wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 27.

Myślami Jessicy

        Próbowałam obrócić głowę, żeby chociaż dowiedzieć się, gdzie jestem, ale był to wysiłek na próżno. Czułam mocne pulsowanie w skroniach, a pikające dźwięki maszyn, do których byłam podłączona irytowały mnie coraz bardziej. Nie wiedziałam, która jest godzina, ale byłam pewna, że leżę tutaj już bardzo długo. Z ogromnym wysiłkiem podniosłam się na łokciach, doprowadzając się tym do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się naokoło. Znajdowałam się w pustej, białej sali. Przy oknie stały dwa krzesła, a na parapecie stała nieduża donica z kiełkującą zieloną rośliną. Pachniało tu farbą, a muszę przyznać, że ten zapach akurat bardzo lubię. Mimo to pustka i cisza doprowadzała mnie do szaleństwa, gdyby nie to, że byłam podpięta mnóstwem kabelków, z pewnością uciekłabym i wylądowałabym w pokoju bez klamek, a tam szczerze mówiąc wcale mi się nie spieszy.
- Dzień dobry - do sali wszedł lekarz. Dziwne, ostatnio był wieczór, pomyślałam, ale zachowałam to dla siebie, oczekując na dalsze słowa lekarza.
- Doznała pani lekkiego wstrząsu mózgu.. - zaczął, lecz ja przerwałam:
- Kiedy będę mogła wrócić do domu?!
- Spokojnie, musi pani odpoczywać.
- Zadałam pytanie.
- Najpewniej jutro. Musimy wykonać jeszcze kilka badań.
- Aha, dziękuję - odparłam, dając do zrozumienia lekarzowi, by wyszedł, i tak też się stało.

Opadłam na poduszkę i dopiero wtedy poczułam zmęczenie, jednak nie dane mi było zasnąć, ponieważ do sali weszła pielęgniarka, wioząc na wózku drobną dziewczynkę, wyglądającą na około 8 lat. Miała włosy związane w dwa warkoczyki zakończone dużymi, różowymi kokardkami, a na nosie również różowe okulary. Uśmiechała się szeroko, ukazując przy tym aparat na zęby. Dziwnie się poczułam, mierząc ją tak wzrokiem, więc odwzajemniłam jej uśmiech. Mała od razu zawołała do osoby idącej z tyłu, która okazała się być jej mamą.
- Mamo! Teraz będę tu mieszkać z tą dziewczynką ? - na jej twarzy odmalowała się radość.
- Tak, Saro, tak - jej mama wyglądała na zmartwioną, zresztą po chwili dowiedziałam się, czemu. - Przepraszam, że nie mogę teraz z Tobą zostać, ale szef znowu wzywa mnie do pracy..
- Jasne, mamo.. Rozumiem... - odparła dziewczynka, jednak na jej twarzy pojawił się grymas zmieszany z rozczarowaniem.
Kiedy tylko pielęgniarka oraz mama zniknęły za drzwiami, Sara obróciła głowę w moim kierunku i znowu przyjaźnie się uśmiechnęła. Postanowiłam się do niej odezwać, krępowała mnie ta cisza, a poza tym nie było tutaj nikogo innego, z kim mogłabym zamienić słowo.
- Cześć, jestem Sara a ty ? - chyba myślała o tym samym co ja!
- Jestem Jessica - przedstawiłam się.
- Dlaczego tu jesteś ? - spytała, nie czekając na odpowiedź - Ja miałam wypadek.. I tak od zawsze nie mogę chodzić, ale teraz doznałam jeszcze urazu głowy. Najgorsze, że akurat teraz... Miałam iść z mamą na koncert One Direction, ale nie mogę, bo muszę przebywać w szpitalu. Tata mówi, że tak lepiej, bo jestem jeszcze za mała na chodzenie na koncerty, ale nie ma racji! Kocham One Direction i chciałabym zobaczyć ich kiedyś na żywo... - ciągnęła.
- Taaak? Wiesz, że ja też ich lubię? - uśmiechnęłam się.'
- Ja najbardziej uwielbiam Nialla, bo on tak jak ja ciągle coś je. Ja też lubię jeść, chociaż ostatnie lata spędzam tylko w szpitalach, a tutaj podają okropne jedzenie. Ale wiesz co?! To nic..!! Kiedyś będę duża, pojadę na koncert One Direction i poznam Nialla! - mówiła szybko z wypiekami na twarzy, a ja słuchałam jej z coraz większym zaciekawieniem. Zaczęłyśmy rozmawiać na różne tematy, i, jak się okazało - bardzo się polubiłyśmy.
Po około trzech godzinach rozmowy zasnęłam ze zmęczenia. Obudziłam się około 18, a na stoliku obok mojego łóżka leżał mój telefon. Nareszcie!, pomyślałam, a w tej samej chwili do sali wszedł lekarz.
- Była pani mama, poinformowaliśmy ją o wszystkim - wyrecytował, a ja pokiwałam głową. Po wyjściu lekarza wzięłam do ręki telefon, a to, co zobaczyłam, wzbudziło u mnie przerażenie - 189 nieodebranych połączeń i 72 nieprzeczytanych wiadomości. Coś czuję, że będę się musiała długo tłumaczyć.
Myślami Harrego
          Była już 18.30, a ja chodziłem od ławki do ławki, chuchając w zmarznięte dłonie. Jessica nigdy się tak nie spóźniała (chociaż o punktualności w jej przypadku też nie można powiedzieć), a przynajmniej powinna powiadomić mnie smsem lub zadzwonić. Byłem nieco zirytowany, w końcu sama zaproponowała mi to spotkanie, bo chciała porozmawiać o czymś ważnym. Na dodatek wszędzie, gdzie nie spojrzę, widzę zakochane pary - trzymające się za ręce, przytulone do siebie... Postanowiłem poczekać jeszcze chwilę poczekać, lecz po kwadransie miałem tego dosyć - było mi zimno, byłem rozczarowany i zdenerwowany. Powolnym krokiem udałem się do domu, gdzie zastałem Nialla, stojącego przy oknie. Chciałem zapytać, gdzie są wszyscy, lecz on odezwał się pierwszy.
- Wiesz co z Jessicą? Nie odpisuje na wiadomości ani nie odbiera ! - Horan obrócił się do mnie twarzą, wpatrując się mi prosto w oczy.
- Nie mam pojęcia - odparłem szczerze.
- Harry , Harry proszę! Zrób coś! - Niall ciągnął mnie za rękę, niczym małe dziecko proszące mamę o lizaka.
- Niall, ogarnij! - odepchnąłem go od siebie i skierowałem się do mojego pokoju, jednak sam powoli zacząłem martwić się o Jessicę.
Stary, otrząśnij się! Ona ma chłopaka, na dodatek twojego kumpla! - pomyślałem, siadając na parapecie - Ale tamten pocałunek.. Nie mogę o nim zapomnieć. Myślenie przerwało mi pukanie do drzwi, więc zawołałem: proszę!, niechętnie podnosząc się z miejsca.
- Cześć Harry - do pokoju weszła Danielle, ucieszyłem się, że ją widzę.
- Hej. Dan, mam do Ciebie takie pytanie. W sumie to proszę Cię o radę - oznajmiłem, a ona pokiwała głową, dając mi znak, bym mówił.
- No więc, podoba mi się taka dziewczyna.. - zacząłem.
- Czekaj, czekaj. Czy ja ją znam? - zapytała podejrzliwie.
- Nie - skłamałem.
- Zakochałem się w tej dziewczynie. Wydaje mi się, że nigdy jeszcze nie czułem czegoś takiego do drugiej osoby. Tylko, że jest pewien problem. Ona ma chłopaka. Jakby tego było mało, jej chłopak jest moim kolegą - westchnąłem, licząc, że jak zwykle Danielle mi pomoże.
- Harry, tylko nie rób nic głupiego! Skoro ona kocha swojego chłopaka, to daj sobie spokój lub po prostu poczekaj.. nic nie trwa wiecznie, może kiedyś będziesz na jego miejscu - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
- Dzięki - mruknąłem, przytulając się do niej.
- Dobra, muszę już iść. Chciałam tylko zobaczyć co z Tobą - Dan podeszła do drzwi - Trzymaj się i pamiętaj: nie rób nic, czego potem będziesz żałować!
         Pokiwałem głową i chwyciłem długopis oraz kartkę. Napisałem to wszystko, czego nie potrafię wyrazić na żywo. Nie wiem dlaczego, ale wylewając ręką słowa na kartkę od razu poczułem się lepiej. Odłożyłem list na stolik i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
Myślami Jessicy
        
        Obudził mnie dzwonek mojego telefonu, odebrałam i usłyszałam w słuchawce głos mojego chłopaka.
- Jess! Nareszcie odebrałaś!
- No tak.. bo wiesz, ja jestem... - próbowałam wyjaśnić, lecz przerwał mi.
- Tak, tak, wiem. Twoja mama była u mnie dzisiaj i wszystko mi opowiedziała. Jak się czujesz? - zapytał.
- Teraz już lepiej. Poznałam taką miłą dziewczynkę i cały czas rozmawiamy - uśmiechnęłam się na wspomnienie opowieści małej Sary.
- Oo, to dobrze. Mogę do Ciebie przyjechać ?
- Nie, nie! Słuchaj, mam taki pomysł - niespodziankę, bo wiesz, ta Sara uwielbia One Direction, ale przepadł jej bilet na koncert i chciałabym, aby pojechała razem ze mną na któryś Wasz koncert na miejsca dla vipów i wejścia za kulisy i wtedy Cię poznała - oznajmiłam - Jak na razie ona nie może wychodzić ze szpitala, więc byłoby jej smutno, gdyby zobaczyła Cię przez 5 minut..
- Aa, rozumiem. Świetny pomysł! To cześć, kochanie - odparł, a ja się rozłączyłam.
- Może pani już wracać do domu - oznajmił lekarz po skończonych badaniach, a ja nareszcie odetchnęłam z ulgą i wyszłam ze szpitala.
- O proszę, kogo ja tu widzę - od razu przy wyjściu wpadłam na Eleanor, która stała z założonymi rękami, patrząc na mnie wymownym wzrokiem.
- Cześć, El - odezwałam się niepewnym głosem. Zmieniła się od kiedy ostatnio ją widziałam.
- Teraz to " cześć El " ?! Ale jak mi chłopaka zabierasz to już tak miło nie jest! - wrzasnęła, nie przejmując się dziwnym wzrokiem otaczających ludzi - Może Niallerek zechce trochę dowiedzieć się o Tobie?! Bo wiesz, znam niektóre ciekawostki... - zmrużyła oczy, a ja poczułam, że przechodzi mnie nieprzyjemny dreszcz.
- Ale ja... - zaczęłam, ale nie pozwoliła mi dokończyć.
- Pożałujesz tego! - dodała jeszcze i odeszła, a ja stałam tak jeszcze przez chwilę z przerażeniem w oczach. 
        Z doświadczenia wiem, że nigdy nie wiadomo, czego akurat można spodziewać się po Eleanor. Można powiedzieć, że udaje przyjaciółkę, aby zdobyć zaufanie, a potem wyrządza jakieś świństwo, pozwalając się znienawidzić. Nic dziwnego, że Louis jest bez niej o wiele bardziej szczęśliwy. Pomimo, że jeszcze niedawno uważałam ją za swoją przyjaciółkę to jakoś odczuwałam pewną radość, kiedy na nieokreślony czas zniknęła z naszego życia.
         Gdy wreszcie doszłam do domu, byłam już porządnie przemoknięta i było mi zimno ("uroki" Londynu). Ku mojemu zdziwieniu nie zastałam domowników, a Nialla, siedzącego przed telewizorem. Jednak na mój widok podniósł się, wstał i przytulił mnie mocno.
- Tęskniłem za Tobą, skarbie - pocałował mnie w policzek.
- Ja, ja za Tobą też - wychrypiałam, zdejmując z siebie przemoczony sweter.
- Zrobię Ci gorącą herbatę, bo jeszcze mi się rozchorujesz - oznajmił niebieskooki, kierując się do kuchni.
- Dobra, ale powiedz najpierw jak Ty tu wszedłeś? - zaciekawiona, usiadłam na blacie.
- Powiem Ci, jak Ty mi opowiesz jak doszło do wypadku - uśmiechnął się cwanie. 
- Ej, to szantaż ! - skrzywiłam się, ale zaczęłam opowiadać, bo prędzej czy później i tak musiałabym to zrobić. - No więc szłam sobie do parku i byłam zamyślona, a na dodatek obrócona w drugą stronę. Nie zauważyłam samochodu i bum!, a potem nie pamiętam co się stało, jedyne co zdołałam sobie przypomnieć to jakieś krzyki i ciemność. Obudziłam się w szpitalu i właśnie tam poznałam Sarę..
- O, właśnie! Dowiedziałem się, że jest jedno wolne miejsce dla vipów na naszym koncercie w Manchesterze - uśmiechnął się, podając mi do ręki kubek gorącej herbaty.
- To świetnie! - ucieszyłam się, ale zaraz przyszło mi do głowy pytanie - Ale kiedy ?
- 10 października - wyszczerzył się, ale ja wtedy posmutniałam. Była to data moich urodzin, które tak bardzo chciałam spędzić z przyjaciółmi, a szczególnie z Niallem. Muszę przyznać, że poczułam się trochę rozczarowana.. no, dobra, raczej bardzo rozczarowana. Na pójście na koncert raczej już nie mam szans, zapewne fanki wykupiły wszystkie bilety oprócz tego, który był dla Sary. Ale przecież nie zabiorę jej biletu, nie ma mowy. Trudno, widocznie będę "świętować" z podręcznikiem od matematyki - pomyślałam, ściskając coraz mocniej kubek w dłoniach.
- Coś się stało? - słowa Nialla wyrwały mnie z zamyślenia.
- Niee, nic - przecież nie powiem mu, o co chodzi.
- Ja już muszę iść, chłopaki wzywają - wywrócił oczami, chowając telefon do kieszeni.
- Okej, dzięki, że wpadłeś - uśmiechnęłam się wymuszenie, a on pocałował mnie w policzek i wyszedł.


       Udałam się do mojego pokoju i usiadłam na łóżku, trzymając laptopa na kolanach. Dawno nie byłam na twitterze, a byłam bardzo ciekawa, co nowego słychać w sieci. Zalogowałam się i nie mogłam uwierzyć własnym oczom! Mnóstwo followersów, wiadomości, pytań... Zaczęłam czytać i muszę przyznać, że niektóre wiadomości zaczęły mnie przerażać. Jakaś fanka życzyła mi śmierci, ale inna napisała, że jesteśmy idealną parą i świetnie do siebie pasujemy. Niezależnie czy czytałam nadciągającą falę hejtów czy też miłe komplementy, wybuchałam śmiechem, jak głupia. Nawet nie usłyszałam pukania, lecz i tak po chwili w moim pokoju pojawiła się May.


- Nie przeszkadzam? - zapytała z uśmiechem.
- Nieee, jasne, że nie - odparłam szybko.
- Słuchaj, mam do Ciebie takie pytanie.. bo Ty chyba lepiej niż ja znasz Louisa, tak? - spytała, a ja kiwnęłam głową - No więc.. czy on lubi koty?
- "Czy on lubi koty?" ? - zdziwiłam się - Nic mi na ten temat nie wiadomo, ale wydaje mi się, że owszem, lubi. A czemu mnie o to pytasz? Nie lepiej zadać Louisowi to pytanie wprost?
- Louis zaproponował mi wspólne mieszkanie. Ale wiesz, już tak na stałe. A ja kocham koty i w swoim domu mam ich dwa, więc gdybyśmy zamieszkali z Louisem razem one musiałyby zamieszkać razem z nami - wyjaśniła.
- Czekaj, czekaj.. Czyli wyprowadzasz się, opuszczasz mnie?! - zawołałam.
- Tak, ale to dopiero pod koniec roku - pokiwała głową.
- Maaaaay, zostań ze mną! - przytuliłam się do niej.
- Nie haha, masz tam Nialla za płotem ! - wskazała za okno i skierowała się do drzwi - Dobranoc! 
- Dobranoc ? Która jest godzina? - nie kryłam zdumienia.
- 22:40. Idź spać mała! 
- Nie jesteś jeszcze moją niańką haha - "odpyskowałam" jej.
- Wiem, ale muszę się nacieszyć niańczeniem Ciebie, bo będziemy razem mieszkać tylko przez trzy miesiące! - pokazała mi język i wyszła, a ja wróciłam do czytania tweetów z twittera. Moją uwagę przykuła szczególnie jedna wiadomość od jakiejś dziewczyny. 


Nie przejmuj się Eleanor, wszyscy wiedzą, jaka ona jest! Najlepiej nie przyjaźnij się z nią! Prędzej czy później pokaże tą prawdziwą siebie.. a wtedy będzie już niezbyt dobrze. lubimy Cię i Nialla oraz Lolę i Zayna, więc nie pozwól żeby taka pusta lala zniszczyła wasze związki! pozdrawiam xoxo

Teraz już wiedziałam, że Eleanor z pewnością coś knuje. Ale co? Wydawało mi się, że tej nocy na pewno nie zmrużę oka. Poszłam się umyć, a następnie przebrać w piżamę i wtulona w kołdrę dalej czytałam tweety od fanów oraz antyfanów, nadal śmiejąc się do rozpuku.


        Dni mijały szybko, prawie przez cały czas razem z Lolą zajmowałyśmy się nauką, natomiast chłopcy - koncertami. Ogólnie mówiąc, wszyscy nie znajdowaliśmy na nic czasu. Kolejny sobotni wieczór spędzany z książką od historii oraz stosem notatek doprowadził mnie do szału do tego stopnia, że zirytowana chwyciłam telefon i zadzwoniłam do Loli z pewną propozycją.
- Hej Lola!
- No cześć, cześć. Ty też zakuwasz? - zapytała znużonym głosem.
- Właśnie. Cały czas tylko ta nauka, nauka i nauka. Nie wiem jak Ty, ale ja już mam tego dosyć. Tym bardziej, że w ten poniedziałek nie ma żadnego sprawdzianu ani pytania. Więc może wybrałybyśmy się na pizzę czy do jakiejś restauracji? - zaproponowałam, z nadzieją czekając na odpowiedź.
- Wiesz co? To bardzo dobry pomysł! Mi też chce się gdzieś wyjść - od razu rozpoznałam jej ożywiony głos - To ja zadzwonię po Zayna, a Ty po Nialla i o 19 pod ich domem, okej? - spytała, a ja zgodziłam się.


Szybko poszłam wybrać coś do przebrania, bo raczej pójście w dresach oraz rozciągniętym, za dużym t-shircie nie wchodziło w grę. Zdecydowałam się na kremowe rurki, czarną koszulę "mgiełkę" oraz koturny w tym samym kolorze. Związałam włosy w kucyk i wykonałam lekki makijaż. Wzięłam torebkę i wyszłam ze swojego pokoju. Musiałam kogoś zawiadomić o tym, że wychodzę, zatem skierowałam się do pokoju May, który znajdował się na przeciwko. Zapukałam do drzwi, jednak nikt nie odpowiedział. Wsunęłam się do środka i zobaczyłam, że nikogo tam nie ma. No tak, May zapewne jest u Louisa - pokiwałam głową. Udałam się do pokoju Jacka, oznajmiając bratu, że wychodzę, a on tylko kiwnął głową i kazał mi wyjść z "jego terytorium".

Na miejscu, czyli pod domem chłopaków, byłam o 18.45, ale już znajdowali się tam Niall i Zayn. Poczekaliśmy chwilę na Lolę i zamówiliśmy taksówkę. 
- To gdzie jedziemy ? - zapytał Zayn, chociaż i tak wszyscy znaliśmy odpowiedź.
- Do Nandoooooooos! - zaczął się drzeć Niall. 
- Tak, proszę pana, on koniecznie musi zmienić dilera - orzekł Zayn, widząc zdezorientowany wzrok kierowcy.
Oczywiście przed restauracją zatrzymał nas jeszcze tłum fanek, ale chłopcy szybko sobie z nimi poradzili, rozdając autografy i robiąc zdjęcia. Zajęliśmy stolik w głąb sali, bo przy oknie fanki nadal nie dawałyby nam spokoju. Jak to zwykle z nimi - było na luzie, śmiesznie.. Wreszcie mogłam poczuć, że żyję. Nauka jest potrzebna, ale ostatnie tygodnie to przesada. 
- Przepraszam na chwilę - oznajmiłam w pewnym momencie, kierując się do łazienki.
Stanęłam przed lustrem, usiłując jakoś ogarnąć rozczochrane włosy, gdy w odbiciu zobaczyłam osobę, którą najbardziej nie chciałam zobaczyć.
- Eleanor ? - wydusiłam z siebie, gwałtownie odwracając się.
- Jak widać - jej twarz nie wyrażała żadnych emocji - Słuchaj, powiem Ci jedno: zostaw Nialla w spokoju albo on dowie się o tym! - potrząsnęła mi przed nosem zdjęciami, które przedstawiały mnie i Harrego.
- Coo... ale skąd Ty wiesz.. że... - wyjąkałam.
- Nie pytaj - uśmiechnęła się triumfalnie - Lepiej rób, co Ci mówię.



* * *

Co sądzicie? Wiem, że na pewno większość osób gdzieś wyjechała lub nie chce im się zaglądać na blogi, ale i tak mam nadzieję, że ktoś przeczyta i może skomentuje?:) 
Dopiero teraz, ale do 13 mnie nie było, a przez resztę dni byłam nie do życia... 
teraz mam więcej czasu na pisanie i co ważniejsze - więcej pomysłów!;) 


jak już tu jesteście to polajkujcie! - Hello, I'M A Directioner 
 
strona, którą prowadzę razem z koleżanką i bardzo nam zależy na kliknięciach:)
























5 komentarzy:

  1. świetne.:)) Czekam na nexta.:D
    zapraszam do siebie: http://niezwykla-codziennosc-1d.blogspot.com/
    Będzie mi miło jeśli wyrazisz swoją opinie w komentarzu.: )

    OdpowiedzUsuń
  2. Elka to suka. Wybacz, ale nie mogę. Rozdział fajniutki. Wiesz na Twojego bloga zawsze i wszędzie <3 Nawet na kolonii ;D Jednak dopiero teraz znalazłam tu rozdział, który jest megaa. Uwielbiam czytać Twoje notki. Tak wciągają :) Czekam na następny, wspaniały i ciekawy rozdział. Mam nadzieję, że długo czekać nie bd musiała ;x Kiedy GG ? C:

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdzał! Nie mogę się doczekać co dalej się stanie! Pisz następny jak najszybciej
    Czekam
    Alex
    Ps. Jeśli masz czas to wejdź też na moje blogi ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wakacje czy nie wakacje dla Twojego bloga zawsze znajdę czas.
    Zgadzam się, że El to wyrafinowana ....
    Piszesz genialnie !

    http://keep-calm-and-go-to-england.blogspot.com/
    http://perfect-crazy-sweet.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Eleanor to jęęęędzaaaaa. Jest strasznie zaborcza, jeśli chodzi o Nialla. W sumie, jeśli on chciałby z nią być, to by był. A skoro nie jest, to najwidoczniej nie chce. Czy to taka trudna logika? Wkurzają mnie takie osoby jak mało kto. Jestem ciekawa co w tej sytuacji zrobi Jessica. Sama nie wiem co bym na jej miejscu zrobiła, ale chyba sama przyznałabym się do tego "zajścia z Haroldem". Będzie gorzej, jeśli to ukryje i Eleanor wszystko powie.

    http://givee-your-heart-a-break.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń