobrze, przyznam, że za Jackiem też. Chwyciłam ubrania i skierowałam się do łazienki. Przebrana w czarne rurki, szary sweter z Hello Kitty oraz różowe vansy, poszłam od razu na dół, ciągnąc za sobą walizkę. Chłopaki już tam byli i o dziwo Niall zachowywał się całkiem normalnie. Podszedł do mnie, witając się buziakiem w policzek.
- Cześć kochanie, jak się spało? - zapytał, obejmując mnie ramieniem.
- Dobrze, ale 3 godziny snu to jednak stanowczo za mało - odpowiedziałam, podchodząc do reszty.
- Nie wiem jak Wy, ale ja wcale nie jestem głodna.. Wyjeżdżajmy już teraz, będziemy szybciej na miejscu - oznajmiła Lola, a wszyscy (oprócz Nialla, oczywiście!) zgodziliśmy się na jej propozycję.


       Wreszcie w domu!, pomyślałam, przekraczając próg. Mama przywitała mnie z ciepłą kolacją, natomiast tata jak zwykle wyjechał w służbowych obowiązkach. Zaczęłam się nudzić, więc włączyłam laptopa i zalogowałam się na twittera. Poodpisywałam trochę na wiadomości, po czym weszłam na skype i zadzwoniłam do Katherine.
- Cześć siostro! - wyszczerzyłam się, a ona udała, że przytula monitor.
- Hej, hej - uśmiechnęła się - Wiesz, że ja tutaj tęsknię za Tobą, baaardzo, baaaaardzo tęsknię?
- Ja za Tobą też! - odparłam z równie smutną miną, co ona.
- Wiesz co? Mam pomysł! Przyleć do mnie - zawołała, ale dla mnie nie było to takie proste.
- Nie wiem czy rodzice się zgodzą, a poza tym znowu opuściłabym szkołę - zmartwiłam się, jednak nie na długo.
- Oj tam oj tam! Nie chcę czekać aż do świąt czy ferii, żeby Cię zobaczyć. Któryś weekend musi być nasz! - w sumie Katherine miała rację, więc popędziłam na dół do mamy, żeby zapytać, czy pozwoliłaby mi lecieć do USA. 
- Sama? Wybij to sobie z głowy - oznajmiła moja mama, lecz od razu zaprzeczyłam.
- Nie no, pewnie, że nie sama. Z Tobą, Jackiem lub tatą! - i tak zaczęła się długa konwersacja, która trwała ponad godzinę (ciągle sprawdzałam czas na zegarze przy piekarniku).

- Dobrze.. Ale tylko na weekend. Musisz się wreszcie zająć nauką! - bardzo ucieszyłam się z tego, co powiedziała mama, lecz drugie zdanie nie jest prawdą, bo ostatnie tygodnie spędzałam tylko i wyłącznie na nauce.
- Dziękuję! - rzuciłam się jej na szyję i szybko pobiegłam do swojego pokoju, by opowiedzieć Katherine o tym, co się wydarzyło. 


           Kolejne dni mijały szybko, z czego byłam zadowolona. Jedyne co mnie martwiło to to, że tak mało czasu spędzałam z chłopakami, a także Danielle i May, która wyprowadziła się do Louisa i reszty. Z Lolą widywałam się codziennie, ale tylko dlatego, że chodziłyśmy razem do klasy. Ona również ostro zakuwała, ale na szczęście czasami znajdywałyśmy dla siebie chwilę czasu. Przez ostatni czas, ciągle byłam przygnębiona. Nic dziwnego, bo Niall nie odpisywał na smsy, nie odbierał, kiedy do niego dzwoniłam.. Sam zresztą też nie próbował się kontaktować. Wreszcie, mega zdenerwowana, rzuciłam książki w kąt i wyszłam z domu. Przeszłam przez płot, żeby oszczędzić sobie drogi i bez pukania, ani dzwonienia dzwonkiem (przyzwyczaili się) weszłam do domu chłopaków. W salonie zastałam Liama, Louisa oraz Zayna, którzy oglądali telewizję i chyba dyskutowali o najbliższych koncertach. Przywitałam się i zapytałam:
- Czy jest Niall?
- Tak, jest w swoim pokoju - odparł Liam, a ja pokiwałam głową i ruszyłam w kierunku schodów. 
Gdy byłam na miejscu, usłyszałam dźwięki gitary dochodzące zza drzwi. Odetchnęłam głęboko i jeszcze raz, od początku, zastanowiłam się czy na pewno chcę tam iść i czy odważę się wszystko mu powiedzieć. Zapukałam kilka razy, czekając na pozwolenie na wejście.
- Proszę - usłyszałam głos Nialla, po którym można było wywnioskować, że nie jest on smutny ani wesoły. Tak po prostu. Bez emocji.
Weszłam, a na mój widok Horan odłożył gitarę i wstał z parapetu. Sprawiał wrażenie zdziwionego. Postanowiłam odezwać się pierwsza, żeby mieć to już za sobą.
- Zanim cokolwiek powiesz.. Proszę, wysłuchaj mnie - wzięłam oddech - Z Harrym to nie było tak, jak zapewne myślisz. To on mnie pocałował, zresztą nie pierwszy raz. A ja? Przecież nie chciałam tego! Niall, przepraszam Cię.. Nie zrobiłabym Ci tego umyślnie, bo naprawdę Cię kocham. A Harry.. przecież on nic dla mnie nie znaczy. Tylko TY jesteś dla mnie ważny.
- Jess.. Wiem o wszystkim od Eleanor.. - Niall położył rękę na moim policzku, mówiąc spokojnym głosem i patrząc mi prosto w oczy.
- Co ona Ci o mnie naopowiadała?! - zdenerwowałam się. Ta dziewczyna była zdolna do wszystkiego.
- Mówiła mniej więcej to samo co Ty. Wierzę, że nie czujesz nic do Harrego, ale.. mimo wszystko lepiej będzie, jak na razie nie będziemy razem. Dajmy sobie czas - oznajmił, a mi łzy zaczęły ściekać po policzkach, powodując tym czarne smugi od tuszu do rzęs.
- Ale... - zaczęłam, lecz nie dałam rady skończyć.
- Zaufaj mi - powiedział Niall, a ja szybko wyszłam. Zbiegłam ze schodów, oczywiście natykając się przy tym na Harrego. Podszedł do mnie i próbował mnie przytulić oraz chyba coś powiedzieć, ale cofnęłam się i wrzasnęłam:
- Nie dotykaj mnie!
 Wybiegłam z domu chłopaków i nie wiedziałam, gdzie mam iść. W domu mama zobaczy, że coś się stało, a tego bym nie chciała. Na dodatek tam na pewno zostanę sama ze swoimi problemami, a teraz jest mi potrzebny ktoś, kto nie pytając o powód mojego obecnego stanu, po prostu mnie przytuli i pozwoli się wypłakać. Stałam chwilę na ulicy, po czym skierowałam się do domu Loli. I dobrze zrobiłam, bo przyjaciółka od razu mnie wysłuchała, a kiedy już się uspokoiłam, zadzwoniła do mojej mamy, pytając, czy mogę dziś u niej nocować. 
- Zgodziła się - uśmiechnęła się Lola, wchodząc do pokoju z dwoma wielkimi kubkami gorącej czekolady.
- Dziękuję Ci za wszystko, jesteś kochana! - zawołałam.
- Nie ma sprawy - odparła, wyciągając spod łóżka materac.
- Ehh.. Nie wiem , jak dam sobie z tym wszystkim radę - westchnęłam, opadając bezwiednie na poduszki.
- Zobaczysz, będzie lepiej! - powiedziała Lola, dziś już chyba po raz tysięczny. Te słowa były dla mnie jak mantra i powoli zaczynałam w nie wierzyć.












* * *

może przeżyliście szok, chociaż mam nadzieję, że nie:)
w kolejnych rozdziałach zajmę się trochę innymi bohaterami ;3 
pozdrawiam, Ola:D 
 


CZYTASZ? - SKOMENTUJ!




























 
 

3 komentarze:

  1. Rozdział super. Niall i Jess zerwali...szkoda. Ale mam nadzieję, że Niall dowie się, jaki dar stracił i szybko bd chciał naprawić swoją decyzję. Fajnie, że zajmiesz się innymi bohaterami ;D Czekam na nn ^^ GG o 19 ? ;x

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział długi i bardzo ciekawy. Bardzo lubiłam związek Jess i Nialla i trochę mnie martwi to, że "zrobili sobie przerwę". Chociaż to może dobrze, odpoczną od siebie i jak się stęsknią, to wrócą z jeszcze większym impetem. Niby Jessica kocha Nialla, to nawet widać. ale i tak nie jestem pewna co do ich związku i uczuć. Po prostu, coś mi nie pasuje.

    http://no-more-fears-no-more-cry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń